Używane motocykle 150-250 ccm za 10 tys. zł. Całkiem szybkie i ekonomiczne

Na początek przygody motocyklowej warto pozostać przy maszynach o niewielkiej pojemności skokowej rzędu 150-250 ccm. Są relatywnie lekkie, zaś moc ich silników nie powinna zaskoczyć w większości sytuacji. Dodatkowo są bardzo oszczędne i proste w serwisie.

Motocykle tej klasy są łatwe w prowadzeniu, co sprzyja stawianiu pierwszych kroków na dwóch kołach. Niska masa rzędy 140-170 kilogramów pozytywnie odbija się też na zużyciu paliwa. 4 litry w mieście brzmią jak nie lada okazja w dobie postępującej inflacji i drogiej benzyny. Z uwagi na niezbyt skomplikowane rozwiązania techniczne, te sprzęty będą też stosunkowo przystępne cenowo w bieżącym serwisie. Oto nasza ósemka.

Zobacz wideo "Mamy go – Brawo ty!" – policyjny pościg za motocyklistą po narkotykach w oku kamery

CF Moto 150 NK

10 tysięcy złotych wystarczy na azjatyckiego CF Moto 150 NK w doskonałym stanie sprzed kilkunastu miesięcy. Klasyczny naked wyraźnie czerpiący wzorce z uznanych japońskich modeli, został przyzwoicie wykonany. Rażą jedynie elementy plastikowe, sprawiające wrażenie tanich i podatnych na uszkodzenia. Wątpliwości budzi także jakość pokrycia kanapy. Jednoślad zbudowano na stalowej, taniej w produkcji ramie, co akurat jest normą w tej klasie. Analogowe zegary w słoneczne dni nie są zbyt czytelne wzorem innych tanich motocykli.

Sercem CF-a jest jednocylindrowy, chłodzony powietrzem silnik o mocy 18 KM współpracujący z pięciobiegową przekładnią. Moc trafia na tylne koło za pośrednictwem łańcucha. To niezły zestaw nie tylko do miasta.

Honda CBR 250

Założony budżet z powodzeniem wystarczy także na propozycję uznanej marki jaką jest Honda. Jednym z globalnych modeli Japończyków jest CBR 250. W Europie traktowany jako budżetowa forma lokomocji, ale w innych rejonach globu pozycjonowana zdecydowana wyżej. Nowoczesny design pełny agresywnych przetłoczeń, także dziś może się podobać. 10 tysięcy złotych wystarczy na kupno egzemplarza 10-12-letniego. Owiewki są wykonane z tworzywa wysokiej jakości i nawet przy drobnych wywrotkach nie pękają. Komfort jazdy oczywiście największy jest w pojedynkę, jednak w mieście z powodzeniem zabierzemy w podróż także pasażerkę.

Kratownicowa rama skrywa prosty, jednocylindrowy silnik z wtryskiem paliwa o mocy 26 KM. Współpracuje z precyzyjną, sześciobiegową przekładnią. W zatłoczonym mieście docenimy nie tylko moc, lecz również zwrotność i precyzję prowadzenia modelu.

Honda VTR 250

Od 2009 do 2015 w cenniku Hondy znajdowała się także inna ćwiartka – model VTR 250. Ten sprzęt zbudowany został jednak zgodnie z innymi założeniami. Rurowa rama jest nie tylko podstawą konstrukcji VTR-a, ale również kluczowym elementem jego prezencji, co tylko nadaje niepowtarzalnego charakteru. Okrągłe, pojedyncze przednie światło przywodzi na myśl klasykę z minionych dekad, podobnie jak czytelny zestaw analogowych zegarów. Do dyspozycji mamy tylko niezbędne instrumenty. Siedzisko i pozycja za sterami zadowoli każdego, a jedynie wysokie osoby mogą czuć pewien dyskomfort. Warunki dla pasażerki są raczej spartańskie.

W odróżnieniu od CBR 250, tutaj inżynierowie zainstalowali widlasty, dwucylindrowy agregat z wtryskiem paliwa – generuje niespełna 30 KM. Moc trafia na tylną oś za pośrednictwem łańcucha i pięciobiegowej przekładni.

Suzuki Inazuma 250

Za 10 tysięcy złotych znajdziemy także rynkowego przegranego od Suzuki. Nie znaczy to jednak, że należy go skreślać. Wręcz przeciwnie. Nasz budżet wystarczy na Inazumę 250 z 2013-2015 w doskonałym stanie. Produkt Japończyków nie przyjął się na rynku, prawdopodobnie z uwagi na osobliwą stylizację. Całość jednak wykonano z trwałych materiałów i ze sporą dbałością o precyzję wykonania i montażu. Oczywiście, komfort podróżowania dla właściciela jest wysoki, ale z pasażerką wytrzymamy krótkie dystanse. Zwłaszcza, że każdy jednoślad z niewielkim silnikiem boleśnie odczuwa każdy dodatkowy kilogram. Wskaźniki są wzorcowo czytelne i proste w obsłudze, podobnie jak cała Inazuma.

W rurowej, podwójnej ramie skryto czterosuwowy silnik rzędowy z dwoma cylindrami. Dzięki wtryskowi paliwa, generuje skromne 24 KM. Na pochwałę zasługuje dopracowana, manualna sześciobiegowa skrzynia biegów.

Suzuki FXR 150

W odmętach rynku wtórnego uda nam się także natrafić na zapomniane Suzuki FXR 150 sprzed dwóch dekad. Niewielki sprzęt ze sportowymi aspiracjami, swoim designem nawiązuje do prawdziwych sportowych maszyn japońskiego producenta. Co ciekawe, swoim prowadzeniem i efektywnością układu hamulcowego, także nie może się niczego wstydzić. Ergonomiczna pozycja dla użytkownika sprawdzi się nie tylko w ruchu miejskim, lecz również na bocznych drogach, gdzie choć prędkość przelotowa jest niewielka, FXR da mnóstwo radości. Oczywiście, drugie miejsce jest, jednak należy traktować je wyłącznie awaryjnie.

Tania w produkcji stalowa rama nie ma problemów jakościowych. Źródłem mocy jest jednocylindrowy silnik o mocy 18 KM. Na tematycznych forach znajdziemy wiele opinii potwierdzających trwałość japońskiej mechaniki.

Yamaha Virago 250

Zgoła odmienną propozycją w naszym budżecie jest Yamaha Virago 250 produkowana w latach 1995-2005. Japoński klasyk stawia na relaks użytkownika w każdej sytuacji. Pełna zdobień sylwetka nie zdradza, że mamy do czynienia z tak niewielkim silnikiem. Dopiero wprawne oko dostrzeże, że trafiliśmy na niemal bazową wersję. Warunki podróżowania są wzorowe zarówno w mieście jak i w defiladowo pokonanej trasie – także z pasażerką.

Virago 250 stawia na prostotę w kwestii mechaniki, co procentuje – mechanicy nie zgłaszają większych problemów. Do napędu oddelegowano widlastą, dwucylindrową jednostkę o wystarczającej mocy 23 KM. Co ciekawe, za dostarczanie mieszanki paliwowej do cylindrów dba gaźnik.

Yamaha Virago 250
Yamaha Virago 250 fot. Yamaha

Kawasaki Ninja 250

Ciekawą alternatywą dla Hondy CBR 250 jest produkowana od 2008 do 2011 czwarta odsłona Kawasaki Ninja 250. Kolejny japoński ścigant, który w miejskich rewirach czuje się doskonale i we wprawnych rękach potrafi zawstydzić znacznie mocniejsze konstrukcje. Nowoczesny design jest znakiem rozpoznawczym Kawasaki. Wszystkie elementy plastikowe wykonano z materiałów dobrej jakości, co potwierdza ich trwałość i odporność na uszkodzenia mechaniczne. W tym przypadku dostajemy iście sportową, niezbyt wygodną na dłuższą metę pozycję. Sprzyja ona jednak utrzymaniu pełnej kontroli w rozmaitych warunkach.

Ninja 250 otrzymała dwucylindrowy rzędowy silnik o mocy aż 33 KM. Współpracuje z nim skutecznie zestrojona, sześciostopniowa przekładnia, wydajny układ hamulcowy i precyzyjne zawieszenie. Coś dla fanów adrenaliny.

Benelli BN 251

Wśród masy chińskich, tandetnych imitacji jednośladów, pozytywnie wyróżnia się Benelli BN 251 zaprezentowany w 2017. Sprzęt produkowany oczywiście w Chinach, sprzedawany jest przez trochę zapomnianą włoską marką, co bez wątpienia okazało się pomocne. Jest to również zasługa całkiem niezłej jakości wykonania. Kratownicowa rama zdaje się sumiennie zespawana. Dodatkowo jest kluczowym elementem prezencji modelu, który może się podobać. Plastiki także są przyzwoitej jakości, ale do precyzji montażu Hondy czy Yamahy oczywiście wciąż sporo brakuje.

Niemniej, z perspektywy użytkownika jednoślad zasługuje na zainteresowanie. Pozycja za sterami jest komfortowa i także poza terenem zabudowanym nie męczy. Do napędu zastosowano jednocylindrowy, chłodzony cieczą silnik o mocy 26 KM. Sześciobiegowa przekładnia zaskakuje precyzyjną pracą.

Więcej o: