Piotr Mokwiński

Od dawna żadne Renault nie wzbudzało takich emocji. No, może poza modelem 5. Flagowy SUV gra jednak w innej lidze. Tej ocierającej się o auta z metką premium. Francuzi chcą nas przenieść w świat komfortu dla dygnitarzy znad Sekwany. DS próbuje, ale z umiarkowanym efektem. Jak to wygląda w przypadku Rafale?

Mimo że w ostatnim czasie gospodarka dostaje lekkiej zadyszki, rynek wtórny samochodów rządzi się swoimi prawami. Tutaj nie ma miejsca na zastój, choć niektóre pułapy cenowe przeżywają kryzys. Nie dotyczy on jednak samochodów w cenach od 30 do 40 tysięcy zł.

O Golfie napisano kilka encyklopedii. Były w Europie lata, gdy do nowych właścicieli trafiało około 400 tysięcy egzemplarzy odmienianych przez wszystkie przypadki. Wersja GTI jest ikoną, która stworzyła segment hot hatch. Czy po pół wieku nowy Volkswagen Golf GTI daje radość?

Początek nowego roku to dobry moment, by trochę powspominać. Późną jesienią przydarzyła mi się nie lata gratka w postaci wyprawy Harleyami do letniej stolicy Mazur. Drogami powiatowymi i gminnymi, daleko od cywilizacji. Dokładnie w takim klimacie, jaki powinien towarzyszyć relaksowi w amerykańskim siodle.

Mimo ogromnej popularności SUV-ów wciąż lubimy kompakty. Za ich wszechstronność, dobre prowadzenie i różnorodność napędów. To jeden z ostatnich segmentów, gdzie spotkamy jeszcze warianty wysokoprężne, a obok nich hybrydy i napędy elektryczne. Dobrze mieć wybór.

Takiego modelu brakowało w palecie Mini. Większego od Coopera i mniejszego od Countrymana. Jednocześnie elektrycznego, by wpisać się w nowe trendy dla miłośników ekologicznych gadżetów. W takich kategoriach należy rozpatrywać ten wóz. Trudny podczas dalekobieżnych eskapad, przyjemny na krótkich odcinkach i szerzący radość w ciasnych łukach.

35 tys. zł to wciąż solidny budżet, by zacząć rozglądać się za samochodem używanym z różnych segmentów. Za mniej więcej tyle znajdziemy już dość świeże modele miejskie, nieco starsze kompakty i rodzinne kombi klasy średniej, a bardziej wymagający kierowcy mogą przymierzyć się do segmentu premium albo SUV.

Według danych Aures Holdings mediana ceny używanego auta w Polsce w październiku 2024 wyniosła około 32 tysiące złotych. Regularnie rośnie, co pozwala zrozumieć dwie rzeczy. Samochody lekko zdrożały, ale też sprowadzamy więcej młodych pojazdów.

Kompaktowe SUV-y niemal zjadły klasyczne segmenty C i D. Wolimy większe, droższe i wyżej zawieszone auta. Coraz częściej z hybrydowym napędem, ale nie możemy zapominać o dieslu. Ropniaki nie mają się czego wstydzić i potrafią być wyjątkowo oszczędne. Jak to wygląda w przypadku Volkswagena i Land Rovera?

W Europie gospodarka lekko zwalnia, na czym tracą producenci średniej i niskiej półki. Systematycznie rosną za to wyniki klasy premium. Zarówno zegarków, jachtów, biżuterii, jak i samochodów. Na rynku wtórnym rządzą jednak inne mechanizmy. Grupa klientów polujących na wozy w przystępnej cenie stale się powiększa.

Obok Touarega, to okręt flagowy w gamie europejskiego Volkswagena. Jest bezemisyjnym połączeniem wielu cech Passata i Arteona. Kilka razy nim jeździliśmy i nasze odczucia były pozytywne. Teraz do gamy dołączył wariant z większą baterią. Czy to ma sens?

Jeśli mamy do wydania na auto koło 20 tys. zł jest w czym wybierać, ale nie wszystkie konstrukcje uchodzą za trwałe i bezproblemowe. Samochodów w tej cenie znajdziemy w internecie około 20 tysięcy. Trzeba się jednak uzbroić w cierpliwość, by trafić na upragnioną sztukę.

Takie maszyny to niezwykła rzadkość. Brytyjscy inżynierowie musieli stanąć na głowie, by zaprojektować coś tak zwariowanego i pozornie pozbawionego sensu. Na pierwszy rzut oka, bowiem wystarczy zagłębić się w technikalia i możliwości wozu, by błyskawicznie zmienić zdanie.

Nie trzeba rozbijać dużej skarbonki, by kupić sprawny samochód. Sytuacja na rynku wtórnym pokazuje, że wystarczy około 15 tysięcy złotych. Ta kwota pozwala na względnie prostą konstrukcję sprzed 15-20 lat. Im mniejszy pojazd, tym młodszy rocznik.

SUV-y klasy premium to segment dla bogatych, wymagających i ceniących luksus klientów. Królują w nich trzy niemieckie marki premium. Czy amatorzy takich samochodów są na nie skazani? Niekoniecznie. Sprawdziliśmy, czy Volkswagen i Range Rover mogą być dla nich godną alternatywą.

Uwielbiamy samochody zza zachodniej granicy. W czołowej dziesiątce prywatnego importu, od lat bezpieczne pozycje zajmują Audi, Opel, Volkswagen i BMW. Niemieckie maszyny uchodzą za dopracowane i trwałe. Owszem, tak bywa, ale czasem można się niemiło rozczarować.

Warunki pogodowe są zmienne, ale elementem stałym naszej codziennej eksploatacji pozostaje kartka A4. Czym ona jest? Jedynym łącznikiem auta z nawierzchnią. Jeśli pomnożymy ją przez cztery, otrzymamy więcej możliwości i frajdy, zwłaszcza na luźnej lub zaśnieżonej nawierzchni.

Miał być spektakularny sukces, a wyszło tak sobie. Poza tym oferta Alfy jest wyjątkowo skromna - zaledwie trzy modele: Giulia, Tonale i Stelvio. Największy SUV zadebiutował w 2017 r. i odpowiada za ponad 30 procent sprzedaży koncernu na Starym Kontynencie.

10 tysięcy złotych to trzy minimalne pensje netto. Mało i dużo. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Warto jednak wiedzieć, że to niezwykle pożądany fragment rynkowego tortu. Zadbane auta w tej cenie schodzą niczym ciepłe bułeczki. Zwłaszcza te w prostych wersjach silnikowych.

Pojawiły się na rynku w tym samym roku - 2015. Oba wydoroślały i nie mają bolączek poprzedników. Stały się motorami napędowymi w swoich marek. Wciąż są świeże i nowoczesne. Do tego z napędami benzynowymi i wysokoprężnymi. Jak wypadają po kilku latach użytkowania?