Włosi nie mają szczęścia do nazw. Już raz w historii musieli w ostatniej chwili zmieniać nazwę samochodu. Fiat Gingo był gotowy (ale jeszcze nie pokazano go publiczności), a magazyny pełne wydrukowanych katalogów reklamowych i różnych gadżetów. Wszystkie ulotki i akcesoria trafiły jednak na przemiał. Na skutek protestu Francuzów (nazwa zbyt przypominała Renault Twingo) Włosi w ostatniej chwili zmienili nazwę na Panda.
Pora na powtórkę z historii. Włosi znów muszą zmienić nazwę modelu. Co prawda Alfa Romeo zdążyła pokazać model Milano podczas światowej premiery w Mediolanie, ale zapewne nie spodziewano się tak wyjątkowych konsekwencji. Oto bowiem włoskie władze i związki zawodowe ostro zaprotestowały przeciwko nazwie Milano.
Już w chwili premiery samochodu na firmę wylała się fala krytyki. Szczególnie trudno było zignorować stanowisko Adolfo Urso, ministra przemysłu, który sięgnął po zarzuty ciężkiego kalibru. Koncern oskarżono o naruszenie włoskiego prawa i wprowadzanie konsumentów w błąd. Uznano, że przedstawianie zagranicznego produktu jako pochodzącego z Włoch jest nielegalne. Znamienne, że Urso powołał się na prawo, którego używano do tej pory do ochrony mniej zaawansowanych włoskich produktów (przede wszystkim spożywczych).
Ministerstwo i związki zawodowe osiągnęły swój cel. Alfa Romeo, jak i cały koncern Stellantis szybko się ugięły i zmieniły nazwę z Milano na Junior. Zapewne kierownictwo koncernu nie chciało zaogniać sytuacji, tym bardziej że obecne stosunki z władzami Włoch i tak już są napięte. Nie jest tajemnicą, że włoski rząd naciska na Stellantis na zwiększenie produkcji, a jednocześnie zachęca chińskie firmy do inwestycji i rozpoczęcia produkcji aut. Nie brakuje także zarzutów o to, że utworzenie koncernu Stellantis było francuskim przejęciem Fiata i innych włoskich marek.
Głos zabrał sam Jean-Philippe Imparato. Francuz, który obecnie jest dyrektorem marki Alfa Romeo (wcześniej zajmował funkcję dyrektora generalnego francuskiego Peugeot), podjął decyzję o zmianie marki.
"Doskonale zdajemy sobie sprawę, że ten moment na zawsze zapisze się w historii marki. To wielka odpowiedzialność, ale jednocześnie szczególny moment. Wybór nazwy Alfa Romeo Junior jest całkowicie naturalny, gdyż jest ona silnie powiązana z historią marki i od początku należy do naszych ulubionych. Jako zespół po raz kolejny chcemy podzielić się naszą pasją do marki i uczynić produkt i naszych klientów priorytetowymi. Zdecydowaliśmy się na zmianę nazwy, choć wiemy, że nie jesteśmy do tego zobowiązani, ponieważ chcemy zachować pozytywne emocje, jakie zawsze wzbudzały nasze produkty i uniknąć wszelkich kontrowersji. Zainteresowanie naszym nowym sportowym kompaktem w ciągu ostatnich kilku dni, jest ogromne. Odnotowaliśmy niespotykaną dotąd liczbę wizyt w konfiguratorze online, co spowodowało awarię witryny na kilka godzin" - powiedział Imparato.
Czy nieoczekiwana zmiana nazwy oznacza konsekwencje dla pracowników w Polsce? Zapewne nie (nie licząc dostaw nowych emblematów). Nie jest tajemnicą, że od miesięcy zakład w Tychach przygotowuje się do rozpoczęcia produkcji nowego crossovera. Ta zaś ma ruszyć w ciągu najbliższych miesięcy (i to się nie zmieni, gdyż Stellantis nie krył, że produkcja we Włoszech oznaczałaby podniesienie ceny samochodu aż o 10 tys. euro). Dostawy do salonów rozpoczną się dopiero jesienią. Nie będzie to już jednak Alfa Romeo Milano, a Alfa Romeo Junior.