Pojazdy podczas tych zawodów rozpędzają się do ponad 150 km/h i dodatkowo pokonują przeszkody terenowe, na przykład skocznie. To właśnie po przejechaniu jednej z nich kierowca stracił kontrolę nad samochodem, który koziołkując wpadł na stojących przy drodze kibiców.
"Było mnóstwo pyłu, ludzie krzyczeli i biegali. Wszędzie leżały ciała" relacjonował fotoreporter Associated Press David Conklin.
Kierowca wyszedł z wypadku bez szwanku, ale musiał uciekać przed rozwścieczonym tłumem. Ze względu na odległe położenie jednostek ratowniczych, przyjazd ambulansów na miejsce wypadku zajął ponad pół godziny.
Ofiarami wypadku są osoby w wieku 20-50 lat. Próby ustalenia nazwisk zostały wstrzymane, aż do momentu przyjazdu członków rodziny.
Biały samochód terenowy, który wpadł w obserwujących wyścig kibiców, został zbadany przez policję, która ma sprawdzić uszkodzenia mechaniczne i odtworzyć całą sytuację. Obszar wypadku został otoczony przez służby, które nie pozwalają na zbliżanie się do miejsca tragedii. Wokół leżą kamienie i puste butelki po piwie.
ZOBACZ TAKŻE:
Wspomnienia z grupy B - ZOBACZ TUTAJ
Kibicuj bezpiecznie - ZOBACZ TUTAJ