Ogłoszenie Volskwagena, o którym poinformował Reuters, sprawiło, że tego samego dnia akcje niemieckiego koncernu spadły o dwa procent, za to amerykańskiego Riviana wzrosły aż o 37 proc. w ciągu jednego dnia. Dzięki czemu wartość firmy na nowojorskiej giełdzie natychmiast zwiększyła się o trzy miliardy dolarów. Czy to wyznacznik potencjalnych zysków i strat dwóch motoryzacyjnych producentów na wspólnym przedsięwzięciu? To nie takie proste.
Obydwie firmy mogą, a nawet powinny być zadowolone z powodu joint-venture. Grupa Volkswagena dzięki niemu może rozwiązać swój największy problem, czyli niekończące się kłopoty z oprogramowaniem, zwłaszcza tym, które stanowi fundamenty systemu multimedialnego w samochodach. Poza tym dzięki temu zyska dostęp do innych, prawdopodobnie nowocześniejszych rozwiązań dotyczących zarządzania zasilaniem, a to najważniejsza rzecz w samochodach elektrycznych.
Natomiast Rivian otrzyma potężny zastrzyk gotówki, dzięki któremu oddalą się ich kłopoty finansowe. Wbrew pozorom nie jest to firma, przed którą stoi widmo bankructwa. Rivian sprzedał w 2023 r. ponad 50 tys. samochodów, co nie jest imponującym wynikiem w branży motoryzacyjnej, ale dobrym na rynku elektrycznych samochodowych startupów. Poza tym Rivian ma poważną umowę z gigantem branży e-commerce Amazonem, która praktycznie gwarantuje mu przetrwanie.
Te dwie firmy podpisały porozumienie, zgodnie z którym Rivian ma wyprodukować i dostarczyć do 2030 roku aż 100 tys. elektrycznych vanów Custom EDV, których Amazon będzie używał do dostarczania swoich produktów klientom. To część strategii dekarbonizacji jednej z największych firm świata. W czerwcu 2024 roku Amazon dołączył do ekskluzywnego grona korporacji wycenianych na ponad dwa biliony dolarów, a do tej pory Rivian dostarczył mu już 13,5 tys. samochodów. Mimo to startup potrzebował doinwestowania, bo musiał wydać tak wiele na rozwój nowych technologii, że póki co do każdego sprzedanego auta dokłada niemal 40 tys. dolarów.
To nie pierwsze takie wspólne przedsięwzięcie dwóch firm z przemysłu motoryzacyjnego - jednej wielkiej i starej, drugiej małej i nowej. Można podejrzewać, że w przyszłości będzie coraz więcej takich umów o współpracy polegających przede wszystkim na kupowaniu know-how. Volkswagen i Rivian nie planują opracowania wspólnych modeli. Po prostu klasyczne koncerny motoryzacyjne nie radzą sobie najlepiej z niektórymi aspektami transformacji, przede wszystkim z tymi, gdzie brakuje im doświadczenia. Przede wszystkim chodzi o platformy dla samochodów elektrycznych, akumulatory trakcyjne i oprogramowanie. Za to startupy wiecznie potrzebują gotówki.
Dlatego zdaniem analityka Philippe Houchois z firmy Jefferies przyszłość spółki grupy Volkswagena Cariad, zajmującego się w tym koncernie softwarem stoi pod znakiem zapytania. Czy Cariad będzie współpracować w tej materii z Rivianem? Podstaowym celem jest przyspieszenie rozwoju oprogramowania i obniżenie jego kosztów. Specjalista od rynku elektryków w wypowiedzi dla Reuters twierdzi, że dawna dyrekcja Volkswagena inwestowałaby we własną spółkę bez końca, licząc, że to rozwiąże problem. Nowy dyrektor generalny grupy Volkswagena Oliver Blume ma inne podejście. Nie boi się radykalnych kroków, a poza tym może zostać zmuszony do ich zrobienia.