Rowerzystka spowodowała kolizję. Nie miała ubezpieczenia OC, teraz musi zapłacić 28 tys. zł

Rowerzystka z Warszawy doprowadziła do uszkodzenia samochodu. Została uznana za sprawczynię, ale nie miała dobrowolnego ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej. Teraz PZU domaga się od niej kwoty ponad 28 tys. zł.

Warszawianka doprowadziła do kolizji we wrześniu 2023 roku. W czerwcu 2024 r. otrzymała pismo od towarzystwa ubezpieczeniowego. To już drugie wezwanie do zapłaty skierowane do niej, w którym PZU domaga się spłaty zadłużenia w wysokości 28 013,75 zł, z czego 26 658,02 zł to należność, a resztę (1 135,72 zł) stanowią odsetki. Dział windykacji tej firmy informuje, że brak spłaty zadłużenia będzie skutkował postępowaniem sądowym i egzekucyjnym, które wiąże się z dodatkowymi kosztami. Opinia publiczna dowiedziała się o tej sprawie z wpisu na facebookowej stronie "EL. 00000 - Zmotoryzowani Mieszkańcy Łodzi". Potem na ten temat napisał dziennikarz tvn24.

Zobacz wideo Rowerzysta jechał pod prąd na rondzie i zderzył się z autem

Ubezpieczyciel zastosował wobec rowerzystki z Warszawy tak zwany regres

Ubezpieczyciel poszkodowanego kierowcy osobowej mazdy zastosował roszczenie zwrotne popularnie zwane regresem ubezpieczeniowym, bo pozwala mu na to art. 828 kodeksu cywilnego. Wypłacił odszkodowanie swojemu klientowi i teraz domaga się jego zwrotu od sprawczyni zdarzenia. W związku z tym kobieta, która jechała rowerem, ma spory kłopot, bo towarzystwo ubezpieczeniowe nie zapomni o długu. Za te pieniądze mogłaby kupować dobrowolne ubezpieczenie OC do końca życia, a jeszcze zostałaby jej spora kwota, na przykład na nowy rower. Jednak większość użytkowników takich jednośladów tego nie robi, bo ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej w takiej sytuacji nie jest obowiązkowe.

Trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że obecnie nie widzę realnych szans na wprowadzenie takiego obowiązku. Zresztą podobnie w innych krajach UE takiego obowiązku nie ma. Wynika to z kilku powodów, między innymi z faktu, że rowery nie są rejestrowane, czyli nie ma możliwości skutecznego egzekwowania obowiązku zawarcia takiego ubezpieczenia

- powiedział dziennikarzowi tvn24.pl radca prawny z Biura Rzecznika Finansowego Aleksander Daszewski.

W większości krajów od rowerzystów nie wymaga się wykupienia ubezpieczenia OC

Rower to popularny środek transportu, który jest specyficznie traktowany przez przepisy. Rowerzysta - w przeciwieństwie do osoby na hulajnodze czy rolkach - jest pełnoprawnym uczestnikiem ruchu. Może poruszać się po ulicach, gdzie obowiązują przepisy ruchu drogowego, ale jeśli tylko jest dorosły, nie są do tego niezbędne żadne uprawnienia. Nie trzeba mieć żadnego dokumentu pozwalającego na jazdę rowerem (np. karty rowerowej czy prawa jazdy), w trakcie jazdy nie musimy mieć na głowie kasku, nie jest wymagane również posiadanie ubezpieczenia. To jednak nie znaczy, że taka osoba nie ponosi konsekwencji swoich czynów. Boleśnie przekonała się o tym rowerzystka ze stolicy.

Jej historia może sprawić, że osoby korzystające regularnie z takiego środka transportu przemyślą, czy wykupienie ubezpieczenia OC może jednak być dobrym pomysłem. W Polsce ma je coraz więcej osób, ale zwykle wynika to z przypadku. Najczęściej ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej jest kupowane w pakiecie wraz z ubezpieczeniem mieszkania, wymaganym przez banki w przypadku zaciągania w nich kredytu. Jednak wciąż mało kto decyduje się na jego zakup, jeśli nie musi tego robić.

Za jakiego powodu rowerzyści są traktowani przez prawo inaczej? Chodzi o popularność

Dlaczego tak jest? Jednym z argumentów przemawiającym za utrzymywaniem takiego stanu prawnego jest chęć popularyzacji ekologicznego i niedrogiego środka transportu, jakim jest rower. Liczne badania wskazują na jednoznaczny trend, że jakiekolwiek dodatkowe wymagania i obowiązki wobec rowerzystów (np. obowiązek jazdy w kaskach czy posiadania OC) sprawiają, że coraz mniej osób wybiera taki pojazd. Drugim powodem wspomnianym przez radcę byłaby konieczność rejestracji rowerów w przypadku wprowadzenia w ich przypadku obowiązkowego ubezpieczenia OC. W praktyce to bardzo skomplikowane zadanie, które podniosłoby koszty korzystania z rowerów, co również skutkowałoby spadkiem zainteresowania rowerami. Dlatego w większości krajów ich sytuacja wygląda tak, jak w Polsce.

Na koniec warto rozwiać wątpliwości osób komentujących wpis na Facebooku, którzy uważają, że jadąc rowerem, nie da się spowodować szkody na tak wysoką kwotę. Wystarczy, że kierowca mazdy był zmuszony do wykonania nagłego manewru ominięcia rowerzystki, która wymusiła na nim pierwszeństwo, a w efekcie uderzył swoim autem w przeszkodę. Czasami, żeby wpaść w kłopoty, nie potrzeba złej woli. Wystarczy chwila nieuwagi.

Więcej o: