W pełni funkcjonalny moduł Tour Box kosztuje 28 tys. zł. Jeśli mamy do dyspozycji samochód użytkowy, z którego korzystamy na co dzień, za taką kwotę możemy go zmienić w funkcjonalnego kampera. Wtedy można nim podróżować, a po zaparkowaniu spać i gotować, ale trudno go nazwać domem na kołach. Oferta przygotowana przez Escape Vans będzie dla jednych niesamowitą okazją, dla innych nie do przyjęcia.
Zaraz wyjaśnię dlaczego. Przetestowałem komplet Toyota PROACE + Tour Box późną jesienią zdając sobie sprawę z licznych wad takiego rozwiązania, ale i niewątpliwych zalet. Pod niektórymi względami Tour Box jest wspaniałym rozwiązaniem, ale nie zadowoli domatorów, którzy chcą odtworzyć domową atmosferę w aucie. To propozycja dla zupełnie innego podróżnika.
Najpierw jednak przyjrzyjmy się autu, które posłużyło do zbudowania oryginalnego kampera. Toyota PROACE Verso to efekt współpracy japońskiego koncernu z europejskim konglomeratem PSA. Jest technicznym bliźniakiem innych samochodów użytkowych: Citroena Jumpy, Fiata Scudo, Opla Vivaro i Peugeota Experta.
Zabudowa Kamper Tour Box została przygotowana dla wersji Family oraz Business przeszklonego modelu Toyota PROACE Verso z dłuższym rozstawem osi mierzącym 2,77 m. Taki samochód ma około 5,3 m długości, 1,92 m szerokości oraz 1,91 m wysokości. Ostatni parametr jest ważny, bo dzięki niemu PROACE Verso mieści się na wszystkich parkingach, które często są niedostępne dla kamperów.
Wyposażenie testowej Toyoty PROACE Verso Long Family jest bardzo bogate jak na dostawczaka. Oprócz automatycznej skrzyni biegów znalazł się w nim wyświetlacz przezierny na szybce przed kierownicą, dwustrefowa klimatyzacja, system multimedialny z Android Auto i Apple CarPlay, tempomat oraz sporo innych dodatków.
Dzięki bogatemu wyposażeniu i mocnemu silnikowi dostawczy z natury samochód oferuje całkiem wysoki komfort jazdy i dobre osiągi. Testowy model to wersja z najmocniejszym silnikiem wysokoprężnym o 2.0 D4-D o mocy 177 KM.
Poczciwy turbodiesel przetrwał już tylko w użytkowym modelu Toyoty i sprawdza się w nim całkiem dobrze. Został połączony z automatyczną skrzynią biegów, która przekazuje moment obrotowy na przednie koła, a jej pracą steruje się używając dużego pokrętła na desce rozdzielczej.
Drugie mniejsze pokrętło umieszczone po lewej stronie kierownicy służy do wyboru trybów jazdy. Wśród nich znalazły się takie do poruszania się po luźnej nawierzchni, co może ułatwić dotarcie w trudniej dostępne rejony, gdzie kończą się drogi.
Obie cechy mogą się przydać w trakcie dalekich podróży w ciekawe miejsca i pasują do wyjątkowego charakteru samochodu wyposażonego w zabudowę mieszkalną. Według danych technicznych PROACE o długości 5,3 metra z niemal 180-konnymi silnikiem jest w stanie przyspieszyć od 0 do 100 km/h w 8,8 sekundy! Po jazdach testowych jestem w stanie w to uwierzyć, aczkolwiek starałem się przyspieszać płynnie, bo wtedy nie brzęczały schowane w szufladach garnki.
Jeśli Toyotą PROACE jeździ się w miarę łagodnie, można uzyskać zużycie paliwa na poziomie 7-8 l/100 km, co jak na kampera jest bardzo dobrym wynikiem. To możliwe między innymi dlatego, że PROACE Verso nie ma dużej powierzchni czołowej typowej dla kamperów, a jego zabudowa nie waży zbyt dużo.
Pracę wysokoprężnego silnika słychać w kabinie, ale nie jest bardzo uciążliwa. Również komfort działania zawieszenia i właściwości jezdne są na przyzwoitym poziomie. Toyota PROACE Verso w tej wersji jest dobrym samochodem do dalekich wojaży.
Przejdźmy do najważniejszej części - unikalnej zabudowy firmy Escape Vans, która została umieszczona za przednimi fotelami. Taka operacja wymaga oczywiście usunięcia wszystkich pozostałych siedzeń i umocowania jej w fabrycznych szynach, ale podobno zajmuje 10 minut. Tyle czasu potrzeba, żeby przekształcić osobowego vana używanego na co dzień w samochód, w którym da się mieszkać. A raczej spać, ale o tym później.
Montaż jest tak łatwy, bo cała zabudowa ma formę zwartego równoległoboku. Wszystko zostało schowane w jego wnętrzu, a łóżko rozkłada się na górze. Służy do tego elegancko zaprojektowany i solidny stelaż, który rozsuwa się we wszystkie strony boksu. Moduł został wykonany z drewnianej płyty warstwowej, która jest bardzo estetyczna, wręcz elegancka. Może mieć wykończenie dębowe, jesionowe albo orzechowe (na zdjęciach).
Projekt jest nie tylko bardzo ładny, ale i ergonomiczny. Po otwarciu pokrywy bagażnika z wnętrza boksu wysuwa się dwie duże szuflady. W jednej została schowana dwupalnikowa kuchenka i lodówka. Drugą można przekształcić w zlew/umywalkę, a reszty przestrzeni używać jak stolika, ale raczej do przygotowania niż spożywania posiłku. W obu szufladach jest mnóstwo mniejszych schowków. Za nimi w środku zabudowy został schowany zbiornik na wodę o poj. 23 l z pompą, z której można korzystać dzięki wyprowadzonemu na zewnątrz prysznicowi.
Jak cały zestaw sprawdza się w praktyce? Niektóre elementy bardzo dobrze, inne trochę gorzej. Łóżko zasługuje na same pochwały. Rozkładany stelaż jest stabilny, zwłaszcza, że jego głównym element stanowi górna ściana całego modułu.
Na nim został umieszczony opcjonalny materac z tzw. memory foam. Wiskoelastyczna pianka poliuretanowa jest niesamowicie wygodna i dopasowuje się do kształtu ciała. Nawiasem mówiąc taki rodzaj pianki został opracowany w latach 60. XX wieku na potrzeby NASA, a teraz możemy sobie na niej wypoczywać na Ziemi.
Kto spał na materacu o podobnej konstrukcji, ten wie, jak są wygodne. Dzięki zastosowaniu "memory foam" spanie w kamperze Toyoty z Tour Boksem jest przyjemniejsze niż na wielu domowych łóżkach i w większości kamperów. Dobrze sprawuje się również kuchenka, która dzięki dużej mocy pozwala na szybkie przyrządzenie posiłku.
Trochę gorzej jest z lodówką i "kanalizacją". Pompa do wody i lodówka w Toyocie PROACE pracują tylko przy włączonym zapłonie. To znaczy, że nie skorzystamy z nich w głuszy, bo szybko rozładujemy akumulator. Przydałoby się oddzielne zasilanie dla tych dwóch urządzeń. Poza tym zlew jest bardzo prymitywny. Trzeba po prostu wysunąć szufladę i umieścić w niej gumową rozkładaną jak harmonijka miskę.
To rozwiązanie, które działa, ale nie jest zbyt wygodne. Od biedy można próbować umyć nie tylko naczynia i ręce. Jednak prysznic można wziąć wyłącznie na dworze. Poza tym łatwo domyślić się, że woda w zbiorniku, który ma pojemność 23 litry, skończy się szybko. I tu dochodzimy do istoty kampera zbudowanego z użyciem Tour Boksu.
Zabudowa wymyślona przez Escape Vans jest znakomita, ale tylko dla osób, które chcą żyć i spędzać czas na zewnątrz, a nie traktować samochodu jak dom na kółkach. Firma z Gdańska oferuje tanie i bardzo porządne oraz estetyczne rozwiązanie, które może być idealne dla surferów, kajakarzy, wędkarzy i innych osób, które chcą spędzać czas bliżej przyrody.
Do takiej formy wypoczynku niezbędna jest ładna pogoda i ciepły klimat. Wówczas zamykamy w się w samochodzie tylko na noc i wtedy śpimy w bardzo wygodnym łóżku. W dzień albo korzystamy z infrastruktury kempingu lub żyjemy w prymitywnych warunkach. Taki wypoczynek też ma swój urok, ale nie wszyscy go lubią. Nawet jeśli to warto zadbać o wygodny stół i krzesła, bo takich elementów nie ma w wyposażeniu Tour Boksu, seryjnym ani dodatkowym.
Ponieważ wpadłem na dość ekstremalny pomysł spędzania czasu w Toyocie PROACE Verso z zabudową Kamper Tour Box w polskim lesie w połowie października, doświadczyłem wszystkich wad tego rozwiązania. Kiedy robi się zimno i ciemno, przebywanie w lesie przestaje być przyjemne. Wtedy trzeba zamknąć się w ciasnym vanie i siedzieć na łóżku z niskim sufitem albo w samochodowych fotelach, które są wygodne do jazdy, ale nie do mieszkania.
Podstawowa cena zabudowy polskiej firmy Escape Vans o nazwie Tour Box to 28 tys. zł. Chyba że zamówimy wersję "orzech" widoczną na zdjęciach, która jest o tysiąc złotych droższa. Do tego trzeba doliczyć koszt osłon szyb (700 zł). W ofercie Escape Vans są też inne niedrogie i ciekawe akcesoria. Oczywiście wszystkie elementy nie są konieczne, a inne można zorganizować we własnym zakresie.
Jeśli dysponujemy samochodem, który pasuje do zabudowy Tour Box (na stronie producent jest lista modeli) można go naprawdę tanio przekształcić w estetyczny, ale spartański wóz kempingowy. Dzięki temu da się spędzić miło czas, ale raczej obok niż w samochodzie.
Taki sposób mieszkania może sprawdzić się w pewnych warunkach, ale jeśli szukamy typowego domu na kółkach, w którym można spać, jeść, pracować i po prostu mieszkać niezależnie od pogody, to nie ten adres. Wysoki komfort wymaga wyłożenia znacznie większych pieniędzy.