Komunikacja między kierowcami opiera się w dużej mierze na światłach. Kierunkowskaz może oznaczać kierunek jazdy lub podziękowanie, światła awaryjne ostrzegają przed awarią lub nagłym zatrzymaniem, długie z kolei mają cały katalog znaczeń.
Mignięcie światłami drogowymi oznacza ważną informację dla kierowcy jadącego z przeciwnego kierunku jazdy. Mówi o tym, że zapomniał on włączyć światła mijania. Dwa mignięcia długimi stanowią już jednak ostrzeżenie. To sygnał, że kawałek dalej stoi patrol policji. Może on realizować pomiar prędkości lub prowadzić np. rutynowe kontrole pojazdów.
Kierowcy są sprytni. Potrafią ostrzegać się przed patrolami. Niestety policjanci wykazują się niewiele mniejszym sprytem. Bo choć samo ostrzeżenie przed radiowozem nie jest nielegalne, funkcjonariusze znaleźli sposób na karanie tego czynu. Miganie długimi jest traktowane jako niezgodnie z przepisami używanie świateł drogowych. A to stanowi wykroczenie. Taryfikator przewiduje za takie zachowanie karę grzywny o wartości 200 zł. Dodatkowo kierowca dostanie 4 punkty karne.
O tym, że kara za ostrzeganie przed policją światłami długimi nie jest wyłącznie pozorna, miał ostatnio okazję przekonać się 40-latek z Radomia. Jadąc Seatem, ostrzegał innych kierowców przed pobliskim patrolem. I miał prawdziwego pecha, bo ostrzegł m.in. załogę nieoznakowanego BMW. Funkcjonariusze, widząc wykroczenie, zdecydowali się na interwencję. Odpalili sygnały dźwiękowe i błyskowe, dogonili Seata, a następnie zatrzymali go do kontroli drogowej. Jego kierowca dostał wcześniej wspomnianą grzywnę.
Radomski przypadek nie jest jedynym w ostatnim czasie. W styczniu w podobnych okolicznościach wpadł 40-latek z Grudziądza, a pod koniec 2023 r. 33-latek z Zielonej Góry. Policjanci coraz chętniej ścigają to wykroczenie. Warto się zatem liczyć z ryzykiem mandatu.
Potencjalny, ale nadal bardzo realny mandat, stanowi dopiero jeden z czynników. Policjanci podkreślają również, że ostrzeganie przed patrolami może sprawić, że kierowca ostrzeże np. "kierującego, który nie tylko jedzie zbyt szybko, ale także stanowi zagrożenie na drodze, bo chociażby jedzie pod wpływem alkoholu lub środków odurzających". Tym samym zagrożenie nie zostanie wyeliminowane z drogi i może się zakończyć tragicznym wypadkiem.
Motywacji policjantów ciężko nie odmówić racji. Tyle że jest ona wbrew logice, którą kieruje się społeczność kierowców. A to dopiero pierwszy z problemów. Drugi jest taki, że dziś na drogach naprawdę coraz rzadziej widać migające długie. Kierowcy przestają ostrzegać się przed patrolami, bo... nie mają takiej potrzeby. Robią to za nich aplikacje takie, jak chociażby polski Yanosik. A za używanie Yanosika mandatu dostać już nie można. Przynajmniej nie w przypadku, w którym telefon znajduje się w uchwycie.