Jego poprzednicy nie mieli łatwego życia. Musieli sprostać dopracowanej konkurencji z Europy, ale też uznawanym za niezawodne autom japońskich, jak choćby Lexus GS. Doskonałym zagraniem marketingowym były sportowe odmiany oznaczone CTS-V.
Nowe, trzecie już wcielenie CTS-a ujrzało światło dzienne podczas salonu samochodowego w Nowym Jorku na przełomie marca i kwietnia. Ale do sprzedaży ma wejść dopiero teraz, jesienią.
Jeszcze dwie dekady temu klienci słysząc, że w ofercie Cadillaca zabrakło silnika V8 nie byliby pocieszeni. Dziś muszą się zadowolić... czterocylindrowym silnikiem w podstawowej wersji. Na dodatek jednostka ta ma tylko dwa litry pojemności. Na szczęście Ameryka coraz przychylniejszym okiem patrzy na doładowanie. Dzięki niemu słabsza odmiana CTS-a ma do dyspozycji 272 KM. Jeśli to za mało, będzie można zamówić wersję Vsport. Jest ona wyposażona w silnik V6 3.6 Turbo rozwijający 420 KM.
Cadillac CTS Vsport odbył już próby na północnej pętli Nurburgringu osiągając czas 8 minut 14,1 sekundy. BMW M5 (E60) napędzane 507-konnym silnikiem V10 było szybsze zaledwie o sekundę (8:13).