Opinie Moto.pl: Honda CBR1000RR-R Fireblade. Najbardziej przerażająca rzecz, jaką jeździłem

Honda CBR1000RR-R Fireblade SP to jeden z topowych motocykli sportowych klasy superbike. Jest tak gorąca, że musiałem poczekać z recenzją, aż zrobi się zimno, a ja troszkę ochłonę. Jeśli napiszę, że jeździłem bolidem Formuły 1 na dwóch kołach, to nie będzie duża przesada.

Czy kiedykolwiek marzyliście o bolidzie Formuły 1 dopuszczonym do jazdy po publicznych drogach? Jeżdżąc Hondą CBR1000RR-R Fireblade SP czułem się jak na jego dwukołowym odpowiedniku. Przez cały czas zastanawiałem się, czy spełnianie takich snów to na pewno jest dobry pomysł...

Zobacz wideo Suzuki Moto Szkoła - tutaj zaczniesz przygodę z jednośladem, a także sprawdzisz swoje umiejętności

Nazwanie Hondy CBR1000RR-R Fireblade SP drogową wersją motocykla z MotoGP, jest przesadą. To typowo wyścigowe minimalistyczne konstrukcje opracowane niezależnie od modeli produkowanych seryjnie. Drogowe motocykle muszą spełniać wiele dodatkowych funkcji i norm. Natomiast jeśli wziąć pod uwagą młodszą siostrę królowej dwukołowych sportów, czyli wyścigi World Superbike, to stwierdzenie nagle staje się bardzo prawdziwe. A przecież motocykle WorldSBK wcale nie są takie dużo wolniejsze od maszyn z MotoGP. Poza tym wszystkie porównania przestają mieć znaczenie, po doświadczeniu osiągów Fireblade na własnej skórze. Ten motocykli jest po prostu szalony, a wraz z nim cały motocyklowy światek. W samochodowym uniwersum taka sytuacja jest trudna do wyobrażenia.

Nazwa "Fireblade" to wcale nie przenośnia, tylko obietnica emocji, które mogą sparzyć

Po namyśle uznałem, że Honda CBR1000RR-R Fireblade ma nie tylko najatrakcyjniejszą nazwę ze wszystkich pojazdów na świecie, ale też wyjątkowo adekwatną. Któż nie chciałby chociaż  przez chwilę pojeździć "płonącym ostrzem"? Ja odmówiłem dwukrotnie, ale za trzecim razem się poddałem. Kiedyś musiałem przekonać się samodzielnie, jakie to uczucie jeździć tym modelem i jak bardzo powinni tego nam zabronić. I niestety się przekonałem: oczywiście, że powinni!

Motocykliści jeżdżący na co dzień motocyklami klasy superbike, doskonale wiedzą, z czym to się wiąże. Dlatego ten tekst jest dla wszystkich pozostałych osób. Taki jednoślad nie jest najrozsądniejszym wyborem do jazdy po publicznych drogach. Z kilku powodów to nie ma sensu, co nie znaczy, że nie da się tego robić. Jazda Hondą CBR1000RR-R to ciągła walka z pokusą, której na pewno ulegniemy. Inaczej kupno takiego motocykla mija się z celem. Jakie to uczucie wsiąść na Fireblade? Szczerze mówiąc, doświadczenia z drogowym superbikiem trudno porównać z wrażeniami z jazdy jakimkolwiek innym pojazdem na dwóch, trzech, czterech i więcej kołach. Takie motocykle są po prostu szalone. Zbyt szybkie na drogi publiczne, a dla większości kierowców, również na tory wyścigowe.

Honda CBR1000RR-R Fireblade SP
Honda CBR1000RR-R Fireblade SP fot. ŁK

Honda CBR1000RR-R Fireblade SP to motocykl z kosmosu albo z piekła rodem

Honda Fireblade jest legendą kultywowana przez japońską markę od 1992 roku (najpierw w wersji CBR 900RR), która przetrwała do czasów, kiedy takich maszyn jest coraz mniej. Nic dziwnego, bo jazda tego typu motocyklem nie ma racjonalnego uzasadnienia i jest dyskusyjna pod względem bezpieczeństwa. To ewidentne proszenie się o kłopoty. Prędzej czy później, na pewno się pojawią. W lepiej wyposażonej wersji SP ten jednoślad waży 201 kg w stanie gotowym do jazdy. W jego sztywnej aluminiowej ramie jest schowany litrowy silnik o mocy przeszło 217 KM, a wokół niego mnóstwo zaawansowanej technologii i elektroniki, która próbuje utrzymać tę moc w ryzach, ale nie ma na to najmniejszych szans. Stosunek mocy do masy jest po prostu przerażający, bo wynosi ponad 1 KM/kg.  Porsche 911 Turbo S (992), żeby uzyskać podobny współczynnik, powinno mieć ponad 1850 KM, a ma prawie trzykrotnie mniej mocy. Osiągi obu pojazdów są porównywalne tylko dlatego, że okrągła opona motocyklowa nawet przy szerokości 200 mm ma bardzo małą powierzchnię styku z asfaltem w porównaniu z czterema szerokimi gumami w aucie. Jednak przy wyższych prędkościach to ograniczenie stopniowo znika, a wtedy "ogniste ostrze" pokazuje swoje prawdziwe oblicze. To pojazd, który na nowo definiuje pojęcie przyspieszenia przy dużych prędkościach, a większość osób zsiada z niego z drżącymi z emocji rękami. W dodatku, z punktu widzenia kierowcy samochodu, siedzimy "na zewnątrz" i jesteśmy wystawieni na podmuchy wiatru na czymś niewiele większym od roweru, co oczywiście potęguje wrażenia.

Honda CBR1000RR-R Fireblade SP
Honda CBR1000RR-R Fireblade SP fot. ŁK

Nowoczesna technika próbuje ujarzmić osiągi Hondy Fireblade, ale robi to z trudem

Honda CBR1000RR-R to technologiczny majstersztyk. Jej silnik osiąga moc 217,5 KM przy 14 tys. obr./min z litra pojemności, ale mimo to jest w stanie spełnić europejskie normy emisji i hałasu. Jak to możliwe? Czterocylindrowa jednostka napędowa została wyposażona w tytanowe korbowody, sterowane dwoma silnikami elektroniczne przepustnice oraz mnóstwo innych wyjątkowych rozwiązań. Jest oczywiście seryjny dwukierunkowy quickshifter, topowe hamulce Brembo Stylema R, lepkie opony Pirelli Diablo Supercorsa SP V3, sześcioosiowy inercyjny czujnik IMU sterujący ABS-em, trakcją, poziomem uniesienia przedniego koła, a nawet amortyzatorem skrętu. Są też seksowne skrzydełka, a część wyposażenia tego motocykla wygląda jak ekskluzywna biżuteria, a nie skomplikowane rozwiązania mechaniczne. Wszystkie parametry można regulować i przypisać do jednego z trzech trybów jazdy, używając dość enigmatycznego interfejsu na ciekłokrystalicznym ekranie. W trakcie jazdy elektronicznie sterowane półaktywne zawieszenie Ohlins trzeciej generacji próbuje utrzymać kontakt z nawierzchnią i trakcję, ale często nie ma na to najmniejszych szans. Honda zapewnia pewność jazdy i poczucie bezpieczeństwa, ale przy tak wyśrubowanych osiągach jedno i drugie jest złudne.

Honda CBR1000RR-R Fireblade SP
Honda CBR1000RR-R Fireblade SP fot. Honda

Jazda Hondą CBR1000RR-R Fireblade SP po drogach to proszenie się o kłopoty

Jazda tym motocyklem to ciągła walka z fizyką i... ze sobą. Prędkość maksymalna jest ograniczona elektronicznie do 300 km/h, którą jeśli wierzyć pomiarom osiąga w około 15 sekund. Od 100 do 200 km/h Fireblade przyspiesza w około 3,7 s. W dodatku już na pierwszym z sześciu przełożeń czerwona Honda osiąga prędkość 160 km/h, czyli wyższą niż dozwolona gdziekolwiek na publicznych drogach. Na większość krajowych torów też jest za szybka, bo jazda zwykle kończy się na trzecim biegu. Nawet kiedy trafimy na odpowiednio szybki "zamknięty obiekt" przeznaczony do sportowej jazdy, okazuje się, że za bardzo skupiamy się na ogarnięciu przyspieszenia motocykla, wyczuciu momentów hamowania i cierpi na tym technika jazdy. Dlatego wielu kierowców uzyska lepsze czasy okrążeń na spokojniejszych sportowych motocyklach klasy supersport, takich jak znacznie przyjaźniejsza Honda CBR600RR. Po co komu taka przerażająca maszyna, jak Fireblade?

Najciekawsze jest to, że, w trakcie zwykłej jazdy ten motocykl prowadzi się niezwykle łatwo i zwinnie, czym może zachęcać do korzystania z mocy, którą trzyma w ryzach elektronika. Nawet pozycja za kierownicą nie jest bardzo niewygodna, jak na sportowy motocykl. Jazda CBR1000RR-R jest zaskakująco prosta, co może wywołać mylne wrażenie, że panujemy nad jej osiągami. Wystarczy odkręcić mocniej rolgaz, żeby czerwona Honda natychmiast sprowadziła nas na ziemię. Zwykle w przenośni, a bywa, że i dosłownie, jeśli ktoś zbytnio zaufa swoim umiejętnościom.

Honda CBR1000RR-R Fireblade SP. Cena i opinia Moto.pl: niektórzy po prostu lubią się bać

Taki pojazd rodem z piekła można kupić w naszpikowanej technologią wersji za 120 tys. zł. Tyle samo trzeba zapłacić za zwykłe nowe auto średniej klasy. W przypadku supersamochodów liczbę chętnych ogranicza przede wszystkim ich cena, bo mało osób może sobie pozwolić na wydatek rzędu kilku milionów złotych. Gdy chodzi o motocykle klasy superbike o porównywalnych osiągach, trzeba się zdać na rozsądek ich właścicieli. Aż dziwne, że w zapobiegliwej Unii Europejskiej tak dbającej o nasze bezpieczeństwo to wciąż dozwolone. Mam przeczucie, że taki stan nie potrwa wiecznie. Póki co każdy 20-latek legitymujący się prawem jazdy kat. A może legalnie jeździć Hondą CBR1000RR-R Fireblade SP po publicznych drogach. Nie wiem, czy to dobrze, ale jeździłem nowym superbikiem Hondy przez tydzień i wiem, dlaczego niektórzy to robią, mimo że nie powinni. Żaden inny pojazd na świecie nie jest w stanie dostarczyć emocji choćby zbliżonych do tych, które można poczuć za kierownicą motocykla tej klasy. Być może dla niektórych to zabrzmi kusząco, jednak zanim spełnicie marzenie i wsiądziecie na jakikolwiek superbike, dobrze się zastanówcie, czy naprawdę chcecie się bać. Jeśli koniecznie musicie, róbcie to w miejscach zamkniętych dla publicznego ruchu. Motocykl udostępniła do testu firma Honda Motor Europe Oddział w Polsce Sp. z o.o. Firma nie miała wpływu na powyższą treść, ani wglądu w tekst przed publikacją.

Honda CBR1000RR-R Fireblade SP
Honda CBR1000RR-R Fireblade SP fot. Honda
Więcej o: