Fotoradar zrobił mu zdjęcie przy prędkości 184 km/h. Kierowca nie dostanie mandatu

Posłuchaj artykułu (ładuję...)
Powinien dostać 7,5 tys. zł mandatu i 25 punktów karnych. Kary jednak prawdopodobnie uniknie. Powód? Fotoradar widział motocykl, ale nie widział jego numeru rejestracyjnego. Służby mają zatem związane ręce.

Motocykliści lubią przesadzać z prędkością i ten kierowca, jadący na wysokości lotniska Ławica, w kierunku centrum Poznania, z pewnością stanowi najlepszy tego dowód. Na drodze, na której obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h, osiągnął 184 km/h.

Zobacz wideo 346 punktów karnych dla motocyklisty za popełnienie 43 wykroczeń

184 km/h w centrum miasta na jednym kole. Wyczyn w Poznaniu

Wykroczenie zostało zarejestrowane przez fotoradar zamontowany w Poznaniu na ul. Dąbrowskiego 338. Motocyklista jechał dużo za szybko, a do tego postawił jednoślad na tylnym kole. Co gorsze, do zdarzenia doszło o godzinie 19:01. Ruch na tym odcinku nadal mógł być zatem spory. Mówimy bowiem o wjeździe do centrum Poznania. To zatem arteria, na której pojawiają się nie tylko samochody, ale i piesi. To stworzyło zatem realne zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Na zdjęciu warto zwrócić uwagę na pewien szczegół. Otóż wykroczenie zostało zarejestrowane 17 września, ale 2017 r. To zatem zdjęcie archiwalne.
Fotoradar zrobił mu zdjęcie przy prędkości 184 km/h. Kierowca nie dostanie mandatu
Fotoradar zrobił mu zdjęcie przy prędkości 184 km/h. Kierowca nie dostanie mandatu Fot. screen epoznan.pl

Kierujący motocyklem raczej mógłby pożegnać się z prawem jazdy

184 km/h na pięćdziesiątce. To oznacza mniej więcej tyle, że kierowca na "dzień dobry" dziś dostałby 2,5 tys. zł mandatu i 15 punktów karnych. Poza tym na 3 miesiące musiałby pożegnać się z prawem jazdy. Na tym jednak nie koniec, bo bezpośrednio przed fotoradarem i przy tej prędkości postawił motocykl na tylnym kole. A to oznacza, że w najlepszej opcji policjanci dopisaliby do rachunku kolejne 5000 zł i 10 punktów karnych. W skrócie kierowca straciłby prawo jazdy, ale tym razem za punkty. Musiałby zdać egzamin sprawdzający.

W poprzednim akapicie używam słów "dostałby" i "straciłby". Skąd tryb przypuszczający? To proste. Bo ten motocyklista raczej nie poniesie (lub też nie poniósł) odpowiedzialności. Fotoradar rejestruje bowiem tylko przód pojazdu. Motocykle natomiast posiadają tablicę rejestracyjną z tyłu. Na zdjęciu nie widać danych identyfikacyjnych pojazdu. A skoro nie da się namierzyć jednośladu, z namierzeniem jego kierowcy będzie jeszcze poważniejszy problem.

Motocykliści są bezkarni przed fotoradarami?

To generalnie systemowy problem w Polsce. Motocykliści w oku fotoradaru pozostają nieuchwytni i nie muszą się bać kary. Choć pomysłów na zmianę tej sytuacji jest kilka. Bo coraz częściej mówi się np. o montażu dodatkowego obiektywu. Takiego, który zarejestruje wizerunek pojazdu oddalającego się od aparatury pomiarowej. Drugi aparat mógłby się stać skuteczną bronią na motocyklistów. Tyle że tu znowu pojawia się tryb przypuszczający. Mógłby, ale na razie się nie stanie.

Czy to oznacza, że takich przypadków ścigać się nie da? W jakimś stopniu taka możliwość pojawia się już dziś. Motocyklista poruszał się w mieście. Na danej arterii mógł być zatem zamontowany monitoring. Jest zatem szansa, że któraś z kamer zarejestrowała numer rejestracyjny tego motocykla. Gdyby służby postanowiły się na tyle pofatygować, aby zdobyć nagranie, nie chciałbym być w skórze tego kierującego...

Więcej o: