Xiaomi SU7 stał się prawdziwym, motoryzacyjnym hitem. Auto w rodzimych Chinach jest tanie jak barszcz. Dlatego tylko do końca 2024 r. sprzedało się blisko 140 tys. sztuk. A do tego to model prawdziwie rodzinny. Mówimy w końcu o sedanie segmentu E. Mówimy o aucie, które w tylnej części nadwozia ma bagażnik o pojemności 517 litrów. Przedni kufer mieści dodatkowe 105 litrów.
SU7 może być także naprawdę mocny. Już wersja bazowa oferuje 299 koni mechanicznych i 400 Nm. Auto przyspiesza do 100 km/h w 5,28 sekundy. Tylnopędny wariant otwiera jednak dopiero cennik. Bo wśród modeli cywilnych pojawia się także m.in. wersja Max. Ta ma 673 konie mechaniczne i 838 Nm. To zatem rodzinny elektryk, ale o wybitnych osiągach. Pojazd przyspiesza do 100 km/h w 2,8 sekundy. Jego prędkość maksymalna wynosi jakieś 265 km/h. Powiem więcej, bo w ofercie jest jeszcze model Ultra. Ten ma 1548 koni i przyspiesza do 100 km/h w 1,97 sekundy.
Mocy nigdy za wiele? Trochę tak jest. Fajnie jest mieć auto, w które da się zapakować całą rodzinę, a jednocześnie którym można spuścić lanie BMW serii M podczas startu spod świateł. To musi budzić uśmiech na twarzy kierowcy. Z kierowcami Xiaomi jest jednak pewien problem. Bo są oni wyjątkowo... szkodowi.
Jak donosi Elektrowóz, nie ma praktycznie dnia, aby SU7 nie uległ jakiemuś wypadkowi. Zdjęcia rozbitych aut pojawiają się obficie w mediach społecznościowych w Chinach. Czemu tak właśnie się dzieje? Powodem może być duża moc pojazdu i brak umiejętności jej opanowania przez kierowcę. Elektryk dający dostęp do 838 Nm momentu obrotowego już w momencie startu może być naprawdę narowisty. Jego opanowanie przy pełnym wciśnięciu pedału gazu może się okazać trudne. I okazuje się nawet trudne.
Kierowcy stanowią jednak dopiero pierwsze zmartwienie Xiaomi SU7. Kolejne do listy dopisuje tryb półautonomicznej jazdy. Autopilot zdaje się nie dostrzegać wielu zagrożeń. Często to właśnie on powoduje zatem zdarzenia drogowe. A to nadal nie koniec, bo do problemów pojazdu dopisują się także... hamulce. Jak pisze Elektrowóz, te "z zewnątrz wyglądają na masywne, ale udają zaciski 6-tłoczkowe. Tymczasem pod wielką osłoną kryją się zaciski 2-tłoczkowe i małe klocki hamulcowe." Taki zestaw może się charakteryzować niską efektownością pracy. A to wcale nie poprawia położenia kierowców chińskiego sedana.
W tym punkcie pozostaje zatem tylko jedna nadzieja. Nadzieja na to, że zanim Xiaomi SU7 trafi do Europy, każdy z powyższych problemów auta zostanie usunięty. Zostanie oczywiście jeszcze zbytnia pewność siebie kierowców. Ale na to chiński koncern już wpływu nie ma. Także w Europie.
Komentarze (1)
Rodzinne auto o mocy 1500 KM to dobry pomysł? Chińczycy się przekonują, że tak nie jest