Odwieczna wojna uczestników ruchu trwa i ma się całkiem dobrze. Kierowcy zwracają uwagę na to, że rowerzyści "panoszą się" na drogach, tak jakby ci pierwsi zapominali, że drogi nie należą tylko do nich. Rowerzyści z kolei uważają, że kierowcy nie szanują ich praw, podczas gdy sami niejednokrotnie łamią przepisy ruchu drogowego. Rozwiązania tego konfliktu ciągle nie ma, szczególnie że znalezienia sensownego wyjścia z patowej sytuacji nie ułatwiają przepisy. Uwagę na ten fakt zwraca Warszawski Alarm Smogowy.
Grafika dołączona do postu Warszawskiego Alarmu Smogowego przedstawia Most Poniatowskiego w Warszawie. Sytuacja jest prosta. Chodnik okazuje się wąski, jeden z dwóch pasów ruchu jest przeznaczony dla samochodów, a drugi dla autobusów. Opis tej sytuacji jest jeden. Bez względu na fakt czy rowerzysta wybierze chodnik, czy pas ruchu dla pojazdów, czy pas ruchu dla autobusów, jest hejtowany. W takiej sytuacji dla cyklisty nie ma dobrego wyjścia.
Którą z opcji każą mu wybrać przepisy? W tym konkretnym przypadku rowerzysta w głos art. 33 ust. 5 pkt 2 ustawy Prawo o ruchu drogowym powinien wybrać opcję A. Chodnikiem można jechać tylko w wyjątkowych przypadkach, na buspas rowerzyści nie mają wstępu, a więc przepisy pozwalają mu poruszać się jezdnią wraz z samochodami, czyli lewym pasem ruchu, bo ograniczenie prędkości na tym odcinku wynosi 50 km/h. Zgadnijcie, jak takich cyklistów traktują kierowcy samochodów, zwłaszcza że mają do dyspozycji tylko jeden pas?
Można oczywiście powiedzieć, że to jedynie wycinek rzeczywistości i tendencyjne przedstawienie sytuacji, ale to nieprawda. Warto jednak pamiętać o tym, że takich "tendencyjnych" odcinków rowerzyści napotykają co najmniej kilka podczas codziennych przejazdów. A te pokazują jedno. Obecnie obowiązujące przepisy odstają od realiów, w których ścieżki rowerowe cały czas nie pokrywają 100 proc. szlaków miejskich, a rowerzystów w ramach ruchów eko w miastach jest coraz więcej. Zresztą władze Warszawy zachęcają do korzystania z tego środku transportu.
Co zatem można zalecić tu i teraz? Jedynym wyjściem jest... rozsądek. Rozsądek zarówno rowerzystów, jak i kierowców czy pieszych. Ci pierwsi powinni zawsze pamiętać o swoim bezpieczeństwie. Jeżeli jest taka możliwość, mogą poruszać się jezdnią. Ale nie powinni nigdy tamować ruchu pojazdów i najlepiej, żeby trzymali się bliżej prawej krawędzi pasa ruchu, co zresztą też jest określone przepisami.
Kierowcy z kolei powinni z nieco większą dawką zrozumienia i empatii spojrzeć na rowerzystów. Muszą zrozumieć, że w dużym mieście jazda chodnikiem nie zawsze jest dobrym pomysłem, nie tylko ze względu na przepisy. Po chodnikach w godzinach szczytu po prostu nie da się jeździć! Nie powinni też wyprzedzać ich o przysłowiowy palec. Bo na rower inaczej działają np. boczne podmuchy wiatru. On w sekundzie może przesunąć się o kilkadziesiąt cm w kierunku auta i tragedia gotowa. Co z pieszymi? Tu konieczny jest wzajemny szacunek. Rowerzyści czasem na siłę są wypychani przepisami na chodniki. W innych przypadkach po prostu boją się jeździć ulicami. Uprzejmość i współpraca sprawi, że wszyscy będą czuć się przyjemniej i bezpieczniej.
Na koniec przypomnijmy sytuacje, w których jazda rowerem po chodniku jest nie tylko uzasadniona zdrowym rozsądkiem, ale też legalna. Od września 2022 roku chodnik formalnie jest częścią drogi dla pieszych przeznaczoną wyłącznie do ruchu pieszych i osób poruszających się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch. Są jednak od tego wyjątki. Rowerem można poruszać się po chodniku legalnie w poniższych okolicznościach: