W sieci rozpętała się kolejna burza. Samochód, który na co dzień wozi prezesa Kaczyńskiego, stracił dowód rejestracyjny. Środowiska PiS mówią o politycznej motywacji kontroli drogowej. Funkcjonariusze z kolei wskazują, że pojazd nie spełniał warunków technicznych. Ale zacznijmy od początku.
W sobotę – 14 września odbył się protest przed Ministerstwem Sprawiedliwości. Gdy na miejscu pojawił się Jarosław Kaczyński, ktoś z kontrmanifestantów poprosił policję o interwencję. Poinformował bowiem funkcjonariuszy, że auto wożące Kaczyńskiego ma praktycznie czarne przednie szyby boczne. Policjanci na takie zgłoszenie zareagować musieli. I zareagowali.
Funkcjonariusze podjęli interwencję i zatrzymali dowód rejestracyjny pojazdu. Dodatkowo wydali zakaz dalszej jazdy tym autem, a także nałożyli na kierującego mandat karny w wysokości 100 zł. Teraz prowadzący będzie musiał zdjąć czarną folię z przednich szyb, a następnie udać się na przegląd techniczny. Dopiero pozytywny wynik badani ponownie dopuści pojazd do ruchu.
W obronie Kaczyńskiego, a właściwie to jego "służbowej" limuzyny, stanął europoseł PiS – Joachim Brudziński. Napisał w serwisie X, że "pomimo ważnych badań technicznych i faktu, że samochód od lat był dopuszczany do ruchu na polskich drogach, służby (...) zatrzymały dowód rejestracyjny samochodu, którym na co dzień porusza się p. premier Jarosław Kaczyński". Prawda jest jednak taka, że ten pojazd nigdy nie powinien przejść badania technicznego lub powinien wcześniej stracić dowód rejestracyjny. Bo takie są przepisy.
Badanie przeprowadzone przez policjantów wykazało, że przepuszczalność światła w szybie przedniej lewej limuzyny Kaczyńskiego wynosiło zaledwie 10 proc., a w szybie przedniej prawej 35 proc. Przepisy mówią o wymaganych co najmniej 70 proc. Pojazd, którym poruszał się Jarosław Kaczyński, nie spełniał zatem warunków technicznych. Nigdy nie powinien dostać pozytywnego wyniku badania technicznego. Nigdy nie powinien zostać w ten sposób zmodyfikowany lub nigdy nie powinien trafić na drogi publiczne. Taka jest prawda.
Tylko tylne boczne i tylną szybę można przyciemniać do woli. Bocznych przednich nie można. Bo kierowca musi mieć widoczność w kącie 180 stopni. Natomiast folia z 10-proc. przepuszczalnością światła sprawia, że prawie nic nie widzi np. podczas jazdy nocą.
Sytuacja oburza środowisko związane z PiS. To jednak nie jest do końca zrozumiałe. Skoro samochód nie spełnia wymogów stawianych przepisami, to raczej nie policjanci ponoszą winę w tym przypadku. Kierowca Kaczyńskiego powinien się natomiast cieszyć z jednej rzeczy. Bo dostał tylko 100 zł mandatu. Teoretycznie funkcjonariusze mogli "uczęstować" go natomiast grzywną o wartości nawet 5000 zł. Bo do takiej kwoty próg możliwej kary przesunęła władza PiS podczas modyfikowania kwot zapisanych w taryfikatorze.