Sieć rozgrzała się do czerwoności. Powodem był znowu Kaczyński. Tym razem jednak nie zadecydowały o tym jego kontrowersyjne wypowiedzi, a zachowanie... drogowe. Pan Jarosław prawie wpadł pod samochód w Warszawie.
Sieć obiegło nagranie z samochodowego rejestratora. Pokazuje ono auto stojące na skrzyżowaniu. Przed jego maską zapala się zielone światło (konkretnie zielone światło kierunkowe i bezkolizyjne), a więc kierujący zaczyna wykonywać manewr skrętu w lewo. I wtedy natrafia na przejście dla pieszych, na którym świeci się światło czerwone. Mimo wszystko na pasy próbuje wejść starszy mężczyzna. Tym mężczyzną jest ewidentnie Jarosław Kaczyński.
Kaczyńskiego w tej sytuacji spotkały dwa szczęścia. Pierwsze było takie, że za ramię złapał go jeden z towarzyszy – być może był to ochroniarz. Złapał go i nie pozwolił mu wejść przed maskę nadjeżdżającego auta. Drugie było takie, że prawidłowo zachował się też kierowca. Zachował szczególną ostrożność i zastosował się do zasady ograniczonego zaufania. Zaczął zwalniać.
W tym punkcie warto hipotetycznie zastanowić się nad jeszcze jedną rzeczą. Załóżmy, że Kaczyński nie zostałby zatrzymany. Wszedłby na pasy na czerwonym świetle. Samochód natomiast wyhamowałby i puścił Pana Jarka na przejściu. Co by się stało w sytuacji, w której patrol policji dostrzegłby sytuację? Powinien podjąć interwencję i zatrzymać Kaczyńskiego.
W przypadku tego wykroczenia funkcjonariusze nie powinni ograniczać się wyłącznie do wylegitymowania pieszego czy pouczenia go o popełnionym błędzie. Powinni też ukarać polityka za niestosowanie się do sygnałów świetlnych przez wejście na przejście dla pieszych w sytuacji, w której sygnalizator S-5 nadawał sygnał czerwony. To oznacza, że Jarosław Kaczyński dostałby 200 zł mandatu.
Kwota być może jest symboliczna, ale stanowi dopiero punkt wyjścia. Bo w skrajnym przypadku dyktator PiS-u mógłby zapłacić nawet 5000 zł grzywy. Stałoby się tak wtedy, gdyby jego pojawienie się na pasach wymusiło na autach nagłe i ostre hamowanie, co doprowadziłoby do powstania zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu drogowego.