Obecnie mieszkańcy Warszawy mogą korzystać z 40 km sieci podziemnej kolejki. Metro składa się z dwóch linii i 39 stacji. Trzy kolejne "przystanki" zostaną oddane do użytkowania w 2026 r. Do 2050 r. powstaną trzy nowe linie metra. Dzięki temu aż 17 z 18. dzielnic stolicy będzie łączyć podziemna kolej. To sprawi, że połowa mieszkańców miasta będzie mieszkać w zasięgu dojścia piechotą do stacji metra.
Plany brzmią pięknie. Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do dwóch pierwszych zdań poprzedniego akapitu i zastanówmy się nad tym, co jest tu i teraz. Takie właśnie podsumowanie 2024 r. przygotowała Warszawa, a właściwie to jej mieszkańcy. I wyniki badania wyglądają naprawdę ciekawie. "Niemal 60 proc. mieszkańców Warszawy wykorzystuje transport zbiorowy w codziennych podróżach i aż 94 proc. ocenia dobrze funkcjonowanie komunikacji miejskiej w stolicy" – powiedział Rafał Trzaskowski podczas spotkania z dziennikarzami.
To jednak nie koniec. Barometr Warszawski z listopada 2024 r. wykazał również, że aż 96 proc. ankietowanych uznaje funkcjonowanie komunikacji miejskiej (obok bezpieczeństwa, czystości i porządku i bezpieczeństwa na drogach) za najważniejszy obszar życia w mieście. 89 proc. respondentów uważa, że w przypadku stolicy transport miejski jest dobrze zarządzany.
Pozytywne opinie mieszkańców stolicy przekładają się na jeszcze jedną wartość. Wartością tą są wysokie miejsca w prestiżowych rankingach. Warto w tym punkcie szczególnie wyróżnić dwa. Mowa o:
Ranking firmy Bounce pozwala na odczytanie kilku ciekawostek dotyczących metra w Warszawie. Przykład? Choć metro w Londynie ma siatkę połączeń sześciokrotnie dłuższą od tego w stolicy Polski i 7-krotnie więcej stacji, obsługuje tylko o połowę więcej pasażerów każdego roku. Kolejką podziemną w Warszawie podróżuje 200 mln osób rocznie. W Londynie wskaźnik wynosi 296 mln.
Poza tym okazuje się, że metro w Warszawie ma najmniejszą ilość stacji w całym rankingu. Najmniejszą ex aequo z Kopenhagą. Tyle że w stolicy Danii rocznie kolejką podziemną podróżują 73 mln osób. To prawie trzykrotnie mniej, niż w Polsce.