"Wyścigi słoni" długo były poważnym problemem na polskich drogach szybkiego ruchu. Chodzi tu o sytuacje, w których ciężarówki wyprzedzały się w trakcie jazdy, nierzadko blokując oba pasy np. na autostradzie przez wiele kilometrów. To tworzyło poważne zagrożenie. Wyprzedzanie ciężarówek miał ukrócić nowy przepis. W praktyce po roku wszystko wróciło do stanu sprzed wprowadzenia zakazu.
Przypomnijmy, że zgodnie z uchwalonymi w lipcu 2023 roku zmianami w Prawie o ruchu drogowym, ciężarówki mają prawny zakaz wyprzedzania na autostradach i drogach szybkiego ruchu, co powinno oznaczać, że mogą poruszać się jedynie prawym pasem. Od zakazu przewidziano jednak trzy wyjątki. Kierowca ciężarówki może wyprzedzić, jeśli:
To drugi wyjątek budzi najwięcej problemów i to właśnie z niego dziś chętnie korzystają kierowcy. Ustawa nie precyzuje bowiem, czym jest ta "prędkość znacznie mniejsza od dopuszczalnej", choć interpretacja Ministerstwa Infrastruktury sugeruje, że chodzi o 10 km/h mniej od obowiązującego limitu wskazanego dla samochodu ciężarowego.
Jak zakaz wygląda w praktyce, pokazała m.in. Komenda Wojewódzka Policji w Olsztynie. Na opublikowanym nagraniu z drona widać, jak przebiegały poszczególne manewry. Nie w każdej sytuacji wyglądało to sprawnie i zgodnie z prawem.
Tak właśnie wygląda wyprzedzanie pojazdu ciężarowego, przez pojazd ciężarowy.
Funkcjonariusze poinformowali, że "8 kierowców ciężarówek zostało ukaranych mandatami karnymi". Kierowcy oczywiście mogą argumentować, że nie złamali przepisów, wyprzedzali bowiem pojazd jadący wolniej. Problem w tym, że dla jednego kierowcy "wolniej" to 20 km/h, dla innego 5 km/h, a to już rodzi spore problemy. Jeśli jednak manewr wyraźnie się przeciąga, kierowca traci koronny argument i skończy z mandatem. Te są słone. Za złamanie zakazu zapłaci 1000 zł i skończy z 6 lub 8 punktami karnymi, w zależności od tego, o jakiej drodze mowa.