Euro NCAP bije na alarm. Producenci tak dużo mówią o autonomiczności, że kierowcy już w nią uwierzyli

7 na 10 Europejczyków wierzy, że już teraz można kupić samochód, który potrafi samodzielnie jeździć. Euro NCAP oraz Europejska Rada Bezpieczeństwa w Transporcie (ETSC) ostrzegają - dezinformacja prowadzi do niebezpiecznych sytuacji na drodze.

Autonomiczne samochody mogą się poruszać jedynie w wybranych miejscach na świecie. Stale monitorowane i kontrolowane przez operatora. Na razie tylko i wyłącznie w ramach testów. Do masowego wypuszczenia ich na ulice jeszcze daleka droga - najwięksi optymiści twierdzą, że będzie to możliwe gdzieś w okolicach 2025 r., ale realiści wskazują, że wprowadzenie odpowiednich przepisów i dopracowanie technologii, żeby była niezawodna w każdej sytuacji, zajmie znacznie więcej czasu.

To daleka przyszłość, a i tak 7 na 10 Europejczyków wierzy, że już teraz można kupić samochód, który potrafi jeździć samodzielnie. Takie dane podało Euro NCAP, a wnioski z tego badania potwierdza także Europejska Rada Bezpieczeństwa w Transporcie (ETSC). I obydwie organizacje zajmujące się bezpieczeństwem na europejskich drogach ostrzegają - to prowadzi do niebezpiecznych sytuacji na drodze. Kierowcy deklarują, że mając w swoim aucie zaawansowany system wspomagania jazdy, będą:

  • pisać wiadomości (34 proc.),
  • rozmawiać przez telefon, nie korzystając z zestawu głośnomówiącego (33 proc.),
  • co więcej, 18 proc. uważa, że taki system pozwala w zupełności się odprężyć, a samochód sam zajmuje się jazdą,
  • 11 proc. w ogóle rozważałoby drzemkę podczas jazdy drogą szybkiego ruchu,
  • prawie połowa twierdzi, że w razie wypadku to nie oni będą ponosić odpowiedzialność.
Niektórzy producenci projektują i sprzedają samochody w taki sposób, żeby kierowcy wierzyli, że mogą zrzec się kontroli podczas jazdy. Odnosząc się do "samodzielnej jazdy" i "półautonomiczności" chcą zyskać przewagę konkurencyjną oraz wykorzystać to w promocji, ale takie hasła często powodują dezorientację kierowców

- komentuje Matthew Avery z Thatcham Research, które wraz z Euro NCAP przeprowadzało badanie #TestingAutomation. Eksperci zwracają uwagę, że nawet takie nazwy jak "Autopilot" (to chyba najsłynniejszy system wspomagania kierowcy podczas jazdy, wykorzystywany przez Teslę Motors) sugerują, że samochód w pełni przejmuje kontrolę nad jazdą. A to przecież nie jest prawdą. Owszem, zaawansowane systemy potrafią bardzo dużo. Adaptacyjny tempomat dostosowuje prędkość do znaków i pojazdu przed nami, potrafi w razie potrzeby zatrzymać auto i znowu je rozpędzić, a inni asystenci utrzymać samochód w pasie. Niektóre samochody potrafią odciążyć kierowcę nie tylko na dobrze oznaczonych drogach szybkiego ruchu, ale też w ruchu miejskim.

Musimy jednak pamiętać, że człowiek cały czas musi je kontrolować i w każdej chwili być gotowym, żeby zareagować na sytuację na drodze. W raporcie zwraca na to uwagę Matthew Avery:

Nasze przesłanie jest proste - dzisiejsza technologia wspiera kierowcę. To wcale nie jest zautomatyzowana jazda i nie można na niej w pełni polegać. To kierowca ma kontrolę i cały czas musi pozostać czujny. Przy prawidłowym korzystaniu tzw. systemy Highway Assist mogą znacznie poprawić bezpieczeństwo i zmniejszyć liczbę ofiar śmiertelnych. Jednak NIE ZROBIĄ tego, jeżeli nazewnictwo tych systemów i marketing producentów będą przekonywać kierowców, że już teraz mają do czynienia z autonomiczną jazdą.

Stąd apel o edukację kierowców. Zaawansowane systemy wsparcia już od jakiegoś czasu nie są zarezerwowane tylko dla najdroższych samochodów klasy premium. Coraz częściej pojawiają się w "autach dla ludu". Dalsza dezinformacja, zdaniem ekspertów, może doprowadzić do tragicznych sytuacji na drodze.

Zobacz wideo Kierowca zignorował czerwone światło. W jego samochód uderzyły dwa tramwaje
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.