Sytuacja na rynku motoryzacyjnym jest daleka od pozytywnej. Niezwykle silna konkurencja ze strony Chin, klimatyczne wymogi Unii Europejskiej, wzrost cen energii — to tylko kilka czynników, z którymi zmagają się producenci samochodów. Nie mając szczególnie dużego pola manewru większość marek oraz koncernów decyduje się na cięcia kosztów, z którymi nieodzownie wiążą się grupowe zwolnienia, a także ograniczanie produkcji mniej dochodowych modeli. Do takiego kroku zmuszony został również Mercedes-Benz.
Jak przekazuje niemiecka agencja DPA, Mercedes-Benz oferuje wysokie odprawy pracownikom, którzy zdecydują się na dobrowolne odejście z pracy. W pierwszej kolejności marka chce uszczuplić kadrę administracyjną. Z informacji pozyskanych przez DPA wynika, że w niektórych przypadkach odprawy mogą przekroczyć nawet 500 tys. euro, co przy aktualnym kursie daje w przeliczeniu kwotę prawie 2,1 mln zł.
Łatwo się domyślić, że tak rekordowe sumy przewidziane są tylko dla nielicznych. Niemiecki "Handelsblatt" stwierdza, że na półmilionową odprawę może liczyć np. kierownik z 30-letnim stażem pracy, którego miesięczna pensja wynosi 9 tys. euro. Mniejsza, wynosząca 300 tys. euro, przewidziana jest dla administratora zarabiającego ok. 7,5 tys. euro, który przepracował w marce 20 lat.
Dlaczego niemiecka marka proponuje tak wysokie odprawy? Jest to związane z gwarancjami zatrudnienia, jakie obejmują pracowników — do 2034 roku osoby pracujące w spółce nie mogą podlegać przymusowym zwolnieniom. Stąd też taka, a nie inna forma zachęcenia zatrudnionych do dobrowolnego odejścia ze stanowisk. Dzięki uszczupleniu kadr do 2027 roku Mercedes ma zaoszczędzić ok. 5 mld euro.
Na ten moment rzecznictwo marki odmawia komentarza w sprawie. Podkreślono jedynie, że marka "działa w sposób społecznie odpowiedzialny i uczciwy". Jak dodaje agencja DPA, nie wiadomo, jak wiele etatów producent zamierza zlikwidować. Oprócz pracowników administracyjnych Mercedes zamierza objąć procesem redukcji zatrudnienia również osoby pracujące na produkcji. Mowa więc o setkach, jak nie tysiącach osób.