Bezprzewodowe ładowanie trafi do Tesli. Tylko jeden model będzie je mieć

Bezprzewodowa ładowarka w kontekście auta kojarzy się głównie ze smartfonem. Tesla chce jednak bezprzewodowo uzupełniać zapasy prądu w bateriach swoich pojazdów. Jak to zrobi? Pokazała właśnie zarys technologii.

Tesla zaprezentowała ostatnio swój pomysł na autonomiczną taksówkę. Model został nazwany Cybercab. Pojazd może realizować przejazdy bez udziału kierowcy. Elementem tej koncepcji stała się właśnie ładowarka indukcyjna. O idei tego rozwiązania donosi redakcja serwisu Antyweb.

Zobacz wideo Nowa Tesla Model 3 - jest lepsza, niż myślałem, ale nie jest idealna

Indukcyjna ładowarka Tesli ma uzupełnić koncepcję autonomicznej taksówki

O ładowarce indukcyjnej do ładowania baterii w samochodach elektrycznych mówi się od lat. Koncepcja nie jest wcale nowa. A w przypadku Tesli ma szczególnie ważne zastosowanie. Bo Cybercab porusza się bez kierowcy. Bez kierowcy musi także ładować pokładowy akumulator. Tak, być może amerykańska firma mogłaby zaprojektować ramię, które automatycznie wpinałoby się do portu w pojeździe. To jednak zdecydowanie bardziej kłopotliwe od sytuacji, w której taksówka samodzielnie parkowałaby się na miejscu indukcyjnym.

Indukcja w motoryzacji oznacza wygodę. Identycznie jak w smartfonach, za bezprzewodowe ładowanie samochodów ma odpowiadać panel z wbudowaną cewką. Bezprzewodowe wysyłanie energii oznacza niestety więcej strat i dłuższy czas uzupełniania zapasów prądu. Aktualnie producenci szukają sposobów na przyspieszenie, a nie zwolnienie ładowania. Być może dlatego nikt na poważnie nie pracuje nad tą koncepcją?

Co wiadomo o indukcyjnej ładowarce do aut Tesli?

Ładowarka indukcyjna Tesli niestety na razie jest jedynie kaczką zarzuconą w tłum. Bo firma nie zdradza tak naprawdę żadnych informacji na jej temat. Nie mówi o mocy, czasie ładowania czy nawet tym, że projekt takiego urządzenia posiada. To może oznacza zatem jedną z dwóch rzeczy. Albo Tesla prowadzi testy takiej ładowarki, albo wyjątkowo wybiegła w przyszłość. I drugi ze scenariuszy wcale nie jest niemożliwy.

Przypomnijcie sobie przykład Tesli Cybertruck. Amerykanie informowali o przyszłym pick-up`ie elektrycznym w 2016 r. Ten miał zaraz wejść do produkcji. Pierwszy egzemplarz opuścił natomiast linię produkcyjną dopiero w listopadzie 2023 r. Choć Cybertruck i tak miał wiele szczęścia. Bo np. nowa Tesla Roadster została pokazana w 2017 r. i do tej pory model nie wyszedł z fazy konceptu. A minęło przecież długie 7 lat. W skrócie, deklaracji czy też pomysłów Tesli lepiej zatem nie traktować zbyt dosłownie. Przynajmniej nie na początku.

Więcej o: