Właściciel Tesli Model 3 zdradził, jak wygląda jej bateria po przejechaniu 241 tys. km

Właściciel Tesli postanowił sprawdzić dwie rzeczy. Pierwszą jest spadek pojemności baterii po 5 latach eksploatacji. Drugą trwałość pojazdu. Model 3 nie pojawiał się zatem w serwisie aż do pierwszej usterki. Wyniki tego "eksperymentu" są naprawdę ciekawe.

Pewien Amerykanin nabył Teslę Model 3 Performance. Eksploatuje pojazd już piąty rok. W tym czasie pokonał w sumie 241 401 km. Blisko ćwierć miliona kilometrów to dobry dystans na podsumowanie trwałości akumulatora. Właściciel Tesli postanowił zatem przeprowadzić próby baterii. A te wykazały... No właśnie, co konkretnie?

Zobacz wideo Nowa Tesla Model 3 - jest lepsza, niż myślałem, ale nie jest idealna

Tesla straciła w pięć lat tylko 10 proc. pojemności baterii

Wyliczenia właściciela pokazują, że pojemność baterii spadła w ciągu 5 lat i na dystansie 240 tys. km o jakieś 8 do 10 proc. Aplikacja Tessie pokazuje z kolei spadek pojemności akumulatora z 75,2 do 66,2 kWh. To oznacza, że ubyło 11,4 proc. pierwotnej sprawności.

Czy 8 do 11 proc. to dużo? I tak, i nie. Tak, bo może oznaczać jakieś 50 km zasięgu mniej. Nie, bo właściciel spadku pojemności tak właściwie nawet nie zauważa podczas codziennej eksploatacji. Utrata zasięgu w zasadzie nie ma dla niego żadnego znaczenia. On i tak jeździ autem głównie w mieście. Poza tym spadek pojemności nie jest duży z jeszcze jednego względu. Warto bowiem wiedzieć, że posiadacz dość specyficznie ładował swój pojazd.

 

Kierowca ładował Teslę Superchargerem. A baterie nie lubią szybkiego ładowania

Właściciel tej Tesli mieszka w bloku. Nie ma zatem możliwości ładowania baterii w garażu. Przez pięć lat samochód uzupełniał zapasy prądu przy szybkiej ładowarce. Korzystał każdorazowo z Tesla Supercharger – mniej więcej raz na dzień, dwa dni. Kierowca podłączał auto na jakieś 10 min. Stacja pracowała zatem z pełną mocą. 10-proc. spadek pojemności w związku z tym nie poraża. Szczególnie że szybkie ładowanie nie jest "zdrowe" dla baterii. Ono ponoć przyspiesza sposób jej degradacji.

Pierwsza usterka pojawiła się w Tesli po... Będziecie zaskoczeni

Na tym jednak testy trwałości prowadzone przez właściciela tej Tesli się nie kończą. Bo kierujący na dystansie 233 354 km praktycznie... nie serwisował pojazdu. Chciał sprawdzić ile auto będzie w stanie pokonać bez żadnych wizyt w ASO i kiedy po raz pierwszy ulegnie awarii. Co się zepsuło w Tesli po 233 tys. km? Trzy rzeczy. Wymiany wymagało gniazdo ładowania, akumulator 12-woltowy i któryś z przycisków na konsoli. Naprawa kosztowała jakieś 1000 dolarów (czyli jakieś 4000 zł). 1000 dolarów to jedyny koszt serwisowy tego auta w ciągu 5 lat. Niezły wynik, prawda?

Więcej o: