Linda Jackson: "W chaosie czuję się dobrze" [MOTO 2030]

Łukasz Kifer
Linda Jackson jest angielską menedżerką, która od stycznia 2021 roku stoi na czele marki Peugeot. Przez siedem lat była dyrektorką generalną Citroena. Jest trzecią kobietą na świecie zarządzającą motoryzacyjną korporacją. Za jej czasów francuska marka przeszła głęboką modernizację. Teraz czas na Peugeota.

MOTO 2030 to copiątkowy cykl Gazeta.pl, w którym poruszamy najważniejsze tematy dotyczące przyszłości motoryzacji, transportu i technologii. Nie zabraknie tu także ciekawych historii konstruktorów oraz opisu dziejów firm, których przeszłość ma wpływ na to, jak będzie wyglądała motoryzacja przyszłości. Samochody, drogi i miasta na naszych oczach bardzo dynamicznie się zmieniają. Co piątek dziennikarze Moto.pl będą o tych zmianach pisać. Tutaj znajdują się wszystkie artykuły z cyklu MOTO 2030.

Zobacz wideo Do Studia Biznes zajrzała wiosna w postaci roadstera Mazda MX-5

Łukasz Kifer, Moto.pl: Jest pani jednym z architektów motoryzacyjnego przemysłu. Jak będzie wyglądał w 2030 roku według Peugeota?

Linda Jackson, Peugeot: Przez najbliższą dekadę w motoryzacji wydarzy się więcej niż przez ostatnie 20 lat, bo stanęliśmy u progu wielkich zmian. Ich motorem jest technologia, wydaje mi się, że nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Zwłaszcza jeden aspekt rozwoju: elektryfikacja.

Nie dalej jak dwa tygodnie temu w czasie konferencji dla dziennikarzy i akcjonariuszy szef koncernu Carlos Tavares opowiedział, jakie są nasze plany. W 2030 roku 70 proc. wszystkich sprzedawanych przez nas pojazdów będzie miało napęd elektryczny.

Dlatego musimy dysponować rozwiązaniami, które pozwolą zrealizować ten cel. I będziemy je mieli. Koncern Stellantis, do którego należy m.in. Peugeot, przygotowuje cztery różne platformy konstrukcyjne dla samochodów elektrycznych. Pozwolą na zbudowanie aut o różnych zasięgach: do 500 km, 700 km, a nawet 800 km bez ładowania.

Już teraz samochody elektryczne są ważną częścią naszej strategii. Każdy model, który wprowadziliśmy na rynek od 2019 roku jest dostępny w wersji całkowicie elektrycznej lub hybrydowej typu plug-in pozwalającej na jazdę na prądzie. Do 2025 roku każdy produkt z gamy mojej marki będzie można kupić z napędem elektrycznym.

Branża samochodowa znalazła się na rozstajach dróg. Czeka nas rewolucja? Jak szybko będą postępować zmiany?

Tak naprawdę nikt nie ma pojęcia, co się wydarzy w przyszłości. Znamy kierunek, ale nie wiemy jak szybko będziemy w nim podążać. Dlatego nasze motto to „siła wyboru” (ang. power of choice). To znaczy, że klient może sobie wybrać sobie model, który mu się podoba, a następnie rodzaj napędu: diesel, benzynowy, hybrydowy plug-in lub elektryczny. Jesteśmy przygotowani na każdą ewentualność. Dzięki temu będziemy w stanie dopasować ofertę do rynkowych zmian, nawet jeśli nagle przyspieszą. Patrzę w przyszłość z optymizmem.

Linda Jackson, dyrektor generalna Peugeota
Linda Jackson, dyrektor generalna Peugeota fot. Peugeot/jean-brice lemal

Ja widzę też problemy. Możecie mieć elektryczną wersję każdego modelu z oferty, ale tak naprawdę to klienci zdecydują, ile ich będzie na drogach.

To prawda. Reagujemy na potrzeby klientów i zmiany przepisów. Zwłaszcza w Europie dużo zależy od zmian w prawie, które będą wprowadzać poszczególne rządy, a zaraz potem od klientów, którzy mogą je akceptować z różnym entuzjazmem. Zgadzam się, że to oni dokonują ostatecznego wyboru, ale my go im dajemy. Oprócz tego nie można zapominać, że Peugeot jest globalną marką obecną na rynkach o różnym stopniu rozwoju. Nie wszędzie elektryfikacja będzie przebiegać w równym tempie, zwłaszcza poza Europą.

Nawet w Europie są takie rynki. Jeden z nich to Polska, znacznie gorzej przygotowana do korzystania z samochodów elektrycznych. Nie mamy skutecznych zachęt finansowych, a nasza infrastruktura do ładowania jest w powijakach. Jednak stanowimy część Unii Europejskiej, obowiązują nas jej przepisy, a nasz wybór będzie miał wpływ na kształt tego rynku.

Dlatego sądzę, że filozofia Peugeota „power of choice” jest idealnie przygotowana na rynki, które są w tyle jeśli chodzi o zmniejszanie emisji CO2. Polscy klienci mogą wybierać model i napęd z oferty naszej marki i niezależnie jakiego wyboru dokonają, będą mieć samochód o możliwie niskiej emisji dwutlenku węgla. Nawet jeśli będzie miał silnik spalinowy.

Doczekamy się jakiegoś przełomu w najbliższej dekadzie? Czy raczej będziemy mieć do czynienia ze stałym rozwojem? Słyszymy ostatnio o różnych rozwiązaniach z potencjałem na rewolucję: akumulatorach ze stałym elektrolitem, napędach wodorowych itp. Co z nimi będzie?

Uważam, że będziemy mieć do czynienia z kombinacją obu rodzajów postępu. Peugeot na pewno nie skreśla napędu elektrycznego z ogniwami wodorowymi. Znajdzie się dla nich miejsce we flotach samochodów użytkowych, które muszą pokonywać długie dystanse i szybko odzyskiwać energię. Ale raczej nie jest to najlepsze globalne rozwiązanie. Potrzebna jest kombinacja, która będzie działać najlepiej.

Czeka nas "wielki wybuch"? Nie sądzę. Udział samochodów niskoemisyjnych zwiększa się zauważalnie, ale nie błyskawicznie. Rozwój ogranicza prędkość tworzenia się infrastruktury, poziom akceptacji ludzi dla nowych technologii. Trzeba trzeba dać im czas, żeby się do nich przekonali i przyzwyczaili.

Rynek będzie zmieniał się stopniowo, ale coraz szybciej. To zależy od zachęt, które przygotują dla nas politycy. A postępu nie napędza rozwój żadnej pojedynczej technologii, tylko połączenie wszystkich trendów, które zaczynają dominować w naszej branży.

Peugeot 508 PSE
Peugeot 508 PSE fot. Peugeot

To brzmi zawile.

Przyszłość zawsze jest skomplikowana i chaotyczna! Ale właśnie to czyni ją ekscytującą. Gdyby wszystko zawsze zmieniało się w przewidywalny sposób, życie byłoby okropnie nudne. I motoryzacja była monotonna przez ostatnie 30 lat. Nieoczekiwane zwroty akcji są dużym, ale interesującym wyzwaniem.

Wróćmy do teraźniejszości. Kryzys wywołany przez brak półprzewodników na rynku sprawił, że w fabrykach samochodów trzeba zatrzymywać linie produkcyjne. Czy to nie jest słaba strona tego biznesu?

Chaos jest częścią życia oraz biznesu i zawsze będzie. W każdej chwili może pojawić się jakiś czynnik który go wywoła. Dlatego trzeba umieć reagować na zmiany, być zwinnym w zarządzaniu. W przypadku braku półprzewodników radziliśmy sobie na bieżąco, dzień po dniu, fabryka po fabryce, model po modelu. Szukaliśmy rozwiązań tak, żeby klienci nie musieli czekać na odbiór samochodów dłużej, niż to jest konieczne.

Opóźnienia dostaw będą się zdarzać coraz częściej. Ta dotycząca półprzewodników jest spektakularna, bo dotknęła wszystkich producentów na świecie. Podobnie może być z akumulatorami, które są teraz rozchwytywanym towarem. Dlatego Carlos Tavares ogłosił, że do 2030 będziemy mieć cztery duże fabryki zajmujące się ich produkcją. Będziemy wytwarzać 80 proc. podzespołów do elektrycznych napędów samodzielnie.

Czy to znaczy, że integracja pionowa jest lepsza?

Trzeba szukać równowagi. Nie da się produkować samodzielnie wszystkich podzespołów. Pewne dziedziny lepiej zostawić specjalistom i znaleźć odpowiedni poziom pionowej integracji dla każdego przedsiębiorstwa. W produkcję niektórych podzespołów nie opłaca się inwestować, tylko wybrać to co jest ważne i ogranicza obszary ryzyka w firmie. Tak naprawdę chodzi przede wszystkim o to.

Peugeot Landtrek
Peugeot Landtrek fot. Peugeot/MARCO RICCI

Dlaczego Peugeot w końcu nie wraca do USA? Kilka miesięcy temu ogłosiliście comeback do Ameryki, a teraz zamiast Peugeota amerykańskich w salonach będzie królować Alfa Romeo. Włoska marka okazała się ważniejsza w koncernie Stellantis od francuskiej?

Oczywiście, że nie. Obie są równie istotne. Pomysł na powrót Peugeota do USA narodził się zanim zaczęliśmy rozmowy na temat utworzenia wspólnie przez PSA (Peugeot Societe Anonyme) i FCA (Fiat Chrysler Automobiles) nowego koncernu Stellantis. Natomiast kiedy powstał styczniu tego roku, stało się jasne, że większy sens ma wzmacnianie Alfy Romeo, która już jest obecna na amerykańskim rynku.

Dzięki temu mogę zająć się innymi regionami, w których Peugeot ma większy potencjał: Ameryką Południową, Środkowym Wschodem z północną Afryką i Chinami. Dlatego między innymi zaprezentowaliśmy nowego Peugeota Landtrek specjalnie na te rynki. Poza tym musimy pilnować Europy, gdzie jesteśmy ważni i chcemy, aby to się nie zmieniło

Nie chodzi o to, czy Alfa jest ważniejsza od Peugeota, tylko o właściwe podzielenie świata pomiędzy 14 samochodowych marek, które są w Stellantis. Każda ma jakąś osobowość, pozycjonowanie i mocne strony.

Nie jest ich przypadkiem za dużo? Niektóre mają podobny wizerunek. Czy wszystkie przetrwają połączenie?

Ich pozycjonowanie jest różne. Każda ma silną osobowość, ale inną. Poza tym są mocne w różnych regionach świata. Oczywiście musimy je pozycjonować ostrożnie, ale w tej ilości tkwi nasza siła. Dzięki temu możemy lepiej wykorzystać nowe technologie i ekonomię skali. To nasza przewaga, a nie słabość.

Jaką osobowość ma Peugeot?

Jest najstarszą marką Stellantis. Ma 210 lat i trzy wartości: doskonałość, urok oraz emocje, które oznaczają przyjemność z jazdy. Łatwo dostrzec ich połączenie na przykład w naszym nowym modelu 308.

Peugeot 308
Peugeot 308 fot. Peugeot

Żaden francuski producent nie potrafi się zadomowić na rynku aut luksusowych. Dlaczego tak jest?

Tak naprawdę, to nie wiem. Pewnie trzeba wrócić do czasów powojennych i zastanowić się jak ukształtowały francuski rynek motoryzacyjny. Być może wtedy były potrzebne samochody, które przyspieszą postęp gospodarczy i producenci w porozumieniu z rządem postanowili się podzielić rynkiem.

Peugeotowi przypadły auta średniej wielkości i to w ich produkcji zaczął się specjalizować. Ale samochody klasy wyższej to segment, który ostatnio traci na znaczeniu w Europie, dlatego nie mamy w nim wielu nowych modeli. Co innego w Chinach, gdzie zaprezentowaliśmy przedłużoną wersję sedana 508. Ale nawet tu wprowadzamy nową jakość właśnie za pomocą modelu 508 Peugeot Sport Engineered.

Jest pani brytyjską szefową dwóch francuskich samochodowych firm po kolei. To brzmi jak coś wyjątkowo trudnego do osiągnięcia.

Nigdy nie myślałam o sobie w tych kategoriach robiąc karierę w motoryzacji. Żeby zostać szefową dwóch topowych marek, trzeba być po prostu osiągać dobre wyniki. Opracować odpowiednią strategię, a potem ją skutecznie zrealizować.

Na tym poziomie nie ma znaczenia moja płeć, ani narodowość. Ważniejsze jest doświadczenie oraz wiarygodność. A ja osiągam zakładane rezultaty. Za to ważny jest mój międzynarodowy profil. Zwłaszcza teraz w Peugeocie, który ma się stać bardziej międzynarodową marką. W pracy nie jestem Angielką ani kobietą, tylko szefową Peugeota.

Jednak zaledwie kilka kobiet piastuje czołowe motoryzacyjne stanowiska. To przemysł, który ma spore zaległości w kwestii równouprawnienia?

Na szczęście to się poprawia. Jeszcze niedawno na motoryzacyjnych konferencjach wyższej kadry kierowniczej bywały raptem dwie kobiety na kilkuset uczestników. Teraz udział kobiet staje się większy, bo rośnie znaczenie nowych kompetencji. Oczywiście chciałabym, aby w przemyśle motoryzacyjnym pojawiało się coraz więcej kobiet i zachęcam je do tego, bo to fascynująca branża. Wkrótce czeka nas elektryfikacja, autonomiczna jazda, zmiana sposobu korzystania z aut. 

Co zrobił z motoryzacją koronawirus? Całkowicie ją zmienił, czy tylko przyspieszył pewne trendy?

Jedno i drugie. Rozpoczęliśmy sprzedaż samochodów online Peugeot w Wielkiej Brytanii już 2017 roku, ale niedawno bardzo przyspieszyła. Zmieniły się sposoby sprzedaży samochodów, bo nie mieliśmy innego wyjścia.

Poza tym ludzie zaczęli przywiązywać większą wagę do stanu zdrowia i środowiska naturalnego. Stali się bardziej wrażliwi.  Mają inne potrzeby komunikacyjne, ale mnie to nie martwi. Nasze samochody sprzedają się bardzo dobrze. Ludzie rzadziej będą je posiadać, ale nigdy nie przestaną z nich korzystać. Zawsze będą potrzebować swobody i wolności, którą dają.

Peugeot 508 PSE
Peugeot 508 PSE fot. Peugeot/tibo
Więcej o: