Piotr Pawlak, Ford Polska. "Elektromobilność w Polsce może bardzo przyspieszyć. To kwestia dwóch decyzji" [MOTO 2030]

Z prezesem i dyrektorem zarządzającym Ford Polska, Piotrem Pawlakiem rozmawiamy o tym co będzie w 2030 roku, rozwoju elektromobilności w Fordzie, nowym Mustangu Mach-E, Brexicie, normach emisji oraz przyszłości polskiej motoryzacji.

MOTO 2030 to copiątkowy cykl Gazeta.pl, w którym poruszamy najważniejsze tematy dotyczące przyszłości motoryzacji, transportu i technologii. Nie zabraknie tu także ciekawych historii konstruktorów oraz opisu dziejów firm, których przeszłość ma wpływ na to, jak będzie wyglądała motoryzacja przyszłości. Samochody, drogi i miasta na naszych oczach bardzo dynamicznie się zmieniają. Co piątek dziennikarze Moto.pl będą o tych zmianach pisać. Tutaj znajdują się wszystkie artykuły z cyklu MOTO 2030.

Zobacz wideo

Łukasz Kifer, Moto.pl: Jak wygląda elektryfikacja według Forda? Atakujecie na wszystkich frontach: hybrydy mikro, pełne i plug-in. A niedługo dołączą do nich samochody elektryczne. Czy w tym szaleństwie jest metoda?

Piotr Pawlak, Ford Polska: Jak najbardziej. Oferujemy teraz różnego rodzaju technologie w wielu modelach ze względu na to, że proces elektryfikacji dopiero się zaczyna. Nie tylko my, ale nikt do końca nie wie, które z proponowanych technologii przyjmą się lepiej, a które gorzej wśród klientów. Czy technologią najbliższej przyszłości będą: elektryki, plug-iny, czy tak zwane klasyczne hybrydy.

Dlatego oferujemy klientom wszystkie możliwości i napędy różnego rodzaju, tak, aby każdy mógł wybrać odpowiedni samochód dla siebie i dopasować go swoich potrzeb. W przyszłości będziemy inwestowali w te rodzaje technologii, które będą się cieszyć największym powodzeniem wśród klientów. Postawimy na najbardziej akceptowane.

Czyli to trochę takie badanie rynku? Chcecie, aby to klienci dokonali ostatecznego wyboru? Nie boicie się, że się w tym pogubią?

Nie, gdyż odpowiednie opisanie naszej gamy to rola dealerów, sieci sprzedaży Forda. Doradcy handlowi odpowiadają za właściwe przedstawienie cech poszczególnych modeli i zaproponowanie takiego, który najlepiej spełni potrzeby klienta.

W takim razie komu zaproponują nową, w pełni hybrydową wersję Forda Kugi? Dlaczego warto się nią interesować, skoro na rynku już jest Kuga plug-in oraz wersja mikrohybrydowa tego auta?

Na taki wybór trzeba patrzeć w dwóch płaszczyznach. To zależy od odpowiedzi klientów na następujące pytanie: czy mam odpowiedni dostęp do źródła prądu, które umożliwi regularne ładowanie? Jeśli jest pozytywna, wybór powinien paść na Kugę plug-in.

Natomiast jeśli odpowiedź jest przecząca, kolej na drugie pytanie, które brzmi: czy jeżdżę przede wszystkim w mieście, czy raczej w trasy? Jeśli w codziennym korzystaniu z auta przez potencjalnego klienta dominuje miejska jazda, najlepszym wyborem jest pełna wersja hybrydowa. To ona najlepiej sprawdzi się w takich warunkach.

A gdy ktoś często wybiera się w długie trasy, lepsza będzie Kuga z napędem mikrohybrydowym, który używa silnika diesla. Na tej podstawie dealerzy mogą szybko „sklasyfikować klientów” w zależności od ich modelu używania samochodu i dostępu do infrastruktury. I zaproponować najlepszą dla nich wersję, ale to i tak klienci dokonują ostatecznego wyboru.

Ford KugaFord Kuga fot. Ford

Kolejne pytanie pojawiło się dzień przed wywiadem, kiedy dowiedziałem się, że Ford wkrótce wycofa swój klasyczny model, Mondeo. Przede wszystkim jestem ciekaw, czy to oficjalna informacja? A jeśli tak, czy właśnie Kuga ma zastąpić w gamie Forda ten samochód?

Potwierdzamy oficjalnie, że Mondeo zostanie wycofane z produkcji w 2. kwartale 2022 roku. W ostatnich latach znacząco wzrosło zainteresowanie samochodami kategorii crossover i SUV. W tej chwili takie auta stanowią 40 procent sprzedaży Forda w Europie.

W Polsce segment SUV-ów i crossoverów ma podobny udział w rynku, jeśli chodzi o Forda. A popularność samochodów segmentu tradycyjnych limuzyn konsekwentnie spada, w związku z czym zapadła decyzja o zakończeniu produkcji Mondeo.

Z powodu zmieniających się preferencji klientów musieliśmy dokonać wyboru jeśli chodzi o przyszłe inwestycje. Dlatego Ford zdecydował, że stawia na SUV-y takie jak Kuga, bo są przyszłością i te samochody wybierają ludzie. A dodatkowo inwestujemy w rozmaite napędy. Uważamy, że to właśnie inwestycje w elektryfikację są kluczowe. I liczymy na to, że klienci Mondeo przesiądą się między innymi do Kugi.

Teraz chciałbym spytać o zupełnie inny model. Wszyscy się już nie możemy go doczekać. Ma legendarny znaczek, jest elektryczny i zapowiadacie go od dłuższego czasu. Kiedy w Polsce będzie można kupić Forda Mustanga Mach-E?

Mustang Mach-E już jest dostępny, a przynajmniej można składać zamówienia. Da się to zrobić u naszych dedykowanych dealerów, którzy zajmują się sprzedażą samochodów w pełni elektrycznych, tzw. BEV (ang. Battery Electric Vehicle). Pierwsi klienci odbiorą swoje egzemplarze na przełomie lipca i sierpnia 2021 roku, więc całkiem niedługo.

Mustang Mach-EMustang Mach-E fot. Ford

Niedawno czytałem informację, w której deklarowaliście, że w 2030 roku wszystkie osobowe modele Forda będą elektryczne. To chyba mało prawdopodobne. Na razie nie ma żadnego takiego w sprzedaży. Mustang Mach-E i będzie za moment, ale jest "amerykański". Kiedy pierwszy elektryczny Ford dla Europy, który ma szansę sprzedać się w dużej liczbie egzemplarzy?

Ford Mustang Mach-E to rzeczywiście model amerykański, ale przy okazji SUV o rozmiarach Kugi, więc też powinien cieszyć się u nas zainteresowaniem. Zwłaszcza, że Mustang to motoryzacyjna ikona. Po drugie nie zapominajmy o segmencie samochodów użytkowych, w którym już niedługo będziemy mieli E-Transita.

Natomiast jeśli chodzi o samochody osobowe, to elektrycznego Forda zaprojektowanego specjalnie dla Europejczyków zobaczymy w 2023 roku. Za około dwa lata taki model zacznie być produkowany w naszej fabryce w Kolonii. Oczywiście na tym nie poprzestajemy bo plany elektryfikacji mamy bardzo ambitne.

Czy to prawda, że ten samochód będzie zaprojektowany na platformie konkurencyjnej grupy Volkswagena przeznaczonej dla aut elektrycznych, tak zwanej MEB? Jeśli tak, to dlaczego?

Tak, zgadza się. Ten samochód będzie produkowany na platformie MEB. To dlatego, że zawarliśmy z Volkswagenem sojusz. Niedawno Ford ogłosił, że będzie produkował w swojej fabryce w Turcji samochody dostawcze dla Volkswagena bazujące na Transicie nowej generacji. A w zamian Volkswagen udostępnia nam swoją platformę MEB dla samochodów elektrycznych.

Konsolidacja przemysłu motoryzacyjnego gwałtownie przyspiesza już od kilku lat. Nie mówię tylko o przejmowaniu i łączeniu się różnych firm, ale również właśnie o współpracy na różnych polach i wspólnym rozwijaniu nowych technologii. Koszty inwestycji, które muszą ponosić koncerny w wyniku rozpoczynającej się rewolucji, są olbrzymie.

Opracowanie nowych platform, napędów, oprogramowania i systemów łączności jest czasochłonne i kosztowne. Firmy doszły do wniosku, że pewne technologie jest lepiej opracować wspólnie albo się nimi wymieniać. To będzie lepsze dla całej branży, a przede wszystkim klientów.

Nowy Ford E-TransitNowy Ford E-Transit fot. Ford

Samochody mamy za sobą. Chciałbym teraz spytać o europejski rynek motoryzacyjny. Pracował pan w różnych firmach za granicą, a przede wszystkim w Wielkiej Brytanii. Co pan uważa o Brexicie? Jakie będą jego długofalowe skutki? W tej chwili mamy do czynienia z okresem przejściowym, w którym wprowadzenie wielu przepisów zostało odroczone.

To zależy tylko i wyłącznie od tego jakie będą ostateczne warunki wymiany handlowej pomiędzy Unią Europejską i Wielką Brytanią. Jeśli te warunki okażą się niekorzystne, będzie to miało bardzo duży wpływ na europejski rynek motoryzacyjny. Wielu producentów ma fabryki samochodów w Wielkiej Brytanii. Wprowadzenie ceł sprawi, że produkcja na wyspach stanie się nieopłacalna. Zakładałbym, że wówczas koncerny zdecydują się te zakłady pozamykać.

Niektórzy już to robią, oficjalnie z różnych powodów.

Zgadza się. Poza tym Wielka Brytania była drugim co do wielkości sprzedaży rynkiem w Europie po niemieckim. Bardzo ważnym z punktu widzenia nie tylko wielkości sprzedaży ale również dochodowości dla wielu producentów. Zwłaszcza z mocnym kursem brytyjskiego funta w stosunku do euro.

W efekcie Brexitu rynek brytyjski skurczył się w ciągu jednego roku z około 3,1 miliona sprzedanych nowych aut do około 2,6 miliona. Przez jeden rok i bez wprowadzania opłat celnych ponad pół miliona samochodów "wyparowało" z rynku. To już ma olbrzymi negatywny wpływ na dochodowość producentów aut i sieci dealerskich na Starym Kontynencie. A być może będzie miało jeszcze większy.

Czy sądzi pan, że wejście w życie normy Euro 7 zostanie przesunięte? Planowany przez Komisję Europejską termin drastycznego obniżenia dozwolonych limitów emisji to 2025 rok. Konsumenci, rynek oraz infrastruktura nie będą jeszcze gotowe. Jak pan sądzi, czy nowa norma zostanie wprowadzona mimo to?

Wszystko wskazuje na to, że tak. Władze Unii Europejskiej są bardzo zdeterminowane, żeby obniżać normy emisji zgodnie z planem. Jedyny sposób dla producentów samochodów żeby sprostać nowym wymaganiom, to sprzedaż tak zwanych samochodów z wtyczką (elektrycznych oraz hybryd plug-in).

Ford jest na to przygotowany. Zakładamy, że norma Euro 7 wejdzie w planowanym czasie oraz formie i szykujemy się, żeby być gotowym spełniać jej wymogi. Ale tak naprawdę nikt nie wie co będzie w 2025 roku i później. Jeśli wprowadzenie norm zostanie odroczone, nasza strategia ulegnie zmianie.

Wnętrze Forda Mustanga Mach-EWnętrze Forda Mustanga Mach-E fot. Ford

W tej chwili wszystko jest możliwe. Zwłaszcza, że panująca pandemia mocno przetasowała rynek motoryzacyjny. Nie wiadomo ile będzie jeszcze trwała taka sytuacja, a to też może mieć wpływ na decyzję. Ford natomiast jest przygotowany na każdą indywidualność i konsekwentnie realizuje strategię elektryfikacji w Europie.

No właśnie. Wyobrażam sobie, że to dobrym pretekst dla Komisji Europejskiej. Dzięki koronawirusowi można w elegancki sposób zmienić termin wprowadzenia nowych norm, jeśli decydenci zdadzą sobie sprawę, że są nierealne.

Ciężko powiedzieć, jakie będą decyzje Komisji Europejskiej i kiedy zapadną. Nie wiemy co myślą i zrobią politycy. Chęć obniżenia emisji szkodliwych substancji przez samochody to słuszny cel, więc jeśli tylko przepisy są możliwe do spełnienia przez producentów, a dane na papierze odzwierciedlone przez realne użytkowanie, to należy je wprowadzać.

Moje ostatnie pytanie dotyczy polskiego rynku. Martwię się, że znów staniemy się śmietnikiem Europy. Elektryfikacja będzie postępowała szybko, ale na zachodzie, a do nas trafią wszystkie używane samochody, których nie będą chcieli albo mogli używać bogatsi sąsiedzi.

Nie staniemy się motoryzacyjnym śmietniskiem Europy, bo niestety od dłuższego czasu już nim jesteśmy i wszystko wygląda na to, że dalej będziemy. Jeżeli przepisy podatkowe dotyczące samochodów się nie zmienią w jakikolwiek sposób, nie widzę powodu, dla którego sytuacja w Polsce miałaby się poprawić.

Aktualny polski system podatkowy ani nie zachęca do zakupu samochodów niskoemisyjnych, ani z drugiej strony nie zniechęca do zakupu, czy importu samochodów wysokoemisyjnych, tak jak to ma miejsce na zachodzie.

Elektromobilność w Polsce mogłaby bardzo przyspieszyć. To jest tylko kwestia odpowiedniego ustawodawstwa i dostępu do infrastruktury. Jeśli jedno i drugie się w najbliższym czasie nie zmieni, prawdopodobnie zmiana polskiego rynku motoryzacyjnego będzie postępowała dużo wolniej niż na zachodzie albo wręcz zatrzyma się na pewnym etapie.

W takim razie na podsumowanie można powiedzieć, że 2030 rok jest symbolem zmiany w motoryzacji dla Europy, ale nie dla Polski?

Mam nadzieję, że dla Polski też. Mamy jeszcze sporo czasu na zmiany.

Ford Mustang Mach-E i Piotr PawlakFord Mustang Mach-E i Piotr Pawlak fot. Ford/Dominik Kalamus

Więcej o:
Copyright © Agora SA