Po kilku latach obecności na rynku motoryzacyjnym można śmiało podsumować, że Taycan sprostał oczekiwaniom i zdołał zachwycić klientów. Od chwili premiery we wrześniu 2019 roku Porsche wyprodukowało prawie 150 tysięcy egzemplarzy w pełni elektrycznego sportowca, a Niemcy swoim produktem pokazali Amerykanom i Chińczykom, jak powinno się budować samochody klasy premium z napędem elektrycznym. Kropkę przy projekcie o nazwie Taycan stawia teraz zafundowane temu modelowi odświeżenie o imponującym zakresie dokonanych zmian. Porsche Taycan po liftingu w każdym wariancie legitymuje się wyższą mocą, sprawniej przyspiesza, ma większy zasięg i szybciej się ładuje. Ponadto codzienna użyteczność jest teraz lepsza, wzrósł komfort, a wyposażenie standardowe po prostu jest bogatsze. Więcej o nowych autach piszemy na Gazeta.pl.
Taycan będący sportowym sedanem, bardziej praktyczny Taycan Sport Turismo oraz wszechstronny Taycan Cross Turismo, którym można bez obaw zjechać na szutrowe ścieżki - wszystkie trzy odmiany nadwoziowe otrzymały liczne modyfikacje. Ponadto w każdym przypadku do wyboru są cztery opcje układu napędowego, z napędem na tylne lub na wszystkie koła. Już podstawowy wariant jest bardzo szybki, a wersja uplasowana na szycie stawki ma wręcz absurdalne osiągi. Najzwyklejszy Taycan z napędem na tylną oś przyspiesza od 0 do 100 km/h w 4,8 s, co jest poprawą o 0,6 sekundy w stosunku do poprzednika. Taycan Turbo S poprawił się o 0,4 s i w trybie Launch Control Overboost osiąga "setkę" w czasie zaledwie 2,4 s. A to nie koniec, bo na szczycie oferty uplasowana została oszałamiająca nowość - Taycan Turbo GT potrafiący rozpędzić się do pierwszych 100 km/h w 2,2 s, a do 200 km/h w 6,4 s! Kosmos!
Fenomen Taycana potrafiącego ekspresowo rozkochać w sobie kierowcę pozwoli lepiej zrozumieć garść faktów. W samochodzie przeprojektowano i zmodernizowano prawie cały układ napędowy. We wszystkich wariantach zmodernizowano falownik impulsowy ze zoptymalizowanym oprogramowaniem, zaktualizowano zarządzanie ciepłem i sterowanie napędem na wszystkie koła. Zwiększono nie tylko moc silników elektrycznych i zmniejszono ich masę (tylny jest ponad 10 kg lżejszy i o 80 kW mocniejszy), ale i poprawiono o 30 proc. moc rekuperacji (przy wysokich prędkościach moc wzrosła z 270 kW do 400 kW), a także dodatkowo poprawiono gęstość energetyczną ogniw i całkowitą pojemność baterii. Podstawowy akumulator ma pojemność 89 kWh brutto, a akumulatory Performance Battery Plus teraz mieszczą 105 kWh energii brutto, gdzie wcześniej było to 93 kWh (przyrost sięgnął 12 proc.).
Dzięki nowej funkcji push-to-pass, dostępnej w pakiecie Sport Chrono, można wywołać 10-sekundowy wzrost mocy nawet o 70 kW, w zależności od modelu i wystrzelić przed siebie w jeszcze bardziej gwałtowny sposób niż zwykle (gwarancja uderzenia głową w zagłówek i wciśnięcia ciała w fotel). Lepsze wyniki przyspieszeń są generalnie skutkiem wyższych mocy systemowych. Na przykład podstawowy Taycan generuje teraz o 60 kW więcej niż wcześniej. Taycan Turbo S z funkcją Launch Control zapewnia dodatkowe 140 kW – co zwiększa moc systemową tego wariantu do 700 kW (952 KM). Wtrącę jeszcze, że topowy Taycan Turbo GT legitymuje się mocą 815 kW (1108 KM) i jest najmocniejszym seryjnym Porsche w historii (o tym aucie pisałem tutaj).
Taycan zdecydowanie nie jest nudnym elektrykiem do snucia się po mieście. To wóz do pokonywania mniejszych bądź większych dystansów, pozwalający czerpać radość z jazdy. Optymlany już wcześniej zasięg wzrósł w każdej wersji, ale różni się w zależności od wariantu nadwoziowego i wersji silnikowej. Najbardziej imponuje bazowy Taycan z napędem na tył, który według producenta potrafi pokonać 503-678 km, a w sprzyjających warunkach w mieście nawet 821 km. To pomiary w cyklu mieszanym WLTP, a 678 kilometrów oznacza przyrost o 175 km lub 35 proc. Taycan 4S powinien przejechać 474-642 km, Turbo: 557-630 km, a Turbo S: 558-630 w zróżnicowanych warunkach. Odmiany nadwozia Sport Turismo i Cross Turismo parametry zasięgu mają pogorszone od kilku do około 30 km.
Zmodernizowany Taycan nie tylko wymaga mniejszej liczby przystanków na ładowanie podczas długich podróży, ale także szybciej się ładuje: na przykład na stacjach ładowania prądem stałym (DC) o napięciu 800 V energię można uzupełniać z mocą do 320 kW (dawniej 290 kW). To o 50 kW więcej niż dotychczas. Okno szybkiego ładowania nowego akumulatora zostało znacznie rozszerzone. Oznacza to, że moc przekraczającą 300 kW można utrzymać nawet przez pięć minut, a bardzo wysoką wydajność ładowania osiąga się teraz szybciej, nawet w niskiej temperaturze. W przypadku punktów ładowania z zasilaniem 400 V maksymalna możliwa do uzyskania moc ładowania to 150 kW.
Kolejna poprawka dotyczy czasu wymaganego na uzupełnienie energii z poziomu 10 do 80 proc., skróconego nawet o połowę w porównaniu z poprzednikiem. W Porsche Taycan pierwszej generacji czas ładowania 10–80 proc. przy 15 stopniach Celsjusza wynosi 37 minut. W tych samych warunkach zmodernizowany Taycan, pomimo większej pojemności akumulatora, potrzebuje do tego 18 minut. Na takie warunki ładowania w Polsce jednak nie ma co liczyć ze względu na kiepską infrastrukturę mocnych ładowarek. Co ciekawe, system pojazdu potrafi zadbać o prekondycjonowanie akumulatora trakcyjnego. Co to oznacza? Przy korzystaniu z firmowej nawigacji i ustawieniu ładowarki jako punktu na trasie, pojazd wcześniej przygotuje ogniwa na przyjęcie energii.
Zużycie energii w każdej wersji Taycana jest inne, a do tego bardzo zależy od stylu jazdy kierowcy. Podczas pierwszych jazd testowych zorganizowanych w skąpanej deszczem Andaluzji poruszałem się Taycanem Turbo Sport Turismo. W przypadku tego auta producent podaje zużycie na poziomie 21,6–18,8 kWh/100 km. Na trasie z Sewilli wiodącej krętymi drogami przez góry do punktu docelowego, jakim był tor wyścigowy Circuito Monteblanco, samochód sprawdzany na przemian we wszystkich dostępnych trybach jazdy, zużył 27 kWh na sto kilometrów. Podkreślę tutaj, że wóz na górskich wirażach nie miał lekko, bowiem nie była to wycieczka krajoznawcza okraszona podziwianiem pejzaży. W drodze powrotnej wytyczonej już głównie trasą szybkiego ruchu Taycan w totalną niepogodę na dystansie 57 km zużył średnio 23,2 kWh/100 km.
Wystarczy pokonać kilkadziesiąt kilometrów, aby pokochać sposób, w jaki auto ważące minimum 2,2 tony zachowuje się na drodze. Pojazd magicznie maskuje swoją masę własną. Podczas prowadzenia kompletnie nie czuć, że ma się do czynienia z aż tak ciężkim samochodem. Bez względu na wersję mocy zawsze jest za dużo, a jej dostępność jest natychmiastowa. Taycan przy dynamicznych próbach nie zachowuje się jednak jak dziki, spłoszony zwierz. Z niebywałą precyzją obiera wytyczony kierunek jazdy, jest na swój sposób opanowany i nawet nie przeraża w bardzo ciasnych wirażach. Nisko położony środek ciężkości robi swoje. Trzeba bardzo się postarać, a wręcz z premedytacją przesadzić, aby zmusić pojazd do nerwowego zachowania. W Taycanie z napędem na cztery koła poszukiwań granic możliwości jednych nie ułatwia świetna trakcja - czujna elektronika dba, aby auto nieustannie zachowywało się tak, jakby było przyklejone do asfaltu.
Taycan to supersamochód, ale zapewniający komfort jazdy limuzyną. Zawdzięcza to adaptacyjnemu zawieszeniu pneumatycznemu standardowo montowanemu w każdej wersji. Stalowego zawieszenia obecnego w podstawie przed liftingiem już w Taycanie nie znajdziemy. Podwozie w komfortowym ustawieniu płynnie maskuje nierówności, a kiedy zażyczy sobie tego kierowca, usztywni się i przybliży do podłoża. Samochód jest sportowy, a co za tym idzie nisko zawieszony i o tym trzeba pamiętać przy rozglądaniu się za miejscem do parkowania. Jeśli auto ma służyć do rekreacji, czy wozić majętnego właściciela do prywatnego domku nad jeziorem szutrową ścieżką, najlepiej sprawdzi się Taycan w wydaniu Cross Turismo z pakietem offroadowym.
Opcjonalnie dla wersji z napędem na wszystkie koła można zamówić nowe zawieszenie Porsche Active Ride. Producent zachwala, że układ ten oferuje niespotykaną dotąd rozpiętość pomiędzy komfortem a dynamiką jazdy. I ma rację, bo samochód z takim rozwiązaniem właśnie miałem okazję testować i wygoda była wręcz onieśmielająca. W tym rozwiązaniu kolumna każdego z kół jest sterowana indywidualnie. Aby ułatwić przykładowo wysiadanie, po pociągnięciu klamki w drzwiach auto efektownie potrafi podnieść się o kilka centymetrów, a po zamknięciu po chwili z gracją przysiąść.
Przy płynnej jeździe podwozie niemal całkowicie pochłania nierówności. Zawieszenie niezmiennie utrzymuje nadwozie w poziomie, nawet podczas dynamicznych manewrów hamowania, skrętu i przyspieszania. Po włączeniu odpowiedniego trybu Porsche Active Ride może kompensować przechyły wzdłużne i poprzeczne, zmniejszając siły działające na podróżujących.
Taycan nie tylko oczarowuje osiągami, prowadzeniem i zwiększoną efektywnością energetyczną. Swoje robi też wygląd. Podczas pierwszego spotkania dziennikarzy z autami po liftingu, na mnie szczególne wrażenie zrobiło Porsche Taycan Turbo Sport Turismo w kolorze bladego różu (nazwa lakieru to Frozen Berry Metallic), postawione na 21-calowych obręczach z rantem polakierowanym taką samą barwą. W parze z odważną barwą karoserii szła wyrazista konfiguracja kolorystyczna wnętrza.
Co przyniósł zewnętrzny lifting? Purystyczny design został zachowany, ale wprawne oko dostrzeże zmieniony wygląd przodu i tyłu oraz nowe przednie błotniki. Przede wszystkim projektanci zróżnicowali wygląd modeli Turbo stosując wyraźnie inne zderzaki. W stosunku do Taycana przez liftingiem teraz inne są przednie reflektory wykorzystujące matrycową technologię HD o wysokiej rozdzielczości, które wypłaszczono. Zmienione są także tylne lampy z trójwymiarowym pasem świetlnym, w którym zastosowano animacje na powitanie i pożegnanie. Wisienką na torcie jest opcjonalnie podświetlany napis z nazwą marki.
Efektowne i minimalistyczne zarazem wnętrze, w którym można znaleźć cztery ekrany z przodu oraz trzy ekrany z tyłu, także poprawiono. Głównie unowocześniono multimedia. Zestaw wskaźników, centralny ekran i opcjonalny wyświetlacz dla pasażera charakteryzują się zoptymalizowanym interfejsem użytkownika z dodatkowymi funkcjami. Przełącznik trybu jazdy należy teraz do wyposażenia standardowego. W przypadku egzemplarzy wyposażonych w pakiet Sport Chrono i akumulator Performance Plus. na przełączniku w kierownicy znajduje się wspomniany przeze mnie wcześniej przycisk nowej funkcji push-to-pass.
Dzięki nowej dźwigni sterującej umieszczonej po lewej stronie kierownicy obsługa systemów wspomagających kierowcę jest bardziej intuicyjna. Usługa Apple CarPlay została głębiej zintegrowana z wyświetlaczami i funkcjami auta, a nowa funkcja Wideo w samochodzie umożliwia strumieniowe przesyłanie filmów na centralny ekran oraz wyświetlacz dla pasażera.
Wyposażenie standardowe jest jeszcze bogatsze niż dotychczas. Oświetlenie nastrojowe kabiny, wspomaganie parkowania ParkAssist z kamerą cofania, elektrycznie składane lusterka zewnętrzne z oświetleniem otoczenia, podgrzewane przednie fotele, inteligentny menedżer zasięgu Porsche (PIRM), pompa ciepła z nowym układem chłodzenia, schowek na smartfon z funkcją bezprzewodowego ładowania, elektrycznie sterowane pokrywy gniazd ładowania po stronach kierowcy i pasażera z przodu, przełącznik trybu jazdy oraz wspomaganie układu kierowniczego Plus – to wszystko należy teraz do seryjnej specyfikacji. Do tego wspomniane adaptacyjne zawieszenie pneumatyczne, pojemniejszy i przy tym lżejszy akumulator oraz lepsze osiągi.
W pełni elektryczne Porsche Taycan w zależności od wersji jest autem drogim, bardzo drogim, albo obrzydliwie drogim. Dostępne opcjonalne dodatki sprawiają, że przedstawione ceny początkowe bardzo łatwo podbić do znacznie pokaźniejszych kwot. Ale jak to mówią: "Kto bogatemu zabroni". Materiał powstał na wyjeździe zagranicznym sfinansowanym przez Volkswagen Group Polska Sp. z o.o. Firma nie miała wpływu i wglądu w treść w publikacji.