Wierzę, że Opel Astra szóstej generacji ostatecznie przerwie złą passę tego modelu. Nie chodzi mi o wyniki sprzedaży, które zawsze były dobre, tylko o opinię. Astra zawsze stała w cieniu najgroźniejszych rywali, ale to powinno się zmienić. Nowy model zasługuje na pochwałę, a przy okazji ratuje honor kompaktów.
Szukasz testów nowych samochodów? Znajdziesz je na gazeta.pl
To dlatego, że nowa Astra jest samochodem kompletnym. Nie chodzi o jakieś wybitne cechy, ale brak jakichkolwiek istotnych wad. Znalazłem zaledwie kilka drobnych minusów, ale mimo to, niemiecki samochód zasługuje na miejsce w pierwszym rzędzie kompaktowych hatchbacków.
Wszyscy piszą, że ta klasa umiera, ale to nie jest do końca prawda. Rzeczywiście, uniwersalne auta klasy C są powoli wypierane przez modniejsze SUV-y i crossovery podobnej wielkości, ale wciąż stanowią potężną część rynku. Nieprędko to się zmieni.
To samo dotyczy samochodów z silnikami spalinowymi. W tej lub innej formie będą chętnie kupowane na mniej rozwiniętych rynkach jeszcze przez wiele lat. Opel ma zamiar uzupełnić ofertę Astry w 2023 roku o elektryczny model, ale w tej chwili w każdej wersji tego modelu pracuje silnik spalinowy. W niektórych stanowi część napędu hybrydowego.
Tym, co pierwsze rzuca się w oczy w nowym modelu, jest radykalna zmiana wyglądu. Koniec z obłymi, niewyraźnymi kształtami. Tak samo jak inne nowe Ople, Astra ma śmiałe linie i atrakcyjne kształty. Patrzy na nas zadziornie diodowymi reflektorami, które w najdroższej wersji Intelli-Lux pojedyncza lampa składa się z 84 LED-ów.
Wygląda na to, że stylistom tej marki pod przywództwem Marka Adamsa udało się stworzyć nowy wizerunek Opla. Tak naprawdę potrzebny był do tego jeden motyw stylistyczny: szeroki kanciasty przedni pas nadwozia "Vizor" i podobnie zaprojektowana deska rozdzielcza we wnętrzu nazwana "Pure Panel".
Nowy samochód ma 437,4 cm długości i 186 cm szerokości. Rozmiary są niemal identyczne jak w Astrze poprzedniej generacji. Rozstaw osi nowego modelu wynosi teraz 267,5 cm.
W nadwoziu Opla Astry można znaleźć sporo kantów, ale dzięki ich zgrabnemu połączeniu i atrakcyjnym detalom wygląda atrakcyjnie z każdej strony. To dobrze, że Opel przygotował dla tego modelu dużo jaskrawych kolorów lakieru, bo znakomicie podkreślają efektowną sylwetkę Astry.
Równie ciekawie jest w środku, zwłaszcza za kierownicą. Opel udowodnił, że da się zgrabnie wkomponować duże ekrany we wnętrze. Nie wyglądają jak tablety, a centralny dotykowy monitor jest pod ręką, dzięki czemu można go łatwo obsłużyć w czasie jazdy. Nawet tańsza wersja Pure Panel prezentuje się ładnie, mimo że w niej ekrany nie zostały schowane za wspólną taflą szkła, ani otoczone magnezową ramką.
Do korzystania z najważniejszych funkcji wciąż służą klasyczne przyciski. Jest ich sporo, wyglądają ładnie i są czytelnie opisane. To świetnie, bo nic nie zastąpi fizycznych przełączników w czasie jazdy. Podoba mi się też, że wnętrze nowej Astry jest tak sprytnie zaprojektowane.
Można znaleźć wiele przykładów: dżojstik do ustawiana lusterek służy również do zmiany położenia wyświetlacza przeziernego na przedniej szybie (HUD), schowek na okulary został tak zgrabnie wkomponowany w konsolę środkową, że po zamknięciu znika, a pokrętło do regulacji głośności zestawu audio jest niezwykle zgrabne i cudownie ergonomiczne.
Jeśli ktoś jednak nie chce z nich korzystać z fizycznych przycisków przy obsłudze klimatyzacji i zestawu audio, do dyspozycji jest także głosowy asystent wywoływany komendą "Hej Opel". Bardzo mi się podoba interfejs graficzny i szybkość pracy multimediów Opla. Obie rzeczy są ponadprzeciętnej jakości i trzeba to podkreślić.
Pozycja ze kierownicą Astry jest bardzo wygodna i można ją wszechstronnie wyregulować stosownie do naszej sylwetki. Wszystkie fotele z certyfikatem AGR (niemiecka Kampania na rzecz Zdrowych Pleców) są dobre, ale najlepiej mi się siedziało w tych ze skórzaną tapicerką i elektryczną regulacją oraz masażem.
Również ilość miejsca w kabinie z przodu i z tyłu jest wystarczająca. Astra nie rozpieszcza przestrzenią, tak jak najnowsze elektryczne kompakty, ale z drugiej strony nie ma się czego wstydzić. Bagażnik ma przyzwoitą pojemność, chociaż jego wielkość zależy od rodzaju napędu. W wersji spalinowej wynosi 422 l, w hybrydowej o 70 l mniej.
Bo nowy Opel Astra jest dostępny w różnych wersjach silnikowych. Bazę tworzą klasyczne motory spalinowe z turbosprężarkami: benzynowy o poj. 1,2 l (110 KM i 130 KM) oraz 1,5-litrowy diesel rozwijający moc 130 KM. Oba mocniejsze silniki można zamówić z ośmiobiegowym automatem. Do dobrze, bo standardowa 6-stopniowa ręczna skrzynia ma dosyć długie drogi prowadzenia drążka, a praca sprzęgła kojarzy się ze starszymi Oplami. Nie jest zła, ale mogłaby być bardziej mięsista i precyzyjna. Być może przesadzam, ale usilnie próbuję znaleźć jakieś wady.
Na czele aktualnej gamy stoi hybrydowy napęd typu plug-in, składający się z silnika benzynowego turbo o poj. 1,6 l i elektrycznego. Łącznie osiągają 180 KM. Później w sprzedaży pojawi się znana z modeli PSA i Opli odmiana 225-konna, ale nie jest do niczego potrzebna. Już słabsza zapewnia wystarczające osiągi: przyspieszenie 7,6 s do setki i prędkość maksymalna 225 km/h.
Jeśli ktoś ma stały dostęp do gniazdka, to zdecydowanie najlepsza wersja nowej Astry. Pozwala przejechać w trybie elektrycznym do 60 km z maksymalną prędkością wynoszącą 135 km/h, a średnie zużycie paliwa w trybie hybrydowym nie powinno przekroczyć 3 l/100 km. Kiedy akumulatory się wyczerpią, hybrydowa Astra jest tak samo żwawa, ale zużycie benzyny zacznie zauważalnie rosnąć.
Kiedy pół roku temu jeździłem prototypem nowego modelu, miałem drobne zastrzeżenia do zachowania się auta na zakrętach. W wersji przedprodukcyjnej zupełnie zniknęły. Mimo zawieszenia o prostej konstrukcji (kolumny MacPhersona z przodu i belka skrętna z tyłu), Astrą jeździ się świetnie.
Na autostradzie jest komfortowo i cicho, a zakręty pokonuje pewnie i zwinnie jednocześnie. Na szczególną pochwałę zasługuje precyzyjny i świetnie wyważony układ kierownicy. Szczególnie przyjemnie jeździ się wersją z hybrydowym napędem w trybie mocniejszego odzyskiwania energii oznaczonym literą B.
Wtedy można praktycznie nie używać pedału hamulca. To dobrze, bo jego działanie jest jednym z niewielu drobnych mankamentów nowej Astry. Zwłaszcza przy niższych prędkościach automatyczne przełączanie między hamowaniem napędem, i układem hamulcowym, nie przebiega tak płynnie, jakbym sobie życzył.
Pozostałe odmiany napędowe również są w porządku, ale mają sporo gorsze osiągi i wyższe zużycie paliwa. Natomiast hybrydowa Astra jest samochodem bliskim ideału. Sprawdza się dobrze w każdych warunkach. Jest cicha, elegancka, zwinna i wygodna. Tylko że taka przyjemność będzie sporo kosztować.
Cennik nowego Opla Astra zaczyna się od kwoty 82 900 zł. Tyle zapłacimy za wersję silnikową 1,2 l 110 KM z ręczną skrzynią i najsłabszym wyposażeniem. Na najtańszą Astrę plug-in hybrid zapłacimy 152 900 zł w przyzwoicie wyposażonej wersji Elegance. Do wyboru jest jeszcze sportowa GS Line (160 900 zł) i maksymalnie wyposażona Ultimate (173 900 zł).
To bardzo dużo za kompaktowy samochód, ale ta odmiana nowej Astry jest naprawdę świetna. Technicznie ma sporo wspólnego z konkurentami francuskich marek dawniej wchodzących w skład koncernu PSA, ale wygląd oraz ergonomia niemieckiego samochodu moim zdaniem są lepsze.
Poza tym trzeba pamiętać, że auta, z którymi rywalizuje nowy Opel Astra, też nie są tanie, zwłaszcza kompaktowe crossovery i SUV-y. Wolałbym ją od każdego z nich. Jest bardziej praktyczna, a jazda sprawia wielką przyjemność.
Wad jest naprawdę niewiele i nie powinny zniechęcić potencjalnych nabywców. Tworzywa do wykończenia wnętrza mogłyby być wyższej jakości i bardziej kolorowe, a jakość montażu niektórych przedprodukcyjnych sztuk pozostawiała nieco do życzenia. Przedstawiciele Opla obiecują, że w seryjnie produkowanej w Russelsheim Astrze to się zmieni. Do ideału brakuje trochę lepszej progresji działania pedału hamulca w hybrydowej odmianie oraz krótszych dróg prowadzenia drążka ręcznej zmiany biegów. I niczego więcej.
Napiszę to po raz kolejny: mariaż z PSA i późniejsze włączenie w ekosystem Stellantis wychodzi Oplowi na dobre. Jej nazwa po łacinie znaczy "gwiazda" i w tej generacji jest w pełni zasłużona. Być może to ostatni Opel o takim nadwoziu i imieniu, ale z pewnością jest najlepszą Astrą w historii.