Pomyliłeś zjazd na płatnej autostradzie? Dostaniesz karę od razu lub masz trzy dni. Brzmi absurdalnie?

Bartłomiej Pawlak
Przejechanie płatnym odcinkiem autostrady bez uiszczenia opłaty oznacza karę w wysokości 500 zł. Co zatem zrobić, jeśli wjechaliśmy na płatną autostradę przez przypadek? Liczyć na łut szczęścia. Karę zapłacą pechowcy, szczęściarze mają trzy dni.
Zobacz wideo

Na ten moment mamy w Polsce jedynie dwa płatne odcinki zarządzanych przez GDDKiA autostrad - to autostrada A2 (Konin - Stryków) oraz A4 (Wrocław - Sośnica) - jednak stopniowo mają pojawiać się kolejne (a docelowo wszystkie będą płatne). W większości krajów europejskich, aby móc z nich korzystać kupuje się winiety, co jest bardzo wygodnym rozwiązaniem. Nad Wisłą jednak - jak przyznał sam rząd - winiet nie ma i nie będzie.

Opłaty za przejazdy płatnymi fragmentami autostrad trzeba więc opłacać indywidualnie przed każdym przejazdem w ramach systemu e-Toll lub kupując bilet na jednej z nielicznych stacji paliw. Można też zaufać aplikacji mobilnej i pilnować, aby pieniądze pobrała aplikacja e-Toll. Co jednak, w sytuacji, gdy na płatny odcinek wjedziemy nieumyślnie bez ważnego biletu?

Wjechałeś na płatny fragment autostrady przez przypadek? Co robić?

No właśnie. Zwykłe roztargnienie lub błędnie ustawiona nawigacja może sprawić, że przegapimy odpowiedni zjazd lub błędnie opłacimy przejazd i siłą rzeczy bezprawnie wjedziemy na płatny odcinek drogi. Zgodnie z obowiązującymi dziś zasadami, opłaty nie można już wnieść przy bramkach wjazdowych, a jedynie poprzez system e-Toll (co jest niemożliwe podczas jazdy) lub kupując tradycyjny bilet na stacji.

Co zatem robić? Jak czytamy na rządowej stronie poświęconej e-Toll, w takiej sytuacji należy jak najszybciej kupić bilet autostradowy przy pomocy dowolnej aplikacji, która to umożliwia. Oczywiście absolutnie nie można zatrzymywać się tuż przed wjazdem, aby nie tworzyć zagrożenia na autostradzie, można jednak poprosić o zakup pasażera.

Jeśli nikogo innego w pojeździe nie ma lub pasażer nie może poradzić sobie z obsługą aplikacji, najlepszym rozwiązaniem jest dojechanie do najbliższego MOP-u i - po zaparkowaniu auta w przeznaczonym do tego miejscu - samodzielny zakup biletu. Można też poszukać tam stacji benzynowej sprzedającej bilety autostradowej.

W ostateczności można też zjechać z autostrady najbliższym węzłem i spokojnie dojechać na miejsce docelowe. Za przejazd i tak trzeba będzie jednak zapłacić, bo system kamer na autostradach rozpoznaje tablice rejestracyjne i nalicza kary w wysokości 500 zł.

Mandat nie zostanie jednak nałożony od razu. Rząd dał bowiem kierowcom trzy dni na naprawienie błędu i opłacenie swojego przejazdu wstecz. Jak czytamy na rządowej witrynie, brakujący bilet można dokupić do końca trzeciego dnia od dnia zakończenia przejazdu. W teorii brzmi pięknie.

e-Toll - nie opłaciłeś biletu? Co robić?e-Toll - nie opłaciłeś biletu? Co robić? fot. zrzut ekranu ze strony https://etoll.gov.pl/

Masz szczęście, albo stracisz 500 zł

Niestety praktyka może być dla kierowców bezlitosna. Po pierwsze w takiej sytuacji trzeba przypomnieć sobie nie tylko datę, ale i godzinę wjazdu na płatny fragment drogi, a to może nie być takie proste. Dane te są konieczne do poprawnego opłacenia biletu. Po drugie, nawet jeśli na płatną autostradę wjedziemy przez przypadek i to z zamiarem późniejszego opłacenia przejazdu, wciąż możemy zostać obciążeni 500-złotową grzywną.

Wszystko dlatego, że płatne autostrady zarządzane przez GDDKiA patrolują funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej i Policji oraz inspektorzy Inspekcji Transportu Drogowego, którzy mogą skontrolować ważność biletu wjazdowego. W razie jego braku (np. tuż po przypadkowym wjechaniu na płatny fragment), wystawią karę w wysokości wspomnianych 500 zł.

Na nic zdadzą się tłumaczenia i wyrażenie chęci opłacenia przejazdu po dotarciu do domu. Nie ma też opcji opłacenia przejazdu już podczas kontroli i ruszenia w dalszą drogę bez kary. Roztargnieni kierowcy zapłacą taki sam mandat, jak osoby, które specjalnie przejechały płatny odcinek bez opłacenia biletu.

Problem w tym, że uczciwi kierowcy, po pomyłce mogą już jedynie liczyć na łut szczęścia. Pechowcy, którzy natkną się na kontrolę, będą musieli pożegnać się z niemałą przecież kwotą 500 zł. Szczęściarze zapłacą kilka czy kilkanaście złotych następnego dnia lub nawet dwa dni później. I kary unikną.

Czy nie wydaje się to absurdalne? A można było przecież zobowiązać każdego kierowcę do opłacenia swojego przejazdu w dowolnym momencie - przed skorzystaniem z autostrady lub do trzech dni po tym. 

Więcej o e-Toll przeczytasz na Gazeta.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.