Ford vs Ferrari. Piekielny blender za plecami. Jeździmy samochodem z kultowego filmu... prawie

Jeśli ciągle jesteście pod wrażeniem filmu o zmaganiach Forda i Ferrari w Le Mans, który w przeciwieństwie do większości współczesnych produkcji pokazuje psychologiczną istotę wyścigów samochodowych, to pewnie marzycie, by przejechać się Fordem GT40. Zrobiliśmy to za was.

Jazda oryginałem, a nie zbudowanym przedwczoraj do sportu klonem z papierami FIA, to droga sprawa. Wyjątkowe sztuki kosztują ponad 10 milionów dolarów. W żadne loterie nie gram, więc szansa na zdobycie takiego auta zerowa. Ale na świecie sporo jest replik Forda GT40.

Pytanie, czy taki znacznie łatwiej osiągalny wóz może stanowić zadowalającą namiastkę auta, które Ken Miles doprowadził do zwycięstwa w Le Mans. Notabene rola Christiana Bale's to arcydzieło, bo udało mu się bardzo zbliżyć do prawdziwego charakteru postaci, którą odtwarzał. Ponadto potrafił przekonująco pokazać wyjątkowe emocje, których raczej nie zrozumie nikt, kto nie przeżył radości i smutków związynych z wyścigowymi zmaganiami.

Zobacz wideo

Pewnego razu udało mi się skorzystać z uprzejmości znajomej firmy, która dysponowała bardzo przyzwoitą repliką legendarnego Forda. Dzięki temu sprawdziłem, jak się czymś takim jeździ po normalnych drogach. Egzemplarz zbudowała w 1989 roku szanowana w tej branży firma GT Developments. Właściciel chciał używać auta do jazdy po torze, ale lubił na ów tor dojeżdżać o własnych siłach, dlatego też samochód może legalnie poruszać się po drogach publicznych.

Za kabiną znalazł się prawidłowy silnik Forda V8 o pojemności 4,9 litra, zaopatrzony w gaźniki Weber 48 IDF oraz zapłon elektroniczny MSD. Właściciel zainwestował także w solidne hamulce Alcon, regulowane zawieszenie oraz dużą chłodnicę oleju.

Replika Forda GT40 GT Developments
Replika Forda GT40 GT Developments fot. Alexander Brodie

Ford GT40. Czasami trzeba zadowolić się repliką, bo nie ma innego wyjścia

Całość wygląda profesjonalnie, chociaż w detalach widać, że to nie klasyczna wyeksploatowana wyścigówka, ale raczej pojazd ze świata "zrób to sam". Gdyby należał do mnie kilka rzeczy na pewno bym zmienił. Niektóre poprawki zajęłyby zaledwie minutę, inne nieco więcej czasu, ale o tym za chwilę.

Wsiadanie jest dokładnie takie, jak w oryginale - trudne. Byłoby jeszcze trudniejsze, gdyby nie wycięcie w krawędzi dachu, w które wpasowuje się górna część drzwi. Kierowcom o słuszniejszym wzroście pomaga też charakterystyczny "bąbel" w dachu, nazywany zwykle "Gurney blister".

Gdy bardzo wysoki kierowca wyścigowy Dan Gurney miał startować w Le Mans Fordem GT40, okazało się, że nie mieści się w kasku w kabinie. Mechanicy więc szybko wyklepali w aluminiowej blasze wypukły grzybek, dzięki któremu się zmieścił. To część folkloru związanego z tym autem, czy to prawdziwym, czy z repliką.

Replika Forda GT40 GT Developments
Replika Forda GT40 GT Developments fot. Alexander Brodie

Replika Forda GT40. Po włączeniu silnika już wiadomo, że jest dobrze

Uruchomienie silnika to eksplozja. Za moimi plecami obudziło się coś, co brzmi jak piekielny blender, do którego sadysta wrzucił garściami kilogramy świeżych małży. To nie leniwy bulgot ósemki, która lubi spacerowe przejażdżki od knajpy do knajpy, tylko ostry brzęk dartej wielkimi łapami blachy. Mega wrażenie.

Silnik reaguje błyskawicznie na ruch prawej stopy. Nic nie jest w stanie zastąpić gaźników. To po prostu przyspieszona transmisja synaptyczna, heavymetalowa kapela podłączona wprost do pierwotnej kory słuchowej w mózgu. Układam stopy na pedałach, zamykam drzwi. Jedynka nie znajduje się tam, gdzie się jej spodziewamy.

Układ biegów jest lustrzany, odwrotny, przy tym nie wchodzą za łatwo. W oryginale taki nie był, cięgna prowadzące do skrzyni ZF takiego nie wymuszały. To wada tego konkretnego egzemplarza, którą zapewne da się szybko usunąć stosując inne rozwiązanie mechaniczne. Trudno, po chwili skupienia jadę bez problemu.

Według właściciela auto osiąga setkę w pięć sekund, ale nie to robi największe wrażenie. Masa momentu obrotowego pcha replikę wyścigowego Forda do przodu na każdym biegu. Jest lekki, więc to uczucie niekończącego się przyspieszania jest jeszcze spotęgowane. Zaskakuje podatność i skok zawieszenia. Nawet chropawa, wściekle nierówna angielska nawierzchnia nie wytrąca auta z równowagi.

Replika Forda GT40 GT Developments
Replika Forda GT40 GT Developments fot. Alexander Brodie

Replika filmowego Forda GT40. Prawy pedał działa bardzo dobrze

Pozbawiony wspomagania układ kierowniczy wymaga silnej ręki, ale można sobie przecież pomagać gazem. Auto chętnie słucha się prawej stopy, która zmienia obciążenie to przedniej, to tylnej osi. Klasyczna szkoła jazdy polegająca na zacieśnianiu i poszerzaniu zakrętu przez zmianę nacisku na prawy pedał działa tu bardzo dobrze.

Fajnie, że w replice to zostało zachowane. Odkrywam jeszcze jeden problem, z którym musiałbym się uporać, gdyby to auto było moje. Otóż przegub na kolumnie kierownicy trafia na moją stopę, która dotyka pedału hamulca, gdy przeciągam hamowanie za szczyt zakrętu, i spycha ją z tego pedału. Spore niedopatrzenie z punktu widzenia ergonomii, ale także do naprawienia.

Wracam po przejażdżce zadowolony, a nie rozczarowany. Widok z kabiny, pozycja za kierownicą, brzmienie i moc silnika, to wszystko wydaje się bliskie oryginału. Miło przekonać się, że replika za ułamek ceny oryginalnego Forda GT40 może zapewnić prawie te same emocje podczas jazdy. Rzecz w tym, czy "prawie" robi nam różnicę.

Replika Forda GT40 GT Developments
Replika Forda GT40 GT Developments fot. Alexander Brodie
Więcej o: