W motoryzacji stare zwykle nie jest szybsze od nowego, ale nie musi i wręcz nie powinno takie być, żeby budzić emocje. Szybkie pochłanianie pokarmu wcale nie ma zdecydowanej przewagi nad powolnym smakowaniem. Poza tym jest niezdrowe. Szybkość jest potrzebna tylko w dwóch dziedzinach życia: w sporcie i przy łapaniu pcheł.
Na początku lat 80. startujący w wyścigach Ford Capri przestał być konkurencyjny i coraz częściej przegrywał. Podczas zawodów na torze Silverstone w 1983 roku, ważnych bo poprzedzających wyścigowe Grand Prix Wielkiej Brytanii, szef sportu Forda Stuart Turner rozmawiał z Walterem Hayesem, szefem działu PR. Na ich oczach Capri znów zebrało cięgi.
Tak powstała Sierra RS Cosworth, ale zanim to się stało, Ford ścigał się w Europie amerykańskim modelem Merkur XR4Ti. Wyścigowe Sierry początkowo miały 340 koni, a w ostatecznej wersji RS500 aż 500!
Nigdy taką nie jechałem, ale za to kiedyś spędziłem sporo czasu za kierownicą perfekcyjnie zachowanego seryjnego egzemplarza pierwszej generacji pochodzącego z tajnej kolekcji ukrytej w zakamarkach fabryki Forda w Niehl. Wspomnienie tamtych jazd jest nadal żywe w mojej pamięci.
Lubię bowiem sposób w jaki prowadziło się to auto: czuć ugięcie opony w pierwszej fazie zakrętu, niezdarną czasami pracę tylnego zawieszenia, spóźnione acz uczciwe reakcje układu kierowniczego. Jeździłem setkami samochodów, które z dzisiejszego punktu widzenia były po prostu złe i dlatego jestem przyzwyczajony do kompensowania ich usterek i niedociągnięć. To nie były doskonałe samochody, ale dzięki temu życie przestaje być nudne.
Sierra Cosworth, oryginalna tylnonapędowa z 1986 roku to auto, które w swoim czasie było prawdziwym potworem. Teraz, gdy byle rodzinne auto ma silnik o mocy 200 koni, ten samochód kojarzy się z bezzębnym dziadkiem, reliktem minionej epoki, maszyną do pisania wśród iPadów.
Świat się zmienia, nie trzeba umieć pisać na mechanicznej maszynie do pisania i umieć szybko jeździć takimi samochodami. Generalnie to dobrze, bo dzięki postępowi technicznemu samochody są bezpieczniejsze, ale przy okazji ofiarą postępu technicznego stały się niepowtarzalne wrażenia z jazdy sportowymi autami sprzed lat.
To taka sama różnica jak między kawą rozpuszczalną, która jest sproszkowaną esencją zła wszelakiego, i pachnącą etiopską mieszanką z włoskiego ekspresu zaopatrzonego w manometr. To i to jest kawą, ale przy rozpuszczalnej brakuje misterium towarzyszącego jej przygotowaniu i piciu.
Dlatego poruszają mnie samochody, do prowadzenia których potrzebne są umiejętności i wiedza o ich budowie. Plastikowe byle jakie wozy z niewyłączalnym ESP mają dla mnie seksapil lodówko-zamrażarki w kolorze beżowym.
W czarnym Fordzie wszystko jest maksymalnie fizyczne, wymaga nie tylko precyzji, ale i pewnej siły. Bez dokładności i szacunku dla fizyki nie ma mowy o szybkiej jeździe. Zbyt opóźnione hamowanie na nierównej drodze? Trzeba sobie radzić z efektami, bo nie ma ABS-u. Koła się przyblokowują, zakręt zbliża nieubłaganie i pozostaje tylko ratowanie przez wdepnięcie prawego pedału i zmuszenie tyłu auta do uślizgu prowadzącego do zacieśnienia zakrętu.
Opony mają komiczny jak na dzisiejsze czasy rozmiar 195/50 R 15, a większe tarcze hamulcowe montuje się dziś w wózkach dla niemowląt. Najbardziej w płynnej sportowej jeździe przeszkadza powoli rozkręcająca się turbosprężarka Garretta, która wymaga od kierowcy umiejętności planowania punktów, kiedy musi wcisnąć gaz, by na wyjściu z zakrętu mieć pełny „boost”. Czasem oznacza to dość przerażające ciśnięcie gazu do oporu przed szczytem łuku... wbrew naturalnym odruchom.
Osiągi i parametry auta? Moc maksymalna 204 konie i masa 1220 kilogramów, przyspieszenie do "setki" zajmuje 6,8 sekundy. To efekt napędu na tylną oś. Za to stara Sierra Cosworth dostarcza dużo więcej mocnych przeżyć niż w późniejszej wersji z napędem na cztery koła.
Czy jest obiektywnie wolniejsza od współczesnych aut? Oczywiście i co z tego? Nie przestajemy czytać klasyków tylko dlatego, że napisali swoje powieści dawno temu. Ciągle odnajdujemy w nich mistrzostwo i urok. Tak samo jest z Fordem Sierra RS Cosworth.