W 2020 roku rowerzyści uczestniczyli w 3768 wypadkach drogowych, w których zginęło 249 rowerzystów, a obrażenia odniosły 3403 osoby (3393 kierujących rowerami i 10 pasażerów) - czytamy w raporcie Komendy Głównej Policji za 2020 rok. Najczęściej do kolizji dochodziło z winy kierujących innymi niż rower pojazdami (2156 razy, z czego najwięcej to samochody osobowe - 1830), a główną przyczyną wypadków było nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu (1236 wypadków), nieprawidłowe wyprzedzanie (278) i nieprawidłowe przejeżdżanie drogi dla rowerów (204).
Rowerzyści są więc najczęściej poszkodowani przez nieuważnych kierowców, jednak i oni dość często powodują wypadki. W 2020 roku spowodowali je 1396 razy (zginęło 111 cyklistów), a najczęstszą ich przyczyną było... również nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu (464 razy). Jednak już na drugim miejscu mamy niedostosowanie prędkości do warunków ruchu (184), a na trzecim nieprawidłowe wykonywanie manewru skrętu (171).
O ile jednak kwestie ustępowania pierwszeństwa oraz prawidłowego wykonywania manewru skrętu są dość jasne (obowiązkiem rowerzysty jest doskonała znajomość i przestrzeganie zasad ruchu drogowego oraz sygnalizowanie manewrów ręką), o tyle wątpliwości może budzić prędkość, z którą powinien poruszać się rowerzysta. Kilka dni temu w przypadku hulajnóg elektrycznych rząd postawił na sztywny limit 20 km/h, jednak dla rowerów podobnego ograniczenia nie wprowadzono.
Być może nie każdy cyklista zdaje sobie z tego sprawę, ale ograniczenia prędkości obowiązują również fanów dwóch kółek. Generalnie rowerzyści muszą przestrzegać tych samych przepisów, co kierowcy samochodów i innych pojazdów, a więc i na jezdni i na drodze dla rowerów obowiązuje ograniczenie prędkości do 20 km/h w strefie zamieszkania oraz do 50 km/h w obszarze zabudowanym (chyba że znaki nakazują inną prędkość).
W praktyce więc zazwyczaj rowerem możemy poruszać się z prędkością 50 km/h w mieście. Dla zdecydowanej większości rowerzystów jest to bariera nie do przekroczenia. Wolą zdecydowanie wolniejszą jazdę, jednak dla małej części osób przekroczenie 50 km/h nie będzie stanowiło problemu.
Nie możemy zapominać jednak, że prawo nakazuje też dostosowanie prędkości do warunków na drodze, a ta bardzo często nie pozwala na jazdę z taką prędkością (a nawet ze znacznie niższą). Szczególnie gdy mowa o drogach dla rowerów, które (nawet obecnie) w wielu polskich miastach budowane są zupełnie bezmyślnie i często stanowią spore zagrożenie dla samych cyklistów.
Nierówna nawierzchnia, krawężniki, studzienki, wjazdy do posesji, a nawet znaki drogowe i słupki ograniczające możliwość wjazdu autem to na polskich drogach rowerowych codzienność. Również bliskie sąsiedztwo chodnika nie pozwala się rozpędzić, bo piesi często albo się nie rozglądają, albo nie są w stanie cyklistów zauważyć. Nawet gdy trafimy na fragment w miarę równej ścieżki rowerowej, nigdy nie możemy przewidzieć, co spotka nas za kilkadziesiąt metrów. Osobom budującym drogi dla rowerów zdarza się co jakiś czas zastawiać na cyklistów bardzo przykre pułapki.
Należy powiedzieć zatem, że słaba infrastruktura rowerowa, a w szczególności zagrożenie kontaktem z innymi uczestnikami ruchu, to już dostateczny powód do tego, aby zwolnić. Zazwyczaj przy drogach rowerowych nie montuje się osobnych ograniczeń prędkości dla rowerzystów, bo ustawodawca wyszedł z założenia, że i tak większość cyklistów porusza się dość powoli. Jeśli jednak mamy odpowiedni rower i predyspozycje fizyczne, aby poruszać się szybko, nie oznacza to, że powinniśmy pędzić po mieście, ile sił w nogach.
Właśnie m.in. ze względu na niezbyt dobrze przemyślaną infrastrukturę, ale nie tylko. W mieście nie jesteśmy sami, a drogi dla rowerów przecinają często jezdnie oraz nie są oddzielone dostatecznie (albo w ogóle) od chodników, dlatego musimy mieć możliwość szybkiego wyhamowania, co przy dużej prędkości jest niemożliwe. Na dodatek często są niezbyt szerokie, co zwiększa ryzyko kolizji z innym rowerzystą (zwłaszcza że nie każdy jeździ prawidłowo).
Osobna kwestia to konieczność znacznego zredukowania prędkości przed przejazdem przez jezdnię. Gdy droga rowerowa przecina jezdnię, warto zwolnić, aby dać sobie chwilę na odczytanie intencji innych uczestników ruchu. Skrzyżowania, na których kierowcy skręcają w prawo przecinając przejazd dla rowerzystów to miejsca, w których często dochodzi do wypadków i to z dwóch powodów.
Po pierwsze jest pewna grupa kierowców, którzy zupełnie ignorują pas ruchu dla rowerów lub drogę rowerową i zatrzymują się dopiero przed przejściem dla pieszych. Po drugie, na wielu skrzyżowaniach widoczność jest ograniczona, a wychwycenie wzrokiem pędzących rowerzystów jest mocno utrudnione (a większość kierowców jednak chce przepuścić jednoślady). Duża prędkość cyklisty to dodatkowe utrudnienie dla kierowcy, a oszacowanie prędkości bardzo szybko poruszającego się roweru jest często wręcz niewykonalne.
Podsumowując: droga rowerowa w centrum miasta to nie jest dobre miejsce, aby wykręcać kolejne rekordy, podbijać średnią prędkości i wyliczać kadencje. Nawet jeśli przepisy stanową inaczej, warto zwolnić i dać sobie i innym szansę, aby wzajemnie się zobaczyć.
Przede wszystkim dlatego, że w starciu z samochodem rowerzysta jest kompletnie bezbronny. Zachowanie kierowców aut wobec rowerzystów to temat na zupełnie inną historię, jednak niezależnie od tego, kto jest winny, to rowerzysta w razie wypadku ucierpi najbardziej, co zresztą pokazują statystyki.
Droga dla rowerów to za to świetne miejsce, aby sprawnie dotrzeć z punktu A do B lub zwyczajnie wyjechać poza miasto, gdzie szeroka i względnie pusta jezdnia pozwoli na szybką i bezpieczną jazdę rowerem. A do tego, że zdecydowanie warto nim jeździć, nie trzeba chyba nikogo przekonywać.