Opinie Moto.pl: Ford Puma 1.0 EcoBoost Hybrid. Dużo mocy, automat i efektowny wygląd

Pumę odmieniliśmy już niemal przez wszystkie przypadki. Poznaliśmy najmocniejszą specyfikację ST na torze oraz na publicznych drogach. Mierzyliśmy się też z bazowym wariantem napędzanym litrowym motorem o mocy 125 KM. Teraz przyszedł czas na kolejny wariant. Tym razem pod maską zagościł silnik znajdujący się w środku stawki, a o moment obrotowy dba dwusprzęgłowy automat. Jak taki zestaw spisuje się w codziennej eksploatacji?

Magazyn motoryzacyjny Top Gear uznał Pumę za odkrycie roku i przyznał mu nagrodę Crossovera roku 2020. Niebezpodstawnie, bowiem tylko w 2020 do klientów trafiło blisko 120 tysięcy egzemplarzy. Kolejny rok przyniósł jeszcze lepszy wynik. W czym tkwi siła tego modelu? Dużą rolę odgrywa dynamiczna szata zewnętrzna naznaczona licznymi przetłoczeniami, atrakcyjnymi dekorami, oświetleniem LED i wyrazistymi lakierami. Ten na zdjęciach to Grey Matter. Kolor specjalny wymagający dopłaty na poziomie 5 tysięcy złotych. Uzupełniają go czarny dach, 18-calowe obręcze ze stopów lekkich oraz sporych rozmiarów lotka przytwierdzona do pokrywy bagażnika.

Zobacz wideo Warszawa. Wsiadł pijany do cudzego auta i umyślnie potrącił rowerzystę

Warto też odnotować rozmiary. W lekko nacechowanej sportem specyfikacji ST-Line X, Puma mierzy 421 cm długości, 178 szerokości i 152 wysokości. Niezależnie od wariantu, rozstaw osi wynosi 259 cm, a prześwit 16,5 cm. To klasowa średnia, choć nie możemy zapominać, że gabarytami segment B crossover nierzadko zbliża się do kompaktów sprzed kilku lat. Więcej testów znajdziesz na stronie głównej gazeta.pl.

Ford Puma 1.0 EcoBoost. Wnętrze, przestronność, multimedia.

Mimo, że Puma należy do przedstawicieli segmentu B, jej kabina bez większych trudności może stać się przyjazną, rodzinną oazą. Miejsca w dwóch rzędach wystarczy dla czterech dorosłych pasażerów, choć z tyłu optymalnie poczują się osoby rzędu 180 cm. Przednim fotelom natomiast przydałoby się ciut dłuższe siedzisko. Chcąc pojechać na wakacje, docenimy bagażnik o standardowej pojemności 456 litrów. Jeśli potrzebujemy więcej przestrzeni, składamy asymetryczne oparcie drugiego rzędu i zyskujemy dostęp do 1216 l. Co ciekawe, pod podłogą kufra mamy do dyspozycji wnękę z otworem odprowadzającym wodę. Idealne miejsce na przemoczone buty lub zabłocone tekstylia. Całkiem dobrze oceniamy też materiały wykończeniowe i solidny montaż. Twarde tworzywa znajdziemy w dolnej części kokpitu. Górę wyłożono częściowo miękkimi plastikami. Miły akcent stanowi czerwone przeszycie materiałowo-skórzanej tapicerki.

Projekt deski rozdzielczej jest dość klasyczny i co istotne, częściowo analogowy. Podobny układ przyrządów spotkamy w Fieście. Centralny wyświetlacz ma 8 cali i dotykową obsługę. System działa poprawnie i może pochwalić się przejrzystą grafiką. Menu przekonuje intuicyjnym rozmieszczeniem poszczególnych zakładek. Zestaw wskaźników wreszcie doczekał się cyfryzacji i to bardzo udanej. Zegary są czytelne, a czcionka duża (12,3 cala) Fajnym akcentem gruba, efektowna kierownica pewnie leżąca w dłoniach (podgrzewana). Ponadto, w Pumie możemy liczyć na nagłośnienie B&O o mocy 575 W, nastrojowe oświetlenie LED oraz adaptacyjny tempomat, system rozpoznawania znaków drogowych i wspomaganie manewrów parkowania równoległego i prostopadłego.

Ford Puma ST-Line X
Ford Puma ST-Line X fot. Ford

Ford Puma 1.0 EcoBoost 155 Mild Hybrid. Prowadzenie, właściwości jezdne, zużycie paliwa.

Nowoczesny napęd to podstawa w modnym crossoverze. Z tego założenia wyszli konstruktorzy oferując dobrze znaną i wielokrotnie nagradzaną jednostkę 1.0 EcoBoost. W Pumie występuje w kilku wariantach. Początkowo, podstawowa odmiana rozwijała 95 KM i 170 Nm, ale obecnie nie ma jej w cenniku. Może i lepiej, bo była zbyt cherlawa do napędzania crossovera o masie około 1300 kilogramów. Nieco lepiej przedstawiają się parametry wersji generującej 125 KM. Występuje w połączeniu z manualną, 6-stopniową skrzynią lub 7-biegowym, dwusprzęgłowym automatem. Z litrowego, trzycylindrowego motoru wyciśnięto jeszcze więcej. Kolejny szczebel zajmuje specyfikacja o mocy 155, a szczyt gamy odznacza się 170 KM i 200 Nm. Wszystkie jednostki wspiera układ miękkiej hybrydy, a nasze ręce wpadł agregat generujący 155 koni mechanicznych i 190 Nm.

Trzycylindrowy motor pracuje dość kulturalnie. To zasługa nie tylko skutecznego wyważenia jednostki, lecz również wyciszenia kabiny. Nie wyprowadza go z równowagi rozruch w chłodny poranek. Przekonuje też harmonijną charakterystyką dźwięku przy prędkościach autostradowych. Okazuje się też całkiem żwawy. Do setki rozpędza się w 8,7 sekundy, a wskazówka szybkościomierza wędruje do 200 km/h. W kwestii zużycia paliwa, nie jest mistrzem oszczędności, ale wyniki są jak najbardziej akceptowalne. Dynamiczna jazda po autostradzie lub po mieście owocuje konsumpcją na poziomie 7,5 litra. Wystarczy jednak zdjąć nogę z gazu, by komputer wskazał wartości zbliżone do 7 l. Jeszcze lepiej przedstawia się sytuacja w spokojnej trasie. Tam da się zejść do 5 litrów. Jak na wielkość i parametry motoru, całkiem przyzwoicie.

Ford Puma ST-Line X
Ford Puma ST-Line X fot. Ford

Maksymalny moment obrotowy dostępny jest przy 3000 obr./min. Auto całkiem żywiołowo reaguje na gaz i nie traci tchu aż do początku czerwonej skali obrotomierza. Nie traci też wigoru podczas wyprzedzania poza miastem. Mając na liczniku 120 km/h, bez obaw można wcisnąć gaz i wyprzedzać ciężarówkę. Resztę zrobi za nas dwusprzęgłowa, 7-stopniowa skrzynia. Sprawnie żongluje kolejnymi przełożeniami i jest zdecydowanie warta polecenia. Cieszy fakt, że Puma mocno nawiązuje właściwościami jezdnymi do Focusa. To w połączeniu z bezpośrednim układem kierowniczym i nienagannymi parametrami trakcyjnymi, czyni zeń niezwykle posłuszne auto. Bardzo dobrze wpisuje się w zakręty, a utratę przyczepności łatwo wyczuć i skorygować. W razie czego z pomocą przyjdzie rozbudowana elektronika. Tej akurat na pokładzie Forda nie brakuje.

Zastrzeżenia możemy mieć natomiast do charakterystyki zawieszenia na nierównych drogach. ST-Line X został nieco usztywniony i lekko obniżony, przez na poprzecznych nierównościach samochód potrafi delikatnie podskoczyć. Akustyka pracy układu też nie jest najlepsza podczas forsowania licznych i rozległych ubytków w asfalcie. Puma znacznie lepiej czuje się na gładkich nawierzchniach, gdzie potrafi pokazać pełnie swych możliwości.

Ford Puma 1.0 EcoBoost. Ile kosztuje? Czy warto na nią postawić?

W Fordzie wiedzą, jak budować maszyny dające frajdę z jazdy. Puma ST-Line X nie jest sportowa, choć na taką wygląda, ale zapewnia sporo emocji. Przekonuje skuteczną pracą zawieszenia i układu kierowniczego. Z powodzeniem możemy nią podróżować na co dzień po mieście i przemierzać we względnym komforcie dłuższe trasy. Crossover ma w sobie sporo uniwersalności, a w kabinie wystarczającą przestrzeń dla czwórki dorosłych. Ze 155-konnym motorem i automatyczną skrzynią stanowi rozsądne połączenie. Tym bardziej, że niewielu konkurentów może sobie pozwolić na równie precyzyjne prowadzenie.

Trzeba się jednak przygotować na niemały wydatek. Bazowy wariant 1.0 125 KM wyceniono na 115 300 zł, choć w ramach aktualnej kampanii promocyjnej, wóz przeceniono na 99 900 zł. 1.0 155 KM St-Line X wiąże się z koniecznością wysupłania z portfela 127 710 zł (17 tysięcy rabatu). W cenie dostaniemy też ubezpieczenie, ale warto przygotować 20-25 tysięcy na dodatki z zakresu komfortu i bezpieczeństwa. Za dach panoramiczny zapłacimy 4,5 tysiąca, a za prosty masaż przednich foteli 1,5 tysiąca zł. Do tego doliczamy atrakcyjny lakier (5 tys.), pakiet Driver Assistance obejmujący wiele systemów bezpieczeństwa (5,5 tys.) oraz relingi dachowe (900 zł).

Tym samym ocieramy się o kwotę 150 tysięcy. Istotne, że zaglądając w cenniki konkurencji szybko dojdziemy do wniosku, że dobrze wyposażony crossover z segmentu B tyle kosztuje. Tanio już było. Samochód do testu użyczył Ford Polska. W tekście wykorzystaliśmy zdjęcia producenta.

Więcej o: