BMW X3 M Competition powinno być kompletnie pozbawione sensu, ale znalazłem go w nim zaskakująco dużo. Tylko że poszukiwania zajęły mi dobre kilka dni. Na samym początku nie byłem przekonany do sensu istnienia tego modelu.
Więcej testów nowych samochodów znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Samochody klasy SUV powinny być komfortowe, a prawdziwe sportowe auto nie może takie być, bo wówczas staje się niebezpieczne, gdy próbujemy wykorzystać jego możliwości. Poza tym jeśli coś lubię w SUV-ach, to właśnie wygodę, która pozwala zrelaksować się w trakcie jazdy.
BMW X3 M jest jej przeciwieństwem. Bawarska marka postanowiła pożenić nadwozie SUV klasy średniej z układem napędowym swojej największej ikony: BMW M3. Najgorsze, że wyszło im to całkiem nieźle, chociaż wciąż wolę klasyczny sportowy model.
Z wieloma SUV-ami BMW jest taka sama historia. Model pierwszej generacji wygląda elegancko i gustownie, ale jego kolejni następcy mają coraz bardziej napompowane i agresywne kształty. Tak jakby dorosły i zaczęły intensywnie chodzić na siłownię.
Taka maniera stylistyczna ma wielu przeciwników, ale akurat w przypadku sportowego modelu X3 M sprawdza się całkiem dobrze. Naturalnie agresywne linie SUV-a BMW zostały podkreślone wieloma sportowymi akcentami. Wszystkie wyglądają naprawdę nieźle i, co ważniejsze, odzwierciedlają jego prawdziwą naturę.
Nadwozie BMW X3 M ma następujące wymiary: 471,6 cm x 189,7 cm x 166,9 cm (dł. x szer. x dł.), a jego rozstaw osi ma długość 286,4 cm. Na żywo auto wydaje się trochę mniejsze, ale idealne proporcje psuje niekorzystny wizualnie stosunek wysokości nadwozia do jego szerokości.
Z tego powodu BMW X3 M wygląda, jakby się miało przewracać w trakcie szybkiej jazdy. Biorąc pod uwagę maksymalną moc 510 KM, taka perspektywa nie wydaje się zbyt kusząca. Wkrótce miałem się przekonać, w jak dużym jestem błędzie.
Najpierw jednak zajrzałem do środka, który jest tak samo sportowo stylizowany, jak nadwozie. Miejsca w kabinie jest w sam raz dla czterech osób, ale nie czułem się w nim rozpieszczany. Za to liczba znaczków X3 M Competition jest zatrważająca, zwłaszcza jeśli dodać do niej te, które wcześniej znalazłem na zewnątrz.
To chyba delikatna przesada, ale dzięki nim przynajmniej kierowca nie zapomni o tym, że nie siedzi w zwyczajnym SUV-ie, nawet przed włączeniem silnika. Później będzie mu jeszcze trudniej to zrobić. Oprócz sportowych akcentów od razu zauważyłem, że projekt wnętrza wzorowany na modelach M3 i M4 zdążył się już troszkę zestarzeć, zwłaszcza w porównaniu z idealnie uporządkowanymi kabinami najnowszych elektrycznych modeli i4 oraz iX.
Teoretycznie wszystko jest w porządku i za grubą kierownicą siedzi się bardzo wygodnie, ale niektóre mechanizmy są niepotrzebnie skomplikowane w obsłudze, a różne służące do tego przełączniki zostały rozstrzelone po całej kabinie. Na przykład sterowania trybami jazdy trzeba szukać w kilku miejscach.
Podstawowe są na konsoli centralnej, a te sportowe już na kierownicy. Dwie czerwone dźwigienki wyglądają bardzo atrakcyjnie, ale wcześniej trzeba je odpowiednio skonfigurować. Również drążek zmiany trybów jazdy skrzyni biegów trzeba przesuwać w różnych kierunkach w zależności od efektu, który chcemy osiągnąć. Prostszy przełącznik góra-dół byłby znacznie lepszy.
Może trochę narzekam, ale od tego jestem, poza tym przyzwyczajenie się do obsługi mechanizmów zajmuje sporo czasu, zwłaszcza jeśli ktoś ostatnio nie siedział w żadnym BMW ze sportowej serii M. W tej kwestii łaskawie zgadzam się z Albertem Einsteinem — upraszczania rozwiązań tak bardzo, jak się da, pod warunkiem, że nie przestają działać. W BMW X3 M widzę zbędne komplikacje.
Najbardziej szokującą różnicę odkryłem pomiędzy systemem operacyjnym ósmej generacji, który BMW zastosowało w iX oraz i4, a jego siódmym wydaniem, jakie można znaleźć we wcale nie tak starym BMW X3. W międzyczasie dokonała się prawdziwa rewolucja w multimediach tej marki. Pomimo podobnej obsługi przy pomocy okrągłego manipulatora iDrive albo dotykowego ekranu dzieli je przepaść i niestety nie na korzyść X3 M. Nowe multimedia są lepsze pod każdym względem: atrakcyjności graficznej, jakości wyświetlaczy, ergonomii, prędkości działania oraz wygody obsługi.
Na szczęście jakość wykończenia wnętrza jest wysoka (chociaż znalazłem sporo twardych matowych i błyszczących tworzyw), bagażnik ma słuszną pojemność (550 l), a po podniesieniu przedniej pokrywy ukazuje się piękna komora silnika z rasowymi elementami usztywniającymi. Centralna poprzeczka jest wykonana z cudownie wyglądającego laminatu włókna węglowego.
Emocje sięgają zenitu po uruchomieniu tej jednostki napędowej, bo rzędowa szóstka o pojemności skokowej trzech litrów wydaje z siebie iście diabelskie dźwięki od samego startu. Od razu dowiadujemy się, że właśnie obudziliśmy serce przeszczepione z prawdziwego BMW M3.
Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Dwie turbosprężarki pozwalają na rozwinięcie maksymalnej mocy 510 KM (osiągany moment obrotowy to 650 Nm), która jest przekazywana na obie osie za pośrednictwem 8-biegowej skrzyni M Steptronic i efektywnie działającego napędu na obie osie.
Dzięki takiej kombinacji samochód przyspiesza bardzo dynamicznie w każdych warunkach i przy dowolnych obrotach. Prawie w ogóle nie żałowałem braku dwóch dodatkowych cylindrów. Oddział M GmbH bazując na znacznie skromniejszej konstrukcji, stworzył rzędową szóstkę, która spokojnie wytrzymuje porównanie z najbardziej sportowymi widlastymi ósemkami na rynku.
W obecnej generacji sportowych modeli BMW porzuciło dwusprzęgłową przekładnię na rzecz klasycznego automatu. Bardzo dobrze, bo skrzynia M Steptronic działa znakomicie: szybko i płynnie. Tak samo dobrze pracuje napęd na cztery koła, o czym mogłem się przekonać w trakcie niespodziewanych opadów śniegu. Nawet na oponach klasy UHP Michelin Pilot Sport 4S samochód pewnie ruszał w głębokim śniegu z minimalnym poślizgiem kół. Niewiarygodne.
W czasie szybszej jazdy BMW X3 M charakterystyka napędu w sportowych trybach jest zdecydowanie nadsterowna. Nawet w trakcie przyspieszania na śliskiej nawierzchni i letnich oponach tył samochodu tracił przyczepność chętniej, niż przód. Chyba nie muszę dodawać, że oznacza to tony frajdy z jazdy, z której powszechnie znane są auta spod znaku M GmbH.
Natomiast w czasie normalnego przemieszczania się BMW X3 M rzeczywiście bywa męczące. Nawet w komfortowych trybach układy kierowniczy (od oporu do oporu są mniej niż trzy obroty) i hamulcowy reagują dość nerwowo, co wymaga chwili przyzwyczajenia. Adaptacyjne zawieszenie jest zbyt twarde jak na SUV-a, niezależnie od ustawionego trybu. Za to możemy przyspieszać do setki w 3,8 s, rozpędzić się do prędkości 250 km/h (a nawet 285 km/h, jeśli tylko dokupimy pakiet M Driver za ponad 11 tys. zł) i spalić grubo ponad 20 l/100 km tam, gdzie to jest dozwolone.
Jakie z tego można wyciągnąć wnioski? Żeniąc ogień z wodą, BMW nie zgasiło go. Model X3 M Competition z powodu większej masy własnej (waży ponad 2 tony) i wyżej położonego środka ciężkości, nie zapewni takiej przyjemności z jazdy jak standardowe BMW M3/M4, ale wciąż daje jej znacznie więcej, niż się spodziewałem.
Za woda z powiedzenia w międzyczasie wyparowała. BMW X3 M wciąż jest bardziej praktyczne od modeli sedan (M3) lub coupe (M4), ale komfort jazdy w porównaniu z większością SUV-ów ucierpiał. Jest dramatycznie niski, a koła o średnicy 21 cali dają się we znaki bez przerwy i niezależnie od wybranego trybu jazdy.
Z drugiej strony chyba każdy się tego nie spodziewa kupując SUV-a w stylu X3 M Competition za blisko pół miliona złotych. Bazowa cena BMW X3 M Competition to 482 400 zł, a jest wiele dostępnych pakietów i dodatków. Jednak mimo wielu ograniczeń i absurdalnie wysokich cen takich aut, sportowe SUV-y oferuje nie tylko BMW, ale i konkurencja, więc muszą sprzedawać się całkiem nieźle.
Na szczęście bawarskiej marki, nawet w porównaniu z bezpośrednimi rywalami z poważniejszymi silnikami V8, BMW X3 M nie ma się czego wstydzić. Bardzo powoli się starzeje, ale ciągle sprawia ogromną przyjemność z jazdy.
Nie tak dużą jak legendarny model M3, dlatego ja zawsze wybiorę oryginał. Natomiast BMW X3 M można nazwać bardziej praktyczną wersją. Przynajmniej do chwili, kiedy w ofercie BMW wreszcie zadebiutuje zapowiadane kombi, M3 Touring. Wtedy nie będzie żadnego sensownego pretekstu dla kupna X3 M Competition, ale i tak znajdą się ludzie, którzy będą to robić. Trochę im zazdroszczę tej swobody podejmowania decyzji, które niosą poważne skutki finansowe.