Więcej testów nowych samochodów znajdziesz na Gazeta.pl
Niektóre samochody od pierwszej chwili wydają się przełomowe i wyjątkowe. Tak było np. z Fordem Focusem pierwszej generacji, do którego po raz pierwszy wsiadłem w 1998 r. jako młody dziennikarz. Później okazało się, że miałem rację.
W czasie oficjalnej prezentacji tego modelu czułem się w nim wyjątkowo, co zdarzyło się zaledwie kilka razy w czasie mojej pracy, a zajmuję się nią już ćwierć wieku. Tak było w kiedyś z BMW serii 7 (E38) i Mercedesem SL 63 AMG (R231). Jeździe nowym BMW iX (i20) towarzyszy podobne uczucie.
Chciałem sprawdzić, czy doskonałe pierwsze wrażenie, które zrobiło na mnie elektryczne BMW iX, utrzyma się po dłuższym teście. Z zadowoleniem stwierdzam, że BMW iX xDrive50 mnie nie zawiodło. To znakomity samochód do jazdy na co dzień, który dodatkowo daje do zrozumienia, że przyszłość jest już bardzo blisko.
BMW iX to może być najlepszy SUV, jakim kiedykolwiek jeździłem, ale przede wszystkim warto się zastanowić, czy rzeczywiście jest autem tej kategorii. Przynależność do niej sugerują jego proporcje, ale zdaje się jej przeczyć niewielki prześwit (maks. 20,3 cm) i minimalne wyposażenie do walki z terenem (można tylko wyregulować prześwit i wyłączyć ESP). Jednak w czasach kiedy nikt nie używa SUV-ów do jazdy po bezdrożach, brak predyspozycji do pokonywania terenu nie skreśla BMW iX.
Tak samo jak wygląd, który, choć budzi ogromne kontrowersje, przynajmniej nadaje mu unikalny charakter. Nad sylwetką BMW iX wyżywał się już słynny projektant Frank Stephenson odpowiedzialny m.in. za wygląd pierwszego BMW X5 (E53), ale ja nie będę tego robić. Nie sposób się sprzeczać z taką ikoną, więc napiszę tylko, że gusta bywają różne.
Nie powiedziałbym, że bryła iX-a jest piękna, ale na pewno wygląda interesująco. Długie nadwozie prezentuje się trochę przyciężko, ale za to jest pełne interesujących szczegółów. Podoba mi się też wielka plastikowa atrapa i wąskie agresywne światła.
BMW iX ma prawie pięć metrów długości (jego wymiary dł. x szer. x wys. wynoszą 495,3 cm x 196,7 cm x 169,6 cm), a rozstaw osi mierzy równe trzy metry, ale na żywo iX robi wrażenie mniejszego niż w rzeczywistości. Jednak niech nikogo to nie zwiedzie. Ten behemot wraz z lusterkami ma 223 cm szerokości, a wersji xDrive50 waży niemal 2,6 tony! Zgodnie z prawem nie wjedziecie nim na niektóre drogi i nie zaparkujecie na każdym chodniku.
Za to wnętrze BMW iX jest bardzo przestronne i ultranowoczesne. Czuję się w nim bardzo dobrze. Jego projekt jest niemal idealny ergonomiczne i bardzo prosty, ale zastosowane materiały sprawiają, że zyskuje dużo nowoczesności i odrobinę przepychu. Kontrastowe faktury i kolory mogą szokować, ale jednocześnie nie są pozbawione oryginalnego stylu. Czy kryształowo-pluszowe wykończenie kabiny BMW jest gustowne? Moim zdaniem nie przekracza granicy złego smaku.
Najważniejsze, że we wnętrzu iX łatwo się odnaleźć kierowcy, a pasażerowie będą zachwyceni ilością miejsca. Za dużą, grubą i "połamaną" kierownicą, siedzi się bardzo wygodnie. Nie przepadam za jej wyglądem, ale trzeba przyznać, że dzięki idealnemu przełożeniu układu kierowniczego, manewruje samochodem się przy jej użyciu całkiem wygodnie.
To pierwsza rysa na brylancie. Drugą są średnio wygodne przyciski do elektrycznego otwierania drzwi. Trzecią skazą jest niska jakość niektórych tworzyw sztucznych (np. z tyłu przedni foteli), ale poza tym kabina stanowi wzór ergonomii. Nawet dotykowy panel pomiędzy przednimi fotelami działa lepiej, niż myślałem. Bagażnik BMW iX xDrive50 ma przeciętną pojemność 500 l. Nie jest ani duży, ani mały.
Pomimo dużych rozmiarów i przepastnego wnętrza elektrycznym SUV-em dobrze manewruje się na parkingach, wciska w wąskie uliczki i jeździ po krętych drogach. Tak samo jak pokładowe multimedia, tryby jazdy przełączają się bardzo szybko. Poza tym BMW iX M50 niemal fizycznie kurczy się w czasie jazdy, tak jakby naginało prawa fizyki. Jego duże rozmiary i masa zupełnie nie przeszkadzają.
Potężny SUV dzięki dwóm elektrycznym silnikom o systemowej mocy 523 KM (maks. moment obr. to 765 Nm) jest bardzo szybki. BMW iX xDrive50 rozpędza się do setki w 4,6 s i rozpędza do prędkości 200 km/h. Tak naprawdę już wersja xDrive40 BMW iX przyspiesza natychmiastowo i tak dynamicznie, że nie widzę powodu do dopłaty do wersji xDrive50. Topowa wersja iX M60 musi być absurdalnie szybka.
Największym zaskoczeniem jest wyjątkowa zwinność słoniowatego BMW iX na zakrętach. Pokonuje ciasne wiraże z taką gracją, że trudno uwierzyć w jego słuszną masę. Tylko momentami da się odczuć w czasie jazdy, że jest olbrzymia, ale nigdy w niej nie przeszkadza.
BMW iX to zwinny samochód, który jednocześnie gwarantuje niesamowity komfort podróżowania, nawet jak na elektryka. Idealne wyciszenie kabiny, doskonały komfort resorowania oraz precyzja jazdy niewymagająca od kierowcy wielkiego skupienia, to idealne składniki auta, którym chce się jeździć bez przerwy.
Przerwa się zdarzy najrzadziej co 630 km, bo taki jest maksymalny możliwy do uzyskania zasięg wersji xDrive50. Mnie się nie udało przejechać aż tyle, ale wierzę, że uzyskanie zasięgu powyżej 500 km nie jest problemem. Akumulatory trakcyjne o poj. 105,2 kWh można ładować z maksymalną mocą 195 kW.
Cena BMW iX xDrive50 nie jest niska. Za tę wersję trzeba zapłacić ponad 480 tys. zł, a kiedy zaczniemy dodawać atrakcyjne elementy wyposażenia, z łatwością przekroczy pół miliona złotych. Jednak trudno mieć o to specjalne pretensje. Jeździło mi się nim lepiej niż spalinowymi SUV-ami, które kosztują dwukrotnie więcej.
Wierzę, że BMW iX w każdej wersji jest przełomowym samochodem. To jeden z najlepszych elektryków na rynku, potrafi połączyć ogień z wodą, a kabina ma bardzo nowatorski projekt. BMW udało się wyjść poza rynkowe szufladki i stworzyć coś wyjątkowego. Model iX to samochód kompletny, dzięki któremu bawarska marka zapisze się w historii motoryzacji zgłoskami w kolorze szampana, takim samym jak elementy jego wnętrza i detale nadwozia.