SUV-y segmentu C to jedne z najpopularniejszych samochodów na rynku. Nie licząc 2020 roku, który przerwał ciągły wzrost sprzedaży, takie auta cieszą się rosnącą popularnością. W 2021 roku SUV-y wypracowały o kilka procent lepszy wynik (109 198 szt.), niż miało to miejsce w 2019 roku (107 209 szt.). Kia Sportage jest jednym z bardziej popularnych aut tego segmentu. Na polskim rynku zajmuje piąte miejsce i jest wyprzedzana jedynie przez Hyundaia Tuscona, Toyotę CH-R, Toyotę RAV4 oraz Dacię Duster.
Więcej testów nowych samochodów znajdziesz na gazeta.pl
To jednak może się zmienić. Wszystko za sprawą nowego modelu, który został całkowicie przeprojektowany. Piąta generacja Sportage otrzymała zupełnie nowe szaty. Wyraziste kontury, potężna atrapa chłodnicy, czy reflektory do jazdy dziennej w kształcie bumerangów, to tylko niektóre elementy wyróżniające ten model.
Kia wygląda okazalej i ciekawiej niż jej brat, Hyundai Tucson. Ma mniej przetłoczeń zwłaszcza na bokach i jest nieco bardziej stonowana w porównaniu do koreańskiego konkurenta. Bez wątpienia w linii tego modelu widać niemal 30-letnie doświadczenie Koreańczyków w tym segmencie.
Najciekawiej wygląda tył nowego przedstawiciela segmentu C wśród SUV-ów. Widać, iż projektanci poświecili dużo czasu, by nie nawiązywał do znanych modeli. Bez wątpienia to nowy kierunek stylistyczny, w którym elementy takie jak: połączone światła tylne, czarna wstawka na klapie bagażnika, łącząca się stylistycznie ze zderzakiem oraz srebrne dodatki w odmianie GT Line, będą częstym widokiem w przyszłych modelach Kii.
W efekcie Kia Sportage jest proporcjonalna i stanowi przemyślane połączenie nowoczesności i tradycji, przy zachowaniu niemal niezmienionych wymiarów, gdyż jej długość jest tylko o 30 mm większa (4515 mm), szerokość zwiększyła się o 10 mm (1865 mm), podobnie jak wysokość (1645 mm). Również o 10 mm zwiększył się rozstaw osi (2680 mm).
Zmiany stylistyczne zostały wprowadzone również we wnętrzu. Jest przestronne i dobrze wykończone. Materiały są dobrej jakości, czy to na desce rozdzielczej, czy drzwiach. Największym atutem jest dotykowy panel pod nawiewami w centralnej części deski rozdzielczej. Wyposażono go w dwa pokrętła, a jego powierzchnia jest pokryta matowym materiałem.
Jest to przemyślane rozwiązanie, gdyż nie widać odcisków palców, czego nie można powiedzieć o konsoli centralnej z tradycyjnym „Piano Black". Ponadto ów panel pozwala nie tylko na sterowanie klimatyzacją, ale też innymi funkcjami systemu multimedialnego. Za sprawą jednego przycisku można zmienić jego funkcje oraz przeistoczyć pokrętła od temperatury w sterowanie np. głośnością czy tunerem.
To, co jednak razi, to pozycja za kierownicą. Choć nie jestem średniego wzrostu, to miałem poczucie, że siedzę jak na stołku. Dotyczy to zarówno fotela kierowcy, jak i pasażera. Kolejną kwestią, którą zauważyłem, jest brak obsługi Apple CarPlay przez kabel USB-C.
Na szczęście na konsoli centralnej znalazło się klasyczne złącze USB-A, jak też ładowarka indukcyjna. Pozostając w temacie, warto zwrócić uwagę, że pasażerowie tylnej kanapy również otrzymali możliwość podładowania telefonów. Jednak złącza nie są umieszczone w tunelu centralnym koło sterowania trzecią strefą klimatyzacji, a w fotelach. Tym samym łatwo się wpiąć i cieszyć nieskończoną mocą w smartfonie.
Przydatnym rozwiązaniem we wnętrzu są też zagłówki, które od razu mają przygotowane wycięcie na powieszenie marynarki czy płaszcza. Oczywiście dla klientów lubiących klasyczne rozwiązania są też wieszaki przy rączkach w podsufitce.
Podczas prezentacji dowiedziałem się również, że w niektórych odmianach do dyspozycji będzie bezprzewodowa obsługa Apple CarPlay. Jednak klient będzie na tym etapie musiał wybrać, czy woli wbudowaną nawigację, czy możliwość obsługi wybranych programów z telefonu bez konieczności używania kabla.
W tym miejscu warto się na chwilę zatrzymać, gdyż ten wybór nie jest oczywisty. W obecnych czasach jednym z ważniejszych elementów wyposażenia jest aktywny tempomat. Wybierając tę opcję, warto mieć też fabryczną nawigację. Dlaczego?
Otóż podczas jazdy z włączonymi systemami (tempomat oraz asystent jazdy) na podstawie danych z nawigacji (jak oczywiście jest włączone prowadzenie do celu) auto wie, przed którym zakrętem ma zwolnić, bo jest np. za ostry, by pokonać go z zadaną prędkością. Warto tym samym zastanowić się, czy obsługa CarPlaya po kablu (bo i tak będzie trzeba iPhone ładować) nie jest po prostu lepsza.
Mówiąc o trudnych wyborach, zagwozdkę bez wątpienia będą mieli Ci, którzy jeszcze nie wiedzą jaki napęd spełni ich oczekiwania. A tych Kia trochę zaproponowała. W ofercie jest klasyczna benzyna (150 KM) i diesel (115 KM), wariant benzynowy z układem Mild Hybrid (150 lub 180 KM), klasyczna hybryda (230 KM), wersja plug-in hybrid (265 KM) oraz Diesel z systemem Mild Hybrid (136 KM). Na tym wybór się nie kończy, gdyż jeszcze trzeba wybrać między napędem na przednią oś, a 4x4.
Silniki podstawowe – benzyna i diesel – mają manualne skrzynie biegów oraz przedni napęd. Można więc powiedzieć: klasyk. Zabawa zaczyna się w momencie, kiedy nasz wybór skieruje się na warianty z napędem mikrohybrydowym. Tutaj są trzy opcje. Dwie benzyny mają moc 150 lub 180 KM. Obie wyposażone w automatyczną skrzynię biegów 7DCT. Jednak tylko mocniejsza na wybór napędu na przednią oś lub 4x4. Z kolei Diesel MHEV ma 136 KM i podobnie jak wariant 180-konny, dwa rodzaje napędu.
Odmiana hybrydowa – klasyczna – to jedna z bardziej prestiżowych opcji. Dysponuje łączną mocą 230 KM (z czego jednostka elektryczna ma 60 KM), 6-biegowym automatem oraz napędem przednim lub na wszystkie osie. Tutaj nie trzeba podłączać kabli do ładowania z zewnętrznego źródła prądu. W tym wariancie wszystko odbywa się automatycznie.
Akumulator umieszczony pod tylną kanapą ma 1,49 kWh pojemności i stanowi wsparcie dla jednostki głównej. Z kolei PHEV to topowa odmiana o łącznej mocy 265 KM i standardowym napędem 4x4. W tym przypadku akumulator trakcyjny o pojemności 13,8 kWh jest umieszczony w podłodze, a moc ładowarki pokładowej to 7,2 kW, dzięki czemu do pełna jest w stanie się naładować w 1:44 h (5:27 h z gniazdka 12A), a następnie pokonać około 50 km bezemisyjnie.
Wybór napędu ma wpływ na jeszcze jeden czynnik – wielkość bagażnika. Kia chwali się, że poza Tucsonem (650 litrów), ma najwięcej przestrzeni ładunkowej w segmencie, oferując 591 litrów objętości. Jest to niewątpliwie prawda, ale w przypadku klasycznej benzyny. Wybierając wariant hybrydowy (HEV) tracimy 4 litry (587 l), a dla Diesla jest to o 20 litrów mniej (571 l).
Jeszcze mniej miejsca jest w bagażniku miękkiej hybrydy z benzyną (562 l) oraz hybrydy plug-in (540 l). Najgorszym wynikiem charakteryzuje się natomiast miękka hybryda z Dieslem (526 l). Dlaczego MHEV jest najgorszy? To wynik umieszczenia dodatkowego akumulatora w bagażniku, a nie jak w klasycznej hybrydzie oraz w przypadku jednostki wysokoprężnej, pod siedziskiem drugiego rzędu siedzeń. Wynika to z konieczności stosowania większej liczby filtrów odpowiadających za odpowiednią czystość spalin.
Podczas pierwszych jazd testowych miałem okazję sprawdzić, jak jeździ się odmianą HEV o mocy 230 KM. Brak konieczności ingerowania w system zarządzania energią jest tutaj największym atutem. Bez wątpienia Kia spisała się bardzo dobrze i zastosowanie klasycznej przekładni automatycznej o 6-przełożeniach oszczędza uszom monotonnego dźwięku podczas przyspieszania. Szkoda tylko, że nie mamy wpływu na moment wykorzystywania energii elektrycznej i nie możemy pokonać bez uruchamiania jednostki spalinowej przynajmniej kilku kilometrów.
Dobrze sprawdza się też aktywny tempomat oraz asystent jazdy. W płynny sposób utrzymuje auto na środku pasa ruchu, a przyspieszenie (niezależnie od wybranego trybu jazdy eco lub sport) jest spokojne. W tym samochodzie ewidentnie postawiono na wygodę z jazdy. Możliwość włączenia podgrzewania (wszystkie cztery siedzenia) lub chłodzenia siedzeń oraz grzania wieńca kierownicy to niewątpliwy atut. Cieszy też opcja umożliwiająca wyjechanie z miejsca parkingowego bez konieczności wsiadania do samochodu. Przy coraz bardziej zatłoczonych ulicach to pomocny bajer.
Pozytywnie zaskakuje też zestrojenie zawieszenia. Jest ono komfortowe, ale nie za miękkie. Inżynierom udało się osiągnąć przysłowiowy złoty środek między przyjemnością z jazdy oraz wybieraniem nierówności dróg. Nawet w tunelu pod Ursynowem nie odczuwa się przeciętnie ułożonego asfaltu.
To, co natomiast może drażnić to słyszalne przedmuchy powietrza podczas jazdy autostradowej oraz stosunkowo wysokie zużycie paliwa. Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę, że auto podczas odbioru miało nieco ponad 600 km przebiegu i nadal było na dotarciu. Jednak po przejechaniu nim kolejnych 600 km średnie zużycie na trasie przekraczało 9 litrów, co według mnie jest dość wysokim wynikiem jak na SUV-a segmentu C.
Na polskim rynku Sportage jest oferowany w czterech odmianach wyposażenia: M (od 105 900 zł), L (do 120 900 zł), Business Line (od 137 900 zł) oraz GT-Line (od 161 900 zł). W wyposażeniu standardowym wariantu podstawowego otrzymujemy m.in.: manualną klimatyzację, 17-calowe felgi, elektrochromatyczne lusterko wsteczne, LED-owe światła dzienne, elektryczny hamulec postojowy z funkcją Auto Hold, elektrycznie regulowane, składane i podgrzewane lusterka zewnętrzne, kamerę cofania, asystenta utrzymania auta pośrodku pasa ruchu, system autonomicznego hamowania z funkcją wykrywania pojazdów, pieszych i rowerzystów (FCA) czy 8" kolorowy ekran dotykowy, radio DAB, interfejs Apple CarPlay/Android Auto.
Choć jego podstawowy wariant jest wyceniony na prawie 110 tys. zł, to na tle konkurencji jest co wyjątkowo dobra oferta. Jego największy konkurent – RAV4, z silnikiem o zbliżonej mocy kosztuje minimum 135 900 zł. Nawet rodzimy brat – Hyundai Tucson jest o 10 tys. droższy (119 900 zł). Z kolei Nissan Qasqhai oraz Volkswagen Tiguan wymagają wydania o 14 tys. zł więcej (od 122 900 zł).
Biorąc pod uwagę, że podobno już w tym momencie są kolejki do zapisów na jazdy testowe nowym Sportage, mogę zaryzykować i stwierdzić, że tak, to będzie hit. Jeżeli firma utrzyma ten cennik, ma szanse zrobić duże zamieszanie na rynku, przebijając nawet szaleństwo, który panuje wokół Hyundaia Tucsona. Nowa Kia Sportage to dobry samochód, który oferuje sporo przestrzeni, ciekawe rozwiązania, ergonomiczne wnętrze i odpowiednie połączenie nowoczesności z klasyką.