Biało-czerwone pachołki to codzienny widok na drogach dla wielu kierowców. Często oznaczają miejsce wypadku, ostrzegają przed zagrożeniem, zabezpieczają prace remontowe lub wskazują uszkodzenia nawierzchni. Pełnią jednak jeszcze jedną, mniej znaną funkcję. Nie każdy jednak ma świadomość, o co chodzi, gdy napotka przewrócony element na jezdni.
Leżące gumowe pachołki najczęściej pojawiają się na poboczach w okresie przełomu wiosny i lata, kiedy pogoda wyjątkowo sprzyja pożarom. Upały i brak deszczu tworzą idealne warunki dla rozprzestrzeniania się ognia. Taki pachołek nie zawsze oznacza pozostałość po robotach drogowych czy działanie wiatru. Może być częścią akcji ratowniczej. Dlatego nigdy nie wolno go podnosić ani zabierać. Dlaczego? To kluczowy znak dla służb, bowiem strażacy celowo kładą pachołki na rozstajach dróg, wskazując nimi kierunek dojazdu dla kolejnych ekip ratunkowych.
Wierzchołek pachołka jest zazwyczaj układany tak, aby wskazywał kierunek prowadzący do miejsca pożaru. Choć w erze zaawansowanych technologii, takich jak GPS, mogłoby się wydawać, że takie rozwiązania tracą na znaczeniu, w praktyce okazują się niezastąpione.
Szczególnie w trudno dostępnych terenach (w lesie czy w miejscach oddalonych od głównych dróg), gdzie każda sekunda ma znaczenie, a problemy z zasięgiem mogą sprawić, że nawigacja stanie się bardziej przeszkodą niż pomocą. W takich przypadkach służby ratunkowe muszą polegać na prostych, "analogowych" metodach, takich jak leżący pachołek, który wskazuje właściwy kierunek dla kolejnych ekip ratowniczych, aby trafiły jak najszybciej na miejsce.