Niskie temperatury mogą uprzykrzyć życie wielu kierowców, a uruchomienie samochodu może być nie lada wyzwaniem. Okazuje się, że nie wystarczy przekręcić do oporu kluczyk i pozwolić, by rozrusznik pobudził silnik do pracy. Gdy za oknem doskwiera mróz, a nasze auto spędziło całą noc na dworze, warto wypróbować metodę, która z powodzeniem zadziała na różne podzespoły układu napędowego.
Przed zimowym odpaleniem samochodu warto przekręcić kluczyk "na dwa", czyli do połowy i chwilę poczekać. Można to zrobić nawet dwukrotnie. W silnikach benzynowych daje to czas pompce paliwa na wypełnienie układu, co ułatwia rozruch. Z kolei w dieslu odczekanie jest jeszcze ważniejsze, bo pozwala świecom żarowym odpowiednio nagrzać komorę spalania. W tym przypadku najlepiej poczekać, aż kontrolka świec żarowych na desce rozdzielczej zgaśnie, a na dużym mrozie warto powtórzyć tę czynność dwa razy.
Jeszcze zanim ruszymy, po uruchomieniu silnika warto odczekać kilkanaście sekund. Przypominamy, że postój z włączonym silnikiem jest dozwolony. Warunkiem jest to, aby nie trwał dłużej niż minutę. W przeciwnym wypadku grozi nam mandat w wysokości nawet do 300 zł.
Warto również uważać, aby przez pierwsze kilka minut jazdy unikać wysokich obrotów i dać silnikowi czas na rozgrzanie się. Dzięki temu jego metalowe części będą lepiej chronione, lecz także mniej narażone na ewentualne uszkodzenia. Z pełnej mocy możemy korzystać najlepiej, gdy temperatura silnika osiągnie optymalny poziom.
Jeśli masz ochotę, to zagłosuj w naszej sondzie, która znajduje się poniżej.