Samochód, dla zminimalizowania ryzyka, miał mieć konwencjonalny układ z silnikiem z przodu, przed kierowcą. Projekt miał naturalnie powstać w zgodzie z ograniczeniami nowej formuły 750 kg, która teoretycznie miała doprowadzić do zahamowania wzrostu mocy samochodów wyścigowych. Działacze sportowi, którzy tworzyli regulamin, zupełnie nie wzięli pod uwagę występowania zjawiska postępu technicznego. W latach 1934-1937 moc maksymalna silników Mercedesa w autach wyczynowych wzrosła aż dwukrotnie.
Formalnie zespołowi tworzącemu nowe auto przewodził główny inżynier koncernu Mercedes-Benz, Hans Nibel, który zgromadził wokół siebie ludzi z doświadczeniem nabytym podczas budowy potężnych wyścigowych potworów SS/SSK/SSKL z silnikami z kompresorem. Wiedział, że aby móc wygrywać, trzeba dysponować przede wszystkim niezawodnym motorem. Podwozie z niezależnym zawieszeniem wszystkich kół zaprojektował Max Wagner, za doładowany sprężarką mechaniczną silnik ośmiocylindrowy o pojemności 3,4 litra odpowiadali Albert Heess oraz Otto Schilling.
Szef działu badań, Fritz Nallinger (który po drugiej wojnie światowej miał stać się szefem technicznym całej firmy) do prowadzenia morderczych prób nowej jednostki napędowej wyznaczył Georga Scheerera, jednego zw\e wspomnianych wyżej weteranów z poprzedniej epoki. Jeden majster odpowiadał za montaż silników, inny za budowę podwozia. Nowe auto, oznaczone kryptonimem W 25, powstało tak naprawdę w kilka miesięcy.
Bez zespołu samochód wyścigowy nie ma racji bytu. Szefowie Mercedesa wiedzieli o tym dobrze, a dotarła do nich plotka, że były austriacki oficer artylerii, Alfred Neubauer, który przewodził ekipie w poprzednich latach, planuje przejść do nowego koncernu Auto Union. Zrobili wszystko, by nakłonić go do pozostania, jednocześnie nie wiedząc, że jego bliski współpracownik, właściwie zastępca, niejaki Walb, już podpisał umowę z firmą z Chemnitz, mająca w godle cztery splecione pierścienie.
Czujność dyrekcji Mercedesa uśpił, twierdząc, że przechodzi załamanie nerwowe po śmierci żony. Obietnica wysokiej gaży od firmy Auto Union jednak zdała się natychmiast uleczyć owo załamanie. Na polu bitwy został sam Neubauer, który chciał od razu podpisać umowę z Caracciolą. Ten jednak doznał poważnej kontuzji nóg w wypadku podczas Grand Prix Monako w kwietniu 1933 roku. Zawodnik musiał spędzić kilka miesięcy w szpitalu i nie było wiadomo, czy w pełni odzyska sprawność.
Gdy Neubauer szukał kierowców dla teamu, trwały próby nowego samochodu. Od lutego 1934 roku prowadzono je na torze Monza we Włoszech, a także na autostradzie między Mediolanem i Varese. Początkowo silnik osiągał moc 320 KM, ale po zastosowaniu specjalnie skomponowanego paliwa wzrosła ona do 354 KM (regulamin pozwalał na stosowanie dowolnej mieszanki paliwowej). Auto bez trudu osiągało prędkość maksymalną powyżej 250 km/h. Zużycie paliwa wynosiło 98 litrów na sto kilometrów.
Wyścigową premierę Mercedesa W 25 zaplanowano na maj 1934 roku, na bardzo istotne pod względem propagandowym zawody na torze Avus w Berlinie, ale nic z niej nie wyszło. Wóz miał nadal usterki, na usunięcie, których potrzebny był czas. Dlatego nowiutki Auto Union wygrał prestiżowy wyścig, nie mając prawdziwego konkurenta.
Neubauer, nie będąc pewnym formy rekonwalescenta Caraccioli, zmontował zespół, w którego skład wchodzili następujący kierowcy: Niemiec Manfred von Brauchitsch, Włoch Luigi Fagioli oraz byli niemieccy motocykliści Hanns Geier i Ernst Henne. To właśnie von Brauchitschowi przypadł w udziale zaszczyt pierwszego zwycięstwa nowym Mercedesem. Zdecydowanie wygrał on pozbawiony statusu Grand Prix wyścig na Nurburgringu 3 czerwca 1934 roku. To właśnie tego wydarzenia dotyczy legenda o pochodzeniu określenia "Srebrne strzały" - ale o jej wiarygodności opowiem w następnym odcinku cyklu.
cdn.