Henrik Fisker i Ocean. Duńczyk chce wywrócić rynek motoryzacyjny do góry nogami [MOTO 2030]

Łukasz Kifer
Kim jest Henrik Fisker? Nawet jeśli o nim nie słyszeliście, na pewno znacie jego dzieła. Duńczyk zaprojektował ikoniczne BMW Z8 oraz kilka modeli Astona Martina. Ostatnio znów jest o nim głośno. Ma pomysł na firmę motoryzacyjną, w której wszystko działa na odwrót.

MOTO 2030 to copiątkowy cykl Gazeta.pl, w którym poruszamy najważniejsze tematy dotyczące przyszłości motoryzacji, transportu i technologii. Nie zabraknie tu także ciekawych historii konstruktorów oraz opisu dziejów firm, których przeszłość ma wpływ na to, jak będzie wyglądała motoryzacja przyszłości. Samochody, drogi i miasta na naszych oczach bardzo dynamicznie się zmieniają. Co piątek dziennikarze Moto.pl będą o tych zmianach pisać. Tutaj znajdują się wszystkie artykuły z cyklu MOTO 2030.

Henrik Fisker od kilku lat próbuje uruchomić sprzedaż samochodów elektrycznych pod własną marką. W marcu 2021 roku dziennikarz portalu Business Insider Matthew DeBord przygotował raport na temat jego nowego biznesu. Twierdzi w nim, że Fisker ma kompletnie nowy pomysł na to, jak powinna działać motoryzacyjna firma. To koncepcja, która ma wywrócić rynek samochodowy do góry nogami.

Zobacz wideo

Być może opinia amerykańskiego dziennikarza jest nieco na wyrost, ale na pewno warto dokładnie przyjrzeć się pomysłowi Fiskera, bo rzeczywiście jest bardzo ciekawy. A przede wszystkim trzeba poznać jego dotychczasowe dokonania.

Duński projektant studiował na akademii sztuk pięknych w szwajcarskim mieście Vevey położonym na brzegu uroczego Jeziora Genewskiego. Ukończył wydział wzornictwa przemysłowego i wziął się za realizację swojego marzenia: tworzenie niesamowitych aut.

Najpierw zamieszkał w Monachium i rozpoczął pracę w BMW. Podobno pomagał w projektowaniu pierwszego SUV-a tej marki, modelu X5. Na pewno jest odpowiedzialny za kształty samochodu Jamesa Bonda, pięknego roadstera BMW Z8, który stylistycznie nawiązuje do powojennej ikony - BMW 507. Po kilku latach przeszedł z BMW do Forda, a właściwie do Astona Martina, który wtedy był własnością amerykańskiego koncernu.

Zaprojektował modele Aston Martin DB9 i Vantage. W czasie pracy w Fordzie przeprowadził się do Kalifornii, w której spodobało mu się tak bardzo, że mieszka tam do tej pory. W 2003 r. został szefem zlokalizowanego w Irvine studia projektowego koncernu. W 2005 r. odszedł z firmy, czym zaszokował swoich kolegów z pracy.

BMW Z8
BMW Z8 fot. Hardy Mutschler

Duński projektant chciał mieć własną markę samochodów

Fisker zapragnął być kimś więcej niż projektantem. Założył firmę, która wzięła nazwę od jego nazwiska. Najpierw karoseryjną Fisker Coachbild tworzącą pojedyncze egzemplarze bardzo drogich samochodów. Mniej więcej w tym czasie pomógł zaprojektować pierwszy sedan firmy Elona Muska, Tesla Model S.

Później Musk wytoczył mu proces sądowy. Szef Tesli zarzucił Fiskerowi, że ukradł opracowane w tym czasie wizje oraz pomysły i wykorzystał je we własnym modelu Karma, który wytwarzała następna firma duńskiego projektanta: Fisker Automotive. Fisker Karma nie był wielkim sukcesem rynkowym, ale to innowacyjny oraz bardzo elegancki samochód. Tesla przegrała tę sprawę.

Henrik Fisker bardzo wcześnie zaczął wierzyć, że elektryfikacja to jedyny słuszny kierunek rozwoju motoryzacji. Dlatego Karma miała hybrydowy napęd szeregowy z silnikiem spalinowym używanym wyłącznie do ładowania akumulatorów trakcyjnych. Taki układ napędowy jest nazywany "range extender" i w 2011 roku był naprawdę innowacyjny, zwłaszcza w aucie sportowym.

Istotną zaletą tego rozwiązania jest możliwość przystosowania silnika spalinowego do jednostajnej pracy w optymalnych warunkach. Dzięki temu lepiej wykorzystuje się jego potencjał. Poza tym Fisker Karma był hybrydą plug-in, czyli z możliwością ładowania z gniazdka. W dodatku zastosowano w nim aż dwa silniki elektryczne napędzające koła tylnej osi.

Przede wszystkim jednak Fisker Karma miał piękną linię nadwozia, jak wszystkie samochody zaprojektowane przez Duńczyka. Był luksusową limuzyną wyglądającą jak sportowe auto z nadwoziem coupe. W połowie pierwszej dekady XXI wieku taki pomysł również był bardzo świeży i samochód budził sensację na ulicy. Swego czasu tym modelem jeździło wielu amerykańskich celebrytów.

Fisker Karma był niesamowicie piękny, drogi i... awaryjny, co bardzo zepsuło mu opinię. Największy problem stanowiły akumulatory. Fisker przeprowadził co najmniej dwie akcje serwisowe Karmy. Wkrótce po tym, jak ich dostawca wreszcie zbankrutował, to samo zrobiła firma Henrika Fiskera.

Był 2012 rok. W 2014 r. firmę Fisker Automotive zlicytowali na aukcji za niecałe 150 mln dolarów Chińczycy z grupy Wanxiang. Do tej pory próbują ożywić zmodernizowany model Karma z dopiskiem Revero, ostatnio pod nazwą GSe-6. Również ze średnio udanym skutkiem.

Fisker Karma
Fisker Karma fot. Fisker

Henrik Fisker. Była Karma, będzie Ocean

W 2016 roku Henrik Fisker wraca z kolejną firmą Fisker Inc. i zupełnie nowym projektem. Nazywa się Fisker Ocean i jeśli sprawdzą się przewidywania analityków, może nieźle namieszać na rynku nowych samochodów. Co w niej jest wyjątkowego?

Nawet nie chodzi o samochód, tylko o proces jego projektowania i produkcji, z którym się wiążą pewne zalety. Dzięki innowacyjnemu podejściu Henrika Fiskera do tematu tworzenia samochodu Ocean ma szansę pojawić się na rynku bardzo szybko i być tańszy od konkurencji. Tym razem projektant i biznesmen chce zrobić auto dla zwykłych ludzi, które zagrozi bazowym Teslom Model 3 oraz Model Y.

Oczywiście Fisker Ocean będzie mieć elektryczny napęd i rzecz jasna przybierze kształt SUV-a. Elektrycznego SUV-a za 37,5 tys. dolarów. To mniej więcej tyle, ile kosztuje bazowa wersja Tesli Model Y, z którą ma konkurować Ocean. W przypadku tych stanów USA, które stosują zachęty podatkowe dla nabywców samochodów elektrycznych, ostateczna cena Fiskera Ocean nie powinna przekroczyć 30 tys. dolarów.

Co jeszcze wiadomo o tym samochodzie? Jednocześnie sporo i niedużo. Firmowa strona nie szafuje danymi technicznymi, a w zestawie pytań i odpowiedzi (tzw. FAQ) te drugie są niezwykle wymijające. Szczegóły mamy poznać w 2021 roku.

Może jest tak dlatego, że przez poprzedni rok koncepcja produkcji tego modelu zmieniła się co najmniej raz. Pierwszy pokaz prototypu Fiskera Ocean miał miejsce na wystawie elektroniki CES w Las Vegas w styczniu 2020 roku.

Dopiero później Fisker zdradził sporo technicznych danych. Koncepcja z lata 2020 roku zakładała, że samochód będzie miał kompaktowe rozmiary (464 cm długości), pojemne akumulatory (do 80 kWh), które zapewnią mu zasięg 402-483 km (wg amerykańskiej normy EPA). Źródłem napędu droższych odmian mają być silniki elektryczne przy obu osiach o mocy przekraczającej 300 KM. Najtańsza wersja ma mieć napęd wyłącznie na tylne koła i niższą moc.

Parametry brzmią wiarygodnie, głównie dlatego, że zostały podane dopiero po ustaleniu platformy, na której ma być produkowany nowy samochód. Właśnie zbliżamy się do istoty i największej ciekawostki koncepcji samochodu Fiskera. Pan Henrik nie zamierza niczego produkować. Zamiast tego chce zrobić to, co umie najlepiej - zaprojektować nadwozie i wnętrze - a potem określić techniczne warunki brzegowe i znaleźć wykonawcę swojego pomysłu.

Jeśli chodzi o model produkcji, Fisker Ocean będzie jak Apple iPhone

Produkcja wszystkich podzespołów Fiskera Ocean zostanie zlecona na zewnątrz. Również końcowy montaż ma prowadzić podwykonawca. Fisker zajmie się projektowaniem, marketingiem i sprzedażą. Ta ostatnia już idzie całkiem nieźle. Na swoim koncie w portalu Twitter Henrik Fisker niedawno pochwalił się zebraniem ponad 14 tysięcy zamówień na swój przyszły samochód. Sprzedaż ma ruszyć pod koniec 2022 roku.

Pomysł Fiskera jest kompletną odwrotnością strategii wdrażanej przez Elona Muska. Tesla stara się samodzielnie projektować i produkować możliwie największą liczbę podzespołów do swoich samochodów. Również sposób finansowania obu firm jest przeciwstawny. Przynajmniej do pewnego stopnia.

Fisker miał złe doświadczenia z pozyskiwaniem funduszy prywatnych na samym początku drogi do powstania modelu Ocean. W 2019 roku zorganizował roadshow, który pozwolił mu zebrać 100 milionów dolarów, ale ciągle brakowało miliarda. Dlatego postanowił zdobyć fundusze publiczne.

Za to Musk bardzo długo bronił się przed wejściem na giełdę i zrobił to dopiero wówczas, gdy zmusiła go sytuacja finansowa. Fisker z góry zaplanował, że wejdzie na giełdę. Żeby szybko pozyskać duże fundusze, do debiutu użył mechanizmu spółek specjalnego przeznaczenia (tzw. SPAC).

Mówiąc najprościej SPAC to giełdowe spółki, które powstają tylko w jednym celu: przejęcia innej firmy, by umożliwić jej szybkie wejście na rynek giełdowy. Spółki SPAC są znane od około dekady. Przez większość tego czasu miały złą reputację, ale pandemia to zmieniła i zaczęły płynąć głównym giełdowym nurtem.

Fisker Ocean
Fisker Ocean fot. Fisker

Henrik Fisker znalazł swój miliard na giełdzie. Czy wywróci rynek do góry nogami?

Biznesmen z Kalifornii miał szczęście. Niemal natychmiast zainteresował się nim gigant rynku inwestycyjnego Apollo Global Management. Firma zarządza funduszami o wartości ponad 430 miliardów dolarów. Po krótkich negocjacjach zainwestowała w Fisker Inc. kolejny. Tym samym wartość firmy zwiększyła się z trzech do czterech miliardów. Właśnie tyle potrzebował Henrik Fisker.

W takim momencie firma znalazła się na początku 2021 roku. Czy śmiała teza postawiona przez dziennikarza "Business Insider", że to Fisker, a nie Tesla wywróci rynek motoryzacyjny do góry nogami, ma szanse się ziścić? W przypadku Apple podobny model działania firmy sprawdza się idealnie. Dzięki outsourcingowi produkcji Fisker Inc. może ograniczyć koszty rozwoju i opracowania nowego samochodu oraz znacznie przyspieszyć wprowadzenie go na rynek.

Termin ustalony na ostatni kwartał 2022 roku wciąż jest realny mimo pandemii, która opóźniła działania wielu producentów. Początek sprzedaży oznacza początek zysków. Z pewnością atutem Fiskera jest zaufanie, którym się cieszy. Mimo doprowadzenia do bankructwa poprzedniej firmy Fisker Automotive jego nazwisko, osiągnięcia i doświadczenie otwierają wiele drzwi.

Bez problemu znalazł strategicznego inwestora. Teraz bardzo duża odpowiedzialność spoczywa na podwykonawcach, bo to od nich zależy powodzenie albo fiasko tego przedsięwzięcia. Na szczęście Henrik Fisker wybrał firmę godną zaufania. Latem 2020 roku ogłosił, że produkcją modelu Ocean zajmie się austriacki koncern Magna-Steyr.

To największy kontraktowy producent samochodów na świecie. Robi to od dziesięcioleci. Produkuje legendarny model klasy G dla Mercedesa, E-Pace oraz I-Pace dla Jaguara, BMW serii 5, Z4 oraz Toyotę Suprę. Fabryka w Grazu bez problemu poradzi sobie z kilkudziesięcioma tysiącami Fiskerów Ocean.

W dodatku Magna-Steyr na początku 2020 roku pochwaliła się opracowaniem własnej lekkiej i nowoczesnej modularnej platformy do budowy samochodów elektrycznych. W jej konstrukcji zastosowano dużo stopów aluminiowych. Dostępne silniki mogą mieć sumaryczną moc 340 KM. Podobno architektura została opracowana w kooperacji z chińskim koncernem BAIC, który już rozpoczął produkcję crossovera ArcFox Alfa-T przeznaczonego na lokalny rynek.

Wygląda na to, że na tej zbliżonej bazie powstanie Fisker Ocean. Wersja platformy przygotowanej dla amerykańskiej firmy została nazwana FM29. Żeby było jeszcze ciekawiej, w marcu 2021 roku Fisker ogłosił plany produkcji drugiego samochodu. Też ma być elektrycznym crossoverem, ale w bardzo atrakcyjnej cenie. Henrikowi Fiskerowi marzy się popularność i kultowy status bliski oryginalnego Mini czy Garbusa.

Najańszy Fisker ma być produkowany przez Foxconn. Taiwański koncern wytwarza sprzęt dla Apple oraz innych firm i niedawno ogłosił, że również opracował tak zwaną deskorolkową platformę do produkcji samochodów elektrycznych.

Nazywa się MIH i zadebiutuje w 2021 roku. Jest odpowiednikiem systemu operacyjnego Android w swojej branży: wszechstronną bazą dla różnych producentów. Dziennikarze piszą, że "wstrząśnie posadami świata motoryzacji". W sam raz dla Fiskera, który chce zrobić to samo.

Fisker Ocean
Fisker Ocean fot. Fisker

Fisker Inc. to firma marketingowa. Są i wady takiego rozwiązania

Znamy już plusy struktury firmy Fisker Inc. Jakie są minusy? Poleganie wyłącznie na podwykonawcach ma poważne wady. Po zawarciu korzystnych umów Fisker może kontrolować proces produkcji, a do pewnego stopnia nawet projektowania. Jednak zmusza go to do skorzystania z wielu gotowych rozwiązań. Są dostępne również dla innych producentów, a nie skrojone na miarę modeli Fisker.

Chodzi o wspomniane architektury napędowe, ale przede wszystkim o najbardziej newralgiczne podzespoły aut na prąd, czyli akumulatory. Są najdroższe, najcięższe i najważniejsze. Jakakolwiek obsuwa albo błędy w projekcie i kontroli jakości mogą oznaczać koniec firmy. Henrik Fisker to wie, bo właśnie tak zbankrutowało jego poprzednie przedsiębiorstwo Fisker Automotive.

Teraz chce znów spróbować szczęścia i kupować ogniwa zasilające u zewnętrznych dostawców. W październiku 2020 roku Reuters poinformował, że Fisker i Magna wspólnie prowadzą rozmowy z różnymi producentami akumulatorów. Nie ma w tym nic dziwnego.

Niemal wszystkie firmy motoryzacyjne kupują je od kilku producentów na świecie. Teoretycznie sytuacja na rynku ogniw galwanicznych jest znacznie lepsza, niż gdy debiutował model Karma. Ale wyobraźmy sobie, że producenci akumulatorów przestaną nadążać z zaspokojeniem rosnącego popytu. Wtedy łatwiej będzie im odmówić mniejszemu producentowi.

Fisker Ocean
Fisker Ocean fot. Fisker

Na niekorzyść Fiskera przemawia także skąpa liczba ujawnianych informacji technicznych. Na stronie Fiskerinc.com wciąż nie ma parametrów technicznych nowego modelu. Informacje o wegańskim wnętrzu są ciekawe, tak samo jak obiecywane "doskonałe" właściwości jezdne na śniegu oraz tryb "kalifornijski", w którym w czasie jazdy Ocean opuszcza wszystkie szyby z wyjątkiem przedniej i daje namiastkę kabrioletu. Ale z punktu widzenia inwestorów i klientów nie najistotniejsze. Przydałoby się trochę konkretów.

Poza tym od momentu powstania Fisker Inc. w 2016 roku jej właściciel obiecuje znacznie więcej, niż robi. Na początku straszył Teslę konkurencyjnym dla Modelu S sportowym sedanem Fisker EMotion. Dotąd nie ma wersji produkcyjnej tego auta.

W 2017 roku Fisker ogłosił, że zamierza sprzedawać autonomiczne vany Orbit z silnikami elektrycznymi umieszczonymi w kołach. Ostatnio nic nie słychać o tym pomyśle. W 2019 roku można było przeczytać prasowe doniesienia o elektrycznym pikapie, który zagrozi Rivianowi R1T oraz innym konkurentom. Teraz słyszymy nie o jednym, ale aż dwóch crossoverach. To typowe dla wielu startupów i niepokojące.

Mimo wszystko trzymamy kciuki za powodzenie projektu Fisker Inc. Model Fisker Ocean zapowiada się naprawdę realnie i rzeczywiście może znaleźć się w sprzedaży jeszcze przed końcem 2022 roku. Poza tym powinien.

Im więcej niezależnych producentów zadebiutuje na zmieniającym się samochodowym rynku, tym bardziej stanie się konkurencyjny i ciekawy. Z korzyścią dla klientów, a w przypadku Fiskera również dla estetów. Bo Henrik Fisker projektuje wyłącznie piękne auta.

Fisker Ocean
Fisker Ocean fot. Fisker
Więcej o: