Więcej opinii na temat używanych samochodów znajdziesz na Gazeta.pl
Zaprezentowany w 1998 roku na targach w Genewie Focus zupełnie nie przypominał „dziadka" Escorta – odważnym designem pretendował już do miana samochodu XXI wieku, a wielka w tym zasługa Jacka Telnacka i wprowadzonej przez niego nowej filozofii projektowania „New Edge" opierającej się na futurystycznych kształtach i geometrycznych figurach (nowy styl zadebiutował w małym Fordzie Ka). Różnorakie łuki i kąty królowały również we wnętrzu auta, zdecydowanie odróżniając go od nudnej konkurencji. Focus spodobał się jurorom konkursu European Car of the Year 1999 oraz klientom na całym świecie (produkowany był w fabrykach rozsianych po całym globie i sprzedawany niemal na każdym kontynencie) i… choć wchodzi już w wiek youngtimera, podobać się może również dziś.
W pierwszym roku produkcji Focus dostępny był wyłącznie w wersji 3- i 5-drzwiowego hatchbacka. Sedan oraz kombi pojawiły się rok później wraz z jego debiutem w Stanach Zjednoczonych, gdzie sprzedawany był w nieco zmienionej stylizacji. Podobnie jak w Europie za oceanem również uhonorowany został tytułem „samochodu roku". W roku 2001 auto poddano restylizacji - modele poliftingowe można łatwo rozpoznać po zintegrowanych z reflektorami kierunkowskazach.
Gdzie kryła się tajemnica Focusa? Poza wyglądem najczęściej wskazywano jego walory jezdne: doskonałe prowadzenie, pokonywanie zakrętów i tłumienie nierówności, co było zasługą niezależnego, wielowahaczowego zawieszenia tylnego z płaskim wahaczem ustalającym, którego konstrukcja wyszła spod ręki inżyniera Richarda Parry’ego-Jonesa (z przodu zastosowano klasyczne kolumny McPhersona). W połączeniu z dość udanymi, niezbyt skomplikowanymi silnikami oraz niewygórowaną wagą (plus minus – w zależności od wersji – 1160-1200 kg) tworzył obraz komfortowego, pojemnego auta rodzinnego (acz nie zawsze dobrze wyposażonego), który wbrew pozorom niekoniecznie musi kojarzyć się z nudą i przewidywalnością. Najlepszym tego dowodem były rajdowe odmiany Focusa ujeżdżane na trasach WRC m.in. przez Colina McRae i Carlosa Sainza.
Wszystkie silniki benzynowe Zetec stosowane w Focusie charakteryzują się wtryskiem wielopunktowym, mają dwa wałki rozrządu oraz cztery cylindry ułożone w rzędzie (na każdy cylinder przypadają 4 zawory). Najsłabszy z nich 75-konny 1.4 stosowany był już w Fieście, a w cięższym Focusie zachowywał się nieco ospale. Dużo lepszą propozycją był podobny konstrukcyjnie 1.6 o mocy 100 KM, który pozwalał osiągnąć „setkę" w niecałe 11 sekund, konsumując średnio ok. 7 l / 100 km. Komu było to za mało, ten mógł zainteresować się 115-konnym 1.8 lub 130-konnym 2.0, które postrzegane są jednak za dość paliwożerne – zwłaszcza podczas jazdy w mieście oraz z pedałem gazu wciśniętym do oporu.
Silniki benzynowe Focusa generalnie zbierają dobre opinie i nie sprawiają większych problemów poza zdarzającymi się awariami osprzętu: silników krokowych, świec czy kabli wysokiego napięcia. Polecane są również do montażu instalacji gazowej z zastrzeżeniem jednak, że wymagają od właścicieli większej troskliwości polegającej na regularnym kasowaniu luzów zaworowych.
Miłośnikom motoryzacji dorastającym w latach panowania Colina McRae polecić można rzadko spotykane na rynku wtórnym, sportowe odmiany Focusa: ST170 z 2-litrowym, 173-konnym silnikiem zmodyfikowanym przy współpracy ze specjalistami z firmy Cosworth (m.in. ingerencja w głowice, dodane zmienne fazy rozrządu, wyższy stopień sprężenia) oraz wyposażonego w turbosprężarkę i kute tłoki RS-a o mocy 215 KM, który do dziś „trzyma cenę" i ma status białego kruka na portalach ogłoszeniowych.
Alternatywą dla silników benzynowych był wysokoprężny 1.8 TDDi z serii Endura (z pompą wtryskową) dostępny w dwóch wariantach mocy: 75 i 90 KM, którego z czasem zastąpił nowocześniejszy 1.8 TDCi z serii DuraTorq (z common railem) o mocy 100 i 115 KM. Nowsze diesle są bardziej godne polecenia (choć Endura ma opinię niezniszczalnego) – są mniej ospałe za sprawą dobrej turbosprężarki i charakteryzują się wyższą kulturą pracy dzięki zastosowaniu dwumasowego koła zamachowego. Dwumasa oczywiście podnosi potencjalne koszty eksploatacji (problemy też sprawiać mogą pompa wysokiego ciśnienia, wtryskiwacze oraz EGR), ale pocieszeniem dla oszczędnych (i nieprzejmujących się zbytnio ekologią) jest brak filtra cząstek stałych. Focus z otwartą maską może oznaczać również naprawę nieszczelnego termostatu, rozrusznika bądź alternatora.
Innowacyjne zawieszenie to jedna z największych zalet kompaktowego Forda. Zapewnia nie tylko komfortową jazdę, ale również nie jest przesadnie awaryjne. Oczywiście dziury w polskich drogach zawsze prędzej czy później wygrają, dlatego warto sukcesywnie wymieniać „zmęczone" elementy – kompleksowy remont ze względu na dużą liczbę podzespołów (m.in. po trzy wahacze na każde tylne koło) może już drogo kosztować. Atutem Focusa jest również układ hamulcowy, czego nie można już powiedzieć o układzie kierowniczym, w którym dochodzi do wycieków z pompy wspomagania oraz zużycia przekładni.
O ile większość problemów mechanicznych jest naprawialna bądź wymienialna, o tyle prawdziwym kłopotem, który może podawać w wątpliwość sens zakupu bądź ratowania blisko 20-letniego Focusa jest rdza zjadająca samochód przede wszystkim od spodu, ale widoczna czasem również na karoserii. Znalezienie wśród blacharzy chętnych do czasochłonnego i nierzadko mało efektywnego łatania podłogi czy progów graniczy dziś z cudem, a cena kompleksowej usługi może przekraczać wartość auta. Dlatego warto podczas inspekcji przedzakupowej dobrze sprawdzić podwozie i oszacować ewentualny zakres prac, a w przypadku garażowanych, jeszcze nienadjedzonych zębem czasu egzemplarzy zainwestować w dobrą konserwację.
Ford Focus pierwszej generacji coraz rzadziej występuje w ogłoszeniach, a jego cena bywa już symboliczna. Za około 7-8 tysięcy złotych można wyłowić egzemplarze, które mają szansę (przy odpowiednim zabezpieczeniu antykorozyjnym) jeszcze kilka lat posłużyć. Oczywiście zdarzają się rodzynki potrafiące kosztować kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych (Focus ST170 i RS), ale są to już propozycje dla kolekcjonerów. I oczywiście fanów Colina...