C3 jest z nami od 2002. Pierwsza generacja wyglądała dość konserwatywnie, biorąc pod uwagę fantazję Francuzów. Nieco więcej wyrazu otrzymał numer 2 zaprezentowany w 2009. Siedem lat później projektanci znad Sekwany zaskoczyli nową strategią stylizacyjną. Postawili na odważne, dla niektórych kontrowersyjne kształty. To się jednak spodobało. Podobnie jak nakładki ochronne na drzwiach. Obecne również w C4 Cactus. Zabezpieczają blachę przed przypadkowymi obiciami na parkingu. Pomysł ciekawy i do tego efektownie wyglądający.
Wzmocnienie oferty w wolumenowym segmencie to nie tylko potencjalny zysk dla koncernu, lecz również korzyści wizerunkowe. Tym bardziej, że poprzednik zadebiutował 8 lat temu. To szmat czasu, choć pośród konkurencji próżno szukać szybszej zmiany warty. Francuzi wykorzystali nową platformę modułową STLA Small. Na niej będą powstawać najmniejsze modele zarówno elektryczne, jak i spalinowe.
C3 zanotował niezły start. Pierwsze informacje o sprzedaży pojawiły się pod koniec 2023, a w miesiąc udało się zebrać Francuzom 10 tysięcy zamówień na 10 rynkach. Ta liczba powoli rośnie, ale na oficjalną prezentację w Polsce musimy poczekać do początku lata. Wtedy do salonów wjedzie wariant zasilany klasyczny paliwem i prądem. Produkcja może się nieznacznie opóźnić z uwagi na konieczne korekty. Niemniej, kilka tygodni dzieli nas od pierwszych sztuk w polskich salonach.
Nowy Citroen mocno różni się od poprzednika. Zaprojektowano go od podstaw, a szata wizualna zwiastuje wygląd kolejnych modeli sukcesywnie wprowadzanych na rynek. To między innymi Berlingo, którego też możemy spodziewać się w najbliższych miesiącach oraz elektryczny Spacetourer rzucający rękawice Volkswagenowi Californii i Mercedesowi Marco Polo.
Najnowsze dziecko Citroena jest samochodem globalnym, zatem zachowawcza stylizacja nie dziwi, choć mogliśmy się spodziewać po Francuzach czegoś bardziej szalonego. Estetyką rzeczą gustu, ale nam się bardziej podobało trzecie wcielenie. Tutaj projektanci postawili na więcej prostych kształtów i pudełkowatą formę. Być może kanty będą się lepiej starzeć. Czas pokaże.
Skromne są natomiast gabaryty. C3 mierzy 401,5 cm długości, 175,5 szerokości i 158 wysokości. Rozstaw osi wynosi 254 cm. Pośród dodatków, możemy dostrzec relingi dachowe, reflektory Eco LED i czarny (lub biały), kontrastowy dach . Niebieski lakier Bleu Monte Carlo to propozycja za 0 zł. Metaliczne barwy wyceniono na 2850 lub 3800 zł. Różnice między elektrykiem a spalinówką są minimalne. Jedynie znawcy modelu dostrzegą pojedyncze detale.
E-C3 należy do najtańszych samochodów bezemisyjnych na rynku. Może przyczynić się do wyraźnego wzrostu statystyk, choć nie musi. Poczekamy na reakcję rynku. Z drugiej strony, ma szereg atrybutów, które mogą spodobać się osobom podróżującym w obszarze miejskim.
Pojemność baterii to 43,7 kWh netto. Tutaj więcej nie potrzeba, bowiem rozprawiamy o przedstawicielu segmentu B o skromnych gabarytach. Jego przeznaczeniem są mocno zurbanizowane arterie i niespieszne drogi gminne oraz powiatowe. Tak też przygotowano tę specyfikację. Ma 113 KM i 120 Nm. Do setki rozpędza się w 11 sekund, a wskazówka prędkościomierza kończy bieg na 135 km/h. Osiągi nie są spektakularne, ale wystarczające. Reakcja na dociskanie gazu nie jest przesadnie żwawa, za to korzystnie wypada zapotrzebowanie na energię. Jeśli wierzyć wskazaniom komputera pokładowego (12,8 kWh w spokojnym trybie), realny zasięg nieznacznie przekroczy 300 kilometrów.
Jeździliśmy egzemplarzami przedprodukcyjnymi, które wymagają jeszcze usprawnień. Trudno z pełnym przekonaniem stwierdzić, czy elektronika właściwie wskazywała liczby. Swoje trzy grosze dołożyli też przedstawiciele marki twierdząc, że oprogramowanie układu napędowego zyskuje ostatnie szlify. Niemniej, blisko 1,5-tonowy Citroen powinien oferować 300-350 km zasięgu.
Energię całkiem szybko uzupełnimy, bowiem maksymalny transfer wynosi 100 kW. To oznacza, że od 20 do 80 procent naładujemy się w około 26 minut.
Dla fanów klasycznych rozwiązań przewidziano odmianę benzynową. To znany od lat silnik 1.2 PureTech. Przeszedł jednak modernizację w układzie rozrządu, co ma poprawić jego sprawność i trwałość. Tutaj występuje tylko z manualną, 6-stopniową przekładnią. O dziwo, mechanizm działa całkiem przyjemnie i dość precyzyjnie. Droga między poszczególnymi przełożeniami nie jest przesadnie długa. To mile zaskakuje i oznacza, że codzienna eksploatacja z C3 stanie się przyjemna.
Benzynowy, trzycylindrowy motor rozwija 100 KM i 205 Nm dostępnych od 1750 obr./min. Do setki przyspiesza w 10,6 sekundy, a jego prędkość maksymalna wynosi 160 km/h. Niezbyt dużo, ale Francuz nie zachęca do bicia rekordów szybkości. Jego zawieszenie ukierunkowano na komfort, choć w zakrętach poczujemy się pewnie. Nie ma tendencji do nadmiernych przechyłów czy płużenia. Gorzej oceniamy wyciszenie przedziału pasażerskiego powyżej 100 km/h. W tej kwestii czuć, że mamy do czynienia z przedstawicielem klasy B. Przeciętnie też oceniamy układ kierowniczy. Mimo, że pracuje dość bezpośrednio, to da się wyczuć lekką gumowatość.
I jeszcze kilka słów o dynamice. 100-konny benzyniak dobrze nadaje się do napędzania niespełna 1200-kilogramowego auta. Wymaga utrzymywania nieco wyższych obrotów, ale przy prędkościach miejskich i na drogach krajowych z ograniczeniem prędkości do 90 km/h, tchu mu nie brakuje. Z rezerwą podchodzimy natomiast do zużycia paliwa. Komputer pokładowy wskazywał cały czas około 5,5 litra. Jak w przypadku elektryka, konieczna jest aktualizacja oprogramowania. Niemniej, turbodoładowany silnik powinien się kwalifikować do kategorii raczej oszczędnych. Tak to przynajmniej wygląda w innych modelach koncernu Stellantis.
Wnętrze Citroena wygląda świeżo, ale nie pozostawia szczególnie przepastnej możliwości personalizacji. Są dwie tapicerki – czarna lub czarna z elementami złamanej bieli. Miłe uzupełnienie stanowi płytka półka poprowadzona wzdłuż deski rozdzielczej. Wyłożono ją tworzywem przypominającym tkaninę. Rozwiązanie przywodzi na myśl Jeepa Avengera. I słusznie, bo teraz to wspólny kapitał technologiczny i intelektualny.
Pierwszy plan został natomiast zdominowany przez centralny wyświetlacz o przekątnej na poziomie 10,25 cala. Wprowadza sporo świeżości do multimediów stosowanych w Citroenie i wreszcie został oparty na systemie Android, dzięki czemu obsługa mocno nawiązuje do smartfonów. Te zresztą możemy połączyć z francuskim układem poprzez Android Auto lub Apple CarPlay. Większością funkcji zawiadujemy z poziomu centralnej jednostki dowodzenia. Liczbę fizycznych przycisków ograniczono do minimum, między innymi do obsługi jednostrefowej klimatyzacji automatycznej. Przeciętnie za to przedstawia się obraz z kamery cofania.
Na pokładzie nie brakuje natomiast schowków. Główny bagaż ulokujemy w kufrze o pojemności 315 litrów. Jak na segment B, całkiem niezły wynik. Nieźle też wypada przestronność pierwszego rzędu. Na kanapie jest dość ciasno. Tam dobrze poczują się dzieci. Wyprofilowanie foteli sugeruje, że żywiołem tego auta są miejskie arterie.
To jeden z najważniejszych debiutów Citroena ostatnich lat. Model globalny wskazujący nowy język stylizacyjny marki. Powrócono do pierwszego logo w historii marki i postawiono na dobrą relację ceny do jakości. Nie zabrakło wpadek podczas pierwszych jazd, ale to egzemplarze przedprodukcyjne. Te, które trafią do klientów w wakacje, powinny być optymalnie zestrojone.
Potężny argument w rękach Francuzów stanowi cena. Bazową wersję ze 100-konnym silnikiem benzynowym wyceniono na 71 250 złotych. Za bogatą specyfikację Max zapłacimy 91 300 zł. Niewiele więcej przyjdzie zapłacić za elektryka – od 110 650 zł. Brzmi rozsądnie. Ciekawi jesteśmy, jak 4-metrowe C3 zamiesza na europejskim rynku. Producent wiąże z tym modelem duże nadzieje. Będziemy się uważnie przyglądać. Artykuł powstał podczas wyjazdu sfinansowanego przez Stellantis Polska. Nikt nie miał wpływu ani wglądu w treść publikacji.