W nowym Fiacie 500 nic nie jest oczywiste. Wzrok przyciągają dzielone reflektory LED i oznaczenie przywołujące czcionką lata 50. Pamiętajmy, że pierwsza generacja kultowego modelu zadebiutowała w 1957. Tutaj mamy stylizację retro, ale w trzecim wcieleniu (2020), nie zabrakło nowoczesnych gadżetów. W egzemplarzu widocznym na zdjęciach zabrakło pełnym świateł diodowych i to jedna z najsłabszych stron modelu. Halogenowe lampy mają przeciętną wydajność. O ile w mieście to nie przeszkadza, o tyle na drogach powiatowych snop światła pozostawia wiele do życzenia. Szkoda, że takie rozwiązanie dostępne jest tylko w najbogatszej specyfikacji La Prima.
Klamki są zwalniane elektrycznie, a w nadkolach mogą gościć rozmaite wzory aluminiowych obręczy (16 lub 17 cali) w udany sposób kontrastujące z wyrazistymi lakierami. Kolejne, unikatowe rozwiązanie to nadwozie 3+1. Z jednej strony mamy do dyspozycji jedne drzwi, zaś z drugiej parę. Tylne otwierają się pod wiatr i ułatwiają dostęp do wnętrza. Genialne i stylowe! Dodatkowy punkt za rozmiary. Niezależnie, czy postawimy na hatchbacka, 3+1 lub cabrio, auto ma 363 cm długości i 168 szerokości. Zaparkujemy wszędzie. Warto też wiedzieć, że specyfikacja Red to nieszablonowy projekt. Powstał we współpracy z organizacją charytatywną o tej samej nazwie. Walczy ona z zagrożeniami życia (AIDS i Covid-19), a z każdego egzemplarza na rzecz globalnej instytucji trafia darowizna.
Wnętrze Fiata pachnie świeżością. Spłaszczona u dołu, wielofunkcyjna kierownica łączy retro z nowoczesnością. Za nią wpisano wirtualne zegary ze zmienną i czytelną grafiką. Największe wrażenie robi jednak centralny ekran, który w topowej odsłonie ma aż 10,25 cala. Potrafi bezprzewodowo łączyć się z urządzeniami opartymi na Android Auto lub Apple CarPlay. Ma dotykową obsługę i szerokie możliwości personalizacji. Niestety, większość ikonek ma niewielki rozmiar, zatem niełatwo będzie w nie trafić palcem na nierównej drodze. Z lewej strony mamy do dyspozycji szereg skrótów do najważniejszych funkcji. Resztę przestrzeni dopasowujemy do własnych preferencji. Miło, że głośnością możemy sterować klasycznym pokrętłem umieszczonym między fotelami. Obok niego jest też wybierak do trybów jazdy. W nieoczywisty sposób rozwiązano również selektor skrzyni biegów. Poszczególne przełożenia wybieramy poprzez wciśnięcie odpowiedniego guzika. Zapłon natomiast uruchamiamy dwukrotnie wciskając starter. Co ciekawe, chcąc otworzyć drzwi od wewnątrz, także wciskamy przycisk.
W kwestii materiałów wykończeniowych, Fiat wypada zupełnie przyzwoicie, choć znaczna część tworzyw jest twarda. Całość jednak solidnie spasowano. Przydałoby się natomiast diodowe oświetlenie nastrojowe. Ładnie uzupełniłoby czerwoną kolorystykę tapicerki. Myśląc o pięćsetce w kategoriach rodzinnych, w grę wchodzi jedynie opcja w postaci dwóch dorosłych i małego dziecka lub psa. Z tyłu jest ciasno i niełatwo się tam dostać. Nieco klaustrofobicznie jest też za kierownicą, a fotele są zbyt płaskie, by odpowiednio przytrzymać ciało w zakręcie. Do tego widoczność ograniczają masywne słupki przednie i wsteczne lusterko. Dobrze, że sukurs przychodzą czujniki cofania. W opcji jest również niezłej jakości kamera. Bagażnik? W standardowej konfiguracji mieści 185 litrów, co pozwoli na zmieszczenie jednej, niemałej walizki. Składając oparcia drugiego rzędu, zyskamy dostęp do 550 l.
Producent przewidział dwa rodzaje napędu. Słabszy generuje 95 KM i dysponuje akumulatorem o pojemności 21,3 kWh netto, zaś mocniejszy ma 118 KM i baterię 37,3 kWh netto. Bazowy to propozycja wyłącznie do miasta. Poza nim, liczmy się z realnym zasięgiem rzędu 130-180 km i to na drogach powiatowych, gdzie nie przekroczymy 90-100 km/h. Topowy napęd jest wyraźnie żwawszy i wymaga dopłaty na poziomie 20 tysięcy zł, niezależnie od specyfikacji wyposażeniowej i nadwoziowej. Przyznajemy uczciwie, że jest warty zachodu. 1400-kilogramowy Fiat sprawnie nabiera prędkości. Mimo, że katalogowe dane podają, że proces rozpędzania do setki zajmuje 9 sekund, subiektywne wrażenia są znacznie lepsze. I czyni to w sposób bardzo harmonijny. Żywiołowo reaguje na dociskanie gazu, co uprzyjemnia wszelkie manewry wyprzedzania. Zapewnia dobrą elastyczność aż do maksymalnej szybkości, ale taka już natura jednostek elektrycznych. Licznik kończy bieg na 150 km/h.
Układ jezdny wyraźnie ukierunkowano na komfort. 500e harmonijnie kompensuje ubytki w asfalcie i nie zachęca do dynamicznych zrywów. Zawieszenie niezbyt dobrze radzi sobie natomiast na poprzecznych przeszkodach, potrafiąc wydać nieprzyjemny, stłumiony odgłos. Z drugiej strony, dość mocno wspomagany układ kierowniczy zapewnia dużo wygody w mieście. Mimo tego, w zakrętach gwarantuje sporo pewności, a w podbramkowych sytuacjach, do głosu dojdzie skuteczne ESP. Przeciętne są hamulce, choć wydajna rekuperacja ogranicza ich wykorzystywanie do niezbędnego minimum. W trybie Range i Sherpa, układ odzyskiwania energii działa aż do całkowitego zatrzymania. Błyskawicznie się z nim zaprzyjaźnimy i zapomnimy o potrzebie wciskania pedału spowalniacza.
Pięćsetka ma napęd na przednią oś. Mimo niezłych parametrów, na suchej nawierzchni trudno wyprowadzić ją z równowagi. Dobry rozkład masy zapewnia optymalną trakcję. Trzeba się postarać, by któreś z kół straciło przyczepność. Z uwagi na świetną zwrotność, Fiatem przyjemnie jeździ się po mieście. Przy temperaturze rzędu 23-27 stopni Celsjusza, komputer pokładowy wskaże zapotrzebowanie na energię na poziomie 11-15 kWh. W spokojnej trasie da się zejść do 9 kWh i nie wymaga to większych wyrzeczeń. Wystarczy utrzymywać wskazówkę prędkościomierza między 70 a 80 km/h. Na autostradzie zachłanność na elektrony rośnie geometrycznie. Nie dość, że auto zużyje 16-19 kWh, to jazda z otwartym dachem będzie nieprzyjemna z uwagi na hałas. Brezentowe, automatycznie przesuwane poszycie umożliwia komfortową eksploatację do 90-100 km/h. W pozycji otwartej do ¾, furkocze na wietrze już przy 70 km/h, ale po kliknięciu drugi raz i przesunięciu materiału do pokrywy bagażnika, komfort akustyczny pozwala nawet przekroczyć setkę. Nie zmienia to faktu, że Fiat stworzył kabriolet do spokojnej, majestatycznej jazdy po krajowych i powiatowych szlakach.
Pięćsetka starzeje się niczym wino i skrzypce. Pierwsze wcielenie z połowy lat 50. jest kultowe i zmotoryzowało znaczną część Europy, ale spotkanie go na ulicy graniczy z cudem. Drugą generację wprowadzono w 2007 i wyprodukowano do dziś ponad 2,5 miliona egzemplarzy, między innymi w Tychach. Trzecia odsłona gra w innej lidze. Nie dość, że elektryczna, to nacechowana dotąd nieznanymi gadżetami.
We włoskim aucie znajdziemy system wykrywający pieszych, rowerzystów i inne pojazdy, przed którymi uruchomi hamulce w trybie awaryjnym w razie braku reakcji kierowcy. Radary w trybie ciągłym monitorują martwe pole, zmęczenie kierowcy, a także pilnują, by Fiat nie opuścił zadanego pasa ruchu. Wisienką na torcie jest adaptacyjny tempomat z opcjonalną funkcją asystenta jazdy w korku. Pojazd się zatrzyma i ruszy w trybie autonomicznym. Tego wcześniej nie grali.
Włosi stworzyli nieszablonowy samochód nie tylko do miasta. W spokojnej trasie przejedzie około 250 kilometrów wiosną i latem. Zimą ten wynik pomniejszy się o 20 procent, a maksymalna prędkość ładowania wyniesie 85 kW. Dobrze sprawdzi się dla dwóch osób oferując im wiele nowoczesnych rozwiązań. Na niewielkie niedociągnięcia możemy przymknąć oko, choć trzeba się jeszcze przygotować na drenaż portfela. Bazowy hatchback startuje od 139 900 zł (21,3 kWh i 95 KM). Do kabrioletu dopłacimy 16 tysięcy zł, a mocniejsza opcja z większym akumulatorem to już wydatek na poziomie przynajmniej 175 400 zł. Odmiana z pełnym anturażem pochłonie około 200 tysięcy zł. Czy to dużo? Czasy tanich samochodów się już skończyły, a za oryginalność trzeba głębiej zajrzeć do sakiewki.