Opinie Moto.pl: Nissan Townstar. Dekada doświadczenia i kolejny model wkracza na rynek

10 lat temu Nissan zadebiutował w klasie elektrycznych vanów modelem e-NV200. Teraz nadszedł czas na mniejszego brata zdolnego przemykać bezszelestnie ciasnymi, miejskimi uliczkami. Mimo, że Townstar został pokazany pod koniec 2021, dopiero teraz w Polsce pojawiają się pierwsze sztuki. Sprawdziliśmy go na publicznych drogach.

Każdy rok przynosi wyraźne wzrosty sprzedaży aut elektrycznych w różnych segmentach. W cennikach znajdziemy nie tylko samochody miejskie i kompaktowe. To także crossovery i pojazdy użytkowe. Są funkcjonalne, mogą poruszać się bezkarnie buspasami i za darmo korzystać ze stref płatnego parkowania. W wielu krajach wciąż funkcjonują dopłaty. W Polsce osoby fizyczne mogą dostać 18, a dysponenci Karty Dużej Rodziny aż 27 tysięcy zł. Jeszcze większe profity przewidziano dla przedsiębiorców – do 75 tysięcy zł. Póki program „Mój elektryk" funkcjonuje, trzeba z niego korzystać. Więcej testów znajdziesz na stronie głównej gazeta.pl.

Zobacz wideo Długie weekendy to dla policjantów czas wzmożonej pracy

Ponadto, obecność elektrycznego vana w klasie zdominowanej przez Caddy i Kangoo, po prostu cieszy. Co ciekawe, Nissan został zbudowany na platformie wspólnej z Renault i Mercedesem Citanem. To trojaczki, choć japoński wariant mocno się odróżnia od swych braci. Ma wyrazisty przód, podobny do rodzeństwa profil i tożsame wnętrzności.

Nissan Townstar. Dwie wersje długości.

W miejskim zgiełku świetnie sprawdzają się auta w rozmiarze kompaktowym. Townstar ma 448,5 cm długości i okazuje się całkiem zwrotny. Nieco mniej poręczny jest wariant L2. Mierzy 491 cm, a jego rozstaw osi wynosi 310 cm (o 30 cm więcej względem wersji L1). Poza tym, może też pochwalić się nowoczesnym oświetleniem LED, a także aluminiowymi obręczami w rozmiarze 16 cali. Ofertę uzupełnia krótka lista lakierów. Metalizowane wymagają dopłaty niespełna dwóch tysięcy złotych.

Nissan to również funkcjonalność. Dostępu do wnętrza strzegą boczne drzwi przesuwne z rzadko spotykanym rozwiązaniem w postaci wbudowanego w nie słupka B. Tym samym, boczny otwór ładunkowy ma aż 144,5 cm szerokości. W wykorzystaniu przestrzeni pomagają też tylne, dwuskrzydłowe wrota.

Wersja elektryczna nie różni się od wcześniej zaprezentowanych odmian z napędem konwencjonalnym. Wtyczkę zasilającą umieszczono w przednim emblemacie producenta. Prąd trafia do litowo-jonowego akumulatora o pojemności 44 kWh netto. Niezbyt dużo, ale teoretycznie przejedziemy do 301 kilometrów w cyklu mieszanym i 437 w mieście. Sporo, choć takie wyniki wymagałyby iście laboratoryjnych warunków.

Maksymalny transfer energii DC wynosi 80 kW. Przy słupku o takiej prędkości w 30 minut podniesiemy zasię o 170 km. Złącze o mocy 11 kW pozwoli na „tankowanie" od 15 do 80 procent w 160 minut. W bogatszych odmianach pokładowa ładowarka jest w stanie transferować prąd na poziomie 22 kW.

Dodatkowo, Nissan wyposażył vana w system inteligentnego zarządzania temperaturą baterii. Wszystko po to, by optymalizować efektywność pracy urządzenia, co z kolei istotnie wpływa na zasięg. Opcjonalna grzałka 5 kW okaże się przydatna podczas eksploatacji samochodu przy niskich temperaturach. Od drugiej wersji wyposażenia otrzymamy w standardzie pompę ciepła minimalizującą straty energii wynikające chociażby z nagrzewania kabiny.

Nissan Townstar. Możliwości przewozowe.

Kupując małe auto dostawcze, dużą uwagę przykładamy do możliwości przewozowych. Te w elektrycznym Japończyku są przyzwoite. W każdym wariancie zmieszczą się dwie europalety, a na haku możemy ciągnąć przyczepę o masie 1,5 tony. Wersja L1 zmieści na pace 3,3 metra sześciennego ładunku o maksymalnej wadze 612 kilogramów. Nieco lepiej przedstawia się specyfikacja L2. Tutaj pojemność ładowni wynosi 4,3 metra, a ładowność rośnie do 777 kg.

Nie możemy też zapominać o przedziale pasażerskim. O ile w wersji osobowej mamy do dyspozycji pięć miejsc, o tyle w dostawczaku dwa lub trzy. Osoby o wzroście 190 centymetrów nie będą przesadnie narzekać. Pozycja za kierownicą jest dobra, a większość instrumentów mamy pod ręką. Istotne, że wiele funkcji dysponuje fizycznymi przełącznikami. To między innymi automatyczna klimatyzacja z dużymi pokrętłami. Co ciekawe, w bazowej specyfikacji próżno szukać wodotrysków. Opcje wyposażeniowe możemy natomiast łączyć w pakiety lub przeskakiwać na bogatsze odmiany. Różnica między Tekną a Business wynosi zaledwie 2 tysiące złotych netto. Do kolejnej trzeba już dopłacić 15 tysięcy.

Nissan TownstarNissan Townstar fot. Piotr Mokwiński

Nissan TownstarNissan Townstar fot. Piotr Mokwiński

Oczekując komfortu i bezpieczeństwa, Nissan wychodzi naprzeciw z gadżetami wprost z osobówek. To chociażby zestaw wirtualnych wskaźników o przekątnej 8 cali. Centralny ekran może mieć 8 cali, łączyć się z fabryczną nawigacją i zestawem kamer o zasięgu 360 stopni. Ich rozdzielczość jest przeciętna, ale wyraźne linie ilustrujące tor jazdy pomogą na ciasnych parkingach. Plus za obecność przewodowej łączności z Android Auto oraz Apple CarPlay, a także wiele systemów bezpieczeństwa. Townstar rozpoznaje znaki drogowe, przeciwdziała bocznym podmuchom wiatru, utrzyma się w zadanym pasie ruchu, a także dysponuje adaptacyjnym tempomatem z funkcją jazdy w korku. Ważne też, że system przeciwkolizyjny rozpoznaje nie tylko inne samochody, lecz również pieszych, rowerzystów i duże zwierzęta. W razie potrzeby, sam uruchomi hamulce w trybie awaryjnym.

Jak jeździ Nissan Townstar?

Podobnie jak w Kangoo, tak i tu nie mamy wyboru względem napędu. Nissan oferuje tylko jeden silnik, choć przy spokojnej jeździe w zupełności wystarczający. Elektryczny motor generuje 122 KM i 245 Nm. To przekłada się na sprint do setki w 11,6 sekundy i 130 km/h prędkości maksymalnej. Auto prowadzi się lekko, co ułatwia miejskie manewry. Jest zwrotne i chętnie reaguje na dociskanie gazu. Przynajmniej z pustym przedziałem ładunkowym. Nie mieliśmy okazji przekonać się podczas krótkiego spotkania, jak auto zachowuje się z pełnym obciążeniem. Niemniej, Townstar ma sporo wigoru. Znacznie więcej, niż wskazywałyby na to parametry fabryczne. Przy okazji wydaje z siebie specyficzny dźwięk informujący otoczenie o swojej obecności.

Zużycie paliwa w gęstym, miejskim korku oscyluje wokół 13-16 kWh. Realny zasięg ociera się zatem o 300 kilometrów. W bardziej płynnym ruchu i przy lekkim operowaniu gazem, pewnie da się zejść niżej, a na ekspresówce osiągnąć wyniki rzędu 22-25 kWh.

Nissan TownstarNissan Townstar fot. Piotr Mokwiński

Nissan TownstarNissan Townstar fot. Nissan

Nissan Townstar. Gwarancja i ceny.

Nissan stworzył udany wóz dla przedsiębiorców przemierzających miejską tkankę wzdłuż i wszerz. Jego ekonomia znajduje się na satysfakcjonującym poziomie, a możliwości przewozowe spełnią oczekiwania wielu firm. Niebawem do oferty dołączy 5-osobowa wersja, która powinna rozszerzyć grono potencjalnych odbiorców.

Pozostaje jeszcze kwestia ceny. Za bazową wersję Tekna L1 zapłacimy 147 tysięcy złotych netto. Dłuższa wersja kosztuje o 6 tysięcy więcej. Niemało, choć Japończycy kuszą dodatkowymi korzyściami finansowymi. W ramach bieżącej promocji otrzymujemy pakiet czterech przeglądów wart 1600 zł. Ponadto, bazując na doświadczeniu producenta z autami EV, koszty bieżącego serwisu powinny być niższe o około 40 procent względem spalinowych odmian. Listę uzupełnia gwarancja. Ta obejmuje wóz na 5 lat i wprowadza limit kilometrów na poziomie 160 tysięcy. Zestaw trakcyjny ma fabryczną ochronę o trzy lata dłuższą. Czy to wystarczy, by Townstar podbił serca polskich klientów? Materiał powstał podczas wyjazdu sfinansowanego przez Nissan Polska.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.