Więcej testów samochodów znajdziecie na stronie głównej gazeta.pl
Enyaq mocno odcina się stylizacją od pozostałych modeli. Wygląda masywnie i efektownie. Ma 465 cm długości, a rozstaw osi wynosi 276,5 cm. Gabarytami wykracza poza klasę kompaktowych SUV-ów ocierając się tym samym o segment D. Całość przedstawia się dość zgrabnie, a atrakcyjność sylwetki mają podkreślać liczne przetłoczenia i sporych rozmiarów reflektory z matrycowymi LED-ami. Są aktywne, dzięki czemu dopasowują długość i szerokość strumienia świetlnego do aktualnych warunków drogowych.
Najważniejsze są jednak wrażenia z jazdy i to na nich się najmocniej skupimy. Podstawowy Enyaq został wyposażony w wysokonapięciowy akumulator trakcyjny o pojemności netto 58 kWh. Topowy wariant oferuje 77 kWh. Do codziennej, typowo miejskiej eksploatacji w zupełności wystarczy bazowa wersja. Ma 179 koni mechanicznych i 310 Nm dostępnych od startu. Za napęd tylnych kół odpowiada 1-biegowa przekładnia redukcyjna.
Już pierwsze kilometry pokazują, że Skoda ma dużo wigoru. Moment obrotowy wpędzający w ruch ponad 2-tonowy pojazd robi swoje. Takie wrażenia daje jednak większość samochodów elektrycznych. Auto nie traci też tchu przy prędkościach autostradowych, choć maksymalne wychylenie licznika ograniczono wartością 160 km/h. W naszych warunkach wystarczy. Trzeba też pamiętać, że forsowanie elektryka odbija się na zasięgu. Ten na drogach ekspresowych wystarczy na pokonanie około 270-300 kilometrów. Nie musimy się zatem martwić, że planujemy wyjazd poza obszar miejski.
W trasie robi też wrażenie izolacja akustyczna. To poziom, którego próżno szukać w innych modelach Skody. Masa własna wpływa też na stabilność konstrukcji. Niemniej, zawieszenie jest dość sprężyste, a trakcja nie generuje niepokoju podczas opadów deszczu. Enyaq wgryza się w asfalt na 20-calowych obręczach ze stopów lekkich i pozwala żwawo wpisywać się w ostre łuki. Ma precyzyjny układ kierowniczy i minimalną tendencję do uślizgów. Skutecznie też radzi sobie z ubytkami w asfalcie.
Istotną rzecz stanowi zapotrzebowanie energetyczne, które weryfikuje rzeczywisty zasięg. Czy możemy spać spokojnie? Niespieszna trasa powiatowymi ścieżkami owocuje zużyciem na poziomie 13-14 kWh, co sprawia, że na pełnej baterii przejedziemy blisko 500 kilometrów. W mieście musimy się liczyć z konsumpcją elektronów rzędu 15-17 kWh, jeśli wykorzystujemy rekuperację połączoną z adaptacyjnym tempomatem i wskazaniami nawigacji. Gorzej ma się rzecz na drogach szybkiego ruchu, ale wyniki dobiegające 20-23 kWh wciąż uznajemy za przyzwoite.
Spore rozmiary auta przekładają się na przestrzeń w kabinie. Szerokość wnętrza z przodu wynosi 151 cm. Wygodne fotele można wyposażyć w elektryczną regulację z pamięcią ustawień i funkcję masażu. Skórzana tapicerka jest łatwa w czyszczeniu i występuje w kilku wersjach kolorystycznych. Równie dużo miejsca jest w drugim rzędzie, gdzie kanapa przekonuje długim siedziskiem. Opcjonalne, panoramiczne okno dachowe nie ogranicza miejsca nad głowami. Wybierając się w dłuższą podróż, docenimy bagażnik o pojemności od 585 do 1710 litrów.
Kokpit przybrał atrakcyjną, dość minimalistyczną formę. Jest jednak przemyślany, zapewnia wiele funkcjonalnych schowków i przejrzysty rozkład urządzeń pokładowych. Przed oczami kierowcy wpisano cyfrowe wskaźniki. Mimo cyfryzacji, mają ubogie menu i są oszczędne w przekazywanych informacjach. Konstruktorzy mogli lepiej zagospodarować tę przestrzeń. Lepsze wrażenie sprawia natomiast centralny ekran dotykowy o przekątnej 13 cali. Łączy się z internetem, nawigacją analizującą natężenie ruchu w czasie rzeczywistym i systemem kamer 360 stopni. Możemy go doposażyć w wydajne audio z 10 głośnikami. Warto również zdecydować się na przezierny wyświetlacz z rozszerzoną rzeczywistością. Szkoda że dotykowy panel pod nim jest niepodświetlany i płynne sterowanie temperaturą czy głośnością jest utrudnione.
Jeśli któryś z radarów Skody wykryje możliwość wystąpienia kolizji, przygotuje kierowcę i pojazd w taki sposób, by zminimalizować ewentualne straty. Komputer dopnie pasy bezpieczeństwa kierowcy i pasażera, całkowicie zamknie okno dachowe i domknie szyby pozostawiając 5-centymetrowy otwór. Pedestrian Protection ma za zadanie w trybie ciągłym monitorować obszar przed samochodem i zapobiegać kolizjom z pieszymi. System działa w zakresie miejskich prędkości. Po wykryciu przeszkody, ostrzega grafiką na panelu wskaźników i błyskawicznie uruchamia hamulce, nie czekając na reakcję kierowcy, która może przyjść za późno. Nowością w Skodzie jest system Exit Warning. Czujniki monitorują obszar wzdłuż oraz za samochodem celem wychwycenia ewentualnych pojazdów. Radary wykrywają nadjeżdżających rowerzystów lub auta w odległości 35 metrów. To rozwiązanie stanowi rozszerzenie układu Lane Assist będącego skutecznym narzędziem na drogach szybkiego ruchu.
Elektromobilność coraz mocniej rozpycha się na rynku, ale udział tych samochodów wciąż jest marginalny. Niemniej, każdy rok przynosi wzrosty. To wcale nie dziwi, bowiem mając na dachu fotowoltaikę lub możliwość ładowania w biurowcu lub przydomowym garażu, koszt przejechania 100 kilometrów wyniesie od 7 do 12 złotych. Co ciekawe, Enyaq daje możliwość korzystania z ładowarek o maksymalnym transferze rzędu 125 kW.
Ostateczny argument stanowi jednak cena. Kupujemy zazwyczaj oczami, ale twardą ręką trzymamy się za portfel. W tej kwestii nie jest tanio, ale konkurencja nie przyniesie większych oszczędności. Za dość bogato wyposażoną Skodę zapłacimy 184 400 zł. Dorzucenie kilku gadżetów wywinduję kwotę na fakturze do 200-220 tysięcy. Sporo? W zamian dostajemy kawał samochodu z dobrymi własnościami jezdnymi i sporym zasięgiem. Większa bateria wiąże się z dopłatą ocierającą się o 30 tysięcy zł.