Czym jest chronograf? Najprościej mówiąc - mądrym określeniem na zegarek ze stoperem, który pozwala wygodnie mierzyć określone odcinki czasu, a czasem również dodatkowe rzeczy. Niektórzy mylą chronografy z chronometrami, które z kolei są zegarkami o dużej dokładności wskazań. Zwykle potwierdza to stosowny certyfikat szwajcarskiego inspektoratu COSC (Controle Officiel Suisse des Chronometres).
Zegarki z chronografem z powodu dodatkowej funkcjonalności szybko stały się ulubionymi modelami kierowców i miłośników sportów samochodowych. Właśnie dlatego w trakcie wyścigów promują swoje marki tacy producenci jak TAG Heuer i Rolex. To wiedzą wszyscy, ale nie każdy zna historię powstania chronografu, która jest wyjątkowa. Jeśli spytacie kilku miłośników zegarków, kto pierwszy opracował takie urządzenie z automatycznym naciągiem sprężyny, od każdego otrzymacie inną odpowiedź. To dlatego, że prawie nic w jego dziejach nie jest oczywiste. Za to zmagania producentów, którzy zmierzali do wprowadzenia automatycznych chronografów do sprzedaży, były emocjonujące jak wyścigi samochodowe. Kluczową rolę w ich historii odegrał rok 1969.
Do niedawna precyzyjnie działające chronografy były bardzo ważne, bo nie istniał lepszy ani jakikolwiek inny sposób dokładnego pomiaru czasu. Była to właściwość niezwykle ceniona przez lotników, kierowców wyścigowych i przedstawicieli różnych innych zawodów, dla których dokładny pomiar czasu mógł być kwestią życia i śmierci. Jakiś czas temu rolę chronografów przejęły wyspecjalizowane komputery, które są znacznie dokładniejsze, mniej zawodne i wygodniejsze nawet od kwarcowych zegarków. Mechaniczne urządzenia tej kategorii stały się luksusowym folklorem i ciekawostką dla hobbystów. Oprócz tego chronografy przypominają bardzo ciekawy fragment historii ludzkich wynalazków.
Za wynalazcę chronografu długo był uważany autor tego terminu Nicolas Mathieu Rieussec. Francuz opracował go w 1822 roku dla króla Ludwika XVIII w celu ułatwienia mu pomiaru czasu trwania wyścigów konnych. Dlatego można powiedzieć, że już pierwsze chronografy miały coś wspólnego z motorsportem, który też jest zmaganiami jeźdźców, ale już bez koni. Dopiero niedawno okazało się, że sześć lat wcześniej, czyli w 1816 r., chronograf opracował też Louis Moinet, któremu w dodatku udało zmieścić się taki mechanizm w okrągłej kieszonkowej kopercie zamiast w drewnianym pudle. Pierwszy chronograf w zegarku na rękę zaprezentowała firma Longines w 1913 r. (uruchamiało się go wciskaniem koronki), a kolejny Gaston Breitling dwa lata później. Ten miał osobny przycisk na godzinie drugiej, którym się włączało i zatrzymywało pomiar czasu. Potem pojawiły się podobne, coraz bardziej funkcjonalne zegarki tego typu kolejnych firm: Universal Geneve, Lemania, Eberhard, Omega, Rolex, Heuer i wielu innych.
Następny kamień milowy w dziejach chronografów miał być położony dopiero 1969 roku. Do tego czasu zegarki z chronografem stały się popularne, ale wszystkie miały taką samą wadę: trzeba było ręcznie nakręcać ich mechanizmy. Majętni klienci marzyli o połączeniu funkcjonalności chronografu z automatycznym naciągiem sprężyny. Dzięki wynalazkowi automatycznego naciągu sprężyny wahnikiem Abrahama-Louisa Perelleta w 1776 r. to było możliwe. Zegarki automatyczne stały się popularne w dwudziestoleciu międzywojennym, co szalenie rozleniwiło ich nabywców, którzy już nie chcieli nakręcać swoich zegarków. Mimo to do końca lat 60. XX w. żadnemu producentowi nie udało się zmieścić mechanizmów chronografu i automatycznego naciągu we wspólnej obudowie. Przynajmniej takiej, która nadawałaby się do noszenia na nadgarstku i zapewniała odpowiednią rezerwę chodu. Jednak wkrótce to miało się zmienić.
Do premiery rynkowej automatycznego chronografu, o którym marzyli nie tylko fani sportów motorowych, szykowały się od niemal dekady niezależnie trzy różne podmioty: japońskie Seiko, szwajcarski Zenith oraz przedsięwzięcie joint-venture powołane do życia przez czterech konkurentów, chwilowo zjednoczonych wspólnym celem: Heuera, Hamiltona (a właściwie Burena należącego do tej amerykańskiej firmy), Breitlinga oraz producenta zegarkowych mechanizmów Dubois-Depraz. Każdy z trzech zespołów zegarmistrzów robił to w tajemnicy przed pozostałymi, bo nie chciał przypadkiem zdradzić swoich planów. Wspólne przedsięwzięcie wymienionych przed chwilą firm jest znane pod kryptonimem "Project 99" i zaowocowało zaprezentowaniem pierwszych automatycznych chronografów przez wszystkich jego uczestników w różnych miejscach świata, ale w tym samym czasie: 3 marca 1969 roku.
W pewnym sensie ubiegł ich Zenith już w styczniu 1969 roku, kiedy ogłosił, że opracował automatyczny chronograf, ale niestety dla tej firmy był to tylko prototyp mechanizmu nazwanego El Primero (po hiszpańsku "pierwszy"), a nie model zegarka gotowego do sprzedaży. Formalnie można powiedzieć, że Kaliber 11, który był owocem "Projektu 99", działał w pierwszych zaprezentowanych publicznie zegarkach na świecie, ale było z nim kilka problemów. Ponieważ uczestnicy tego przedsięwzięcia troszkę się spieszyli, poszli na skróty i zamiast zaprojektować mechanizm od początku, połączyli w nim dwa oddzielne moduły: zegarka i chronografu. Przez to mechanizm był grubszy i mniej elegancki z inżynierskiego punktu widzenia. Nie miał koła kolumnowego i pionowego sprzęgła, tylko zestaw krzywek. Poza tym z mechanizmem opracowanym wspólnie przez wiele firm był dodatkowy kłopot: żadna z nich nie mogła twierdzić, że to jest do końca jej własny projekt.
Mimo to Kaliber 11 jest uznawany za pierwszy produkcyjny mechanizm automatycznego chronografu na świecie. Zadebiutował w kilku konkurujących ze sobą zegarkach jednocześnie: Heuer Carrera i Autavia (model Monaco pojawił się rok później i od razu zwrócił uwagę kwadratową kopertą oraz wodoszczelnością), Breitling Chronomatic, Navitimer, Co-Pilot i Chronomat oraz model Burena. Seiko spóźniło się tylko trochę już w maju 1969 r., kiedy wprowadziło na rynek model 5 Sports Speed-Timer. Są tacy, którzy twierdzą, że tak naprawdę chronograf Seiko znalazł się w sprzedaży przed modelami z Kalibrem 11. Jego producent zadowolony wrażeniem, jakie zrobił na konferencjach prasowych, potem działał dość ślamazarnie.
Pewne jest, że japońscy zegarmistrzowie stworzyli lepszy mechanizm. Kaliber 6139, który cykał w Seiko Speed-Timerze, podobnie jak El Primero był pionierskim chronografem z kołem kolumnowym, pionowym sprzęgłem i pełnowymiarowym wahnikiem. Do tej pory taka konstrukcja stanowi złoty standard w swojej kategorii. Nawiasem mówiąc, kilka lat później cały szwajcarski przemysł zegarkowy niemal wykończył inny wynalazek Seiko, zegarek kwarcowy Astron, ale to temat na zupełnie inną historię. Automatyczny chronograf Seiko 5 Sports Speed-Timer początkowo był dostępny wyłącznie na macierzystym japońskim rynku i nie został zauważony przez tzw. zachodni świat. Dopiero później odkrył go astronauta NASA. William Pogue kupił go w 1973 roku w kiosku lotniczej bazy za własne 71 dolarów i zabrał w kosmos na pokładzie rakiety Saturn IB. Pogue używał go w trakcie trwającej 84 dni misji na stacji kosmicznej Skylab. W tym czasie japoński czasomierz wraz z właścicielem okrążyli Ziemię 1214 razy. Od tej pory ten model jest zwany wśród hobbystów Seiko Pogue.
Powszechnie do tej pory za najlepszy mechanizm automatycznego chronografu jest uważany Zenith El Primero. Trzeba przyznać, że są ku temu podstawy. Chodzi między innymi o szybsze taktowanie mechanizmu pozwalające na pomiar czasu z dokładnością 1/10 sekundy, wyjątkowo elegancki projekt oraz idealne wykonanie. Za to najpopularniejszy mechanizm automatycznego chronografu wysokiej jakości produkuje szwajcarska ETA, a koneserzy pamiętają go pod starą nazwą Valjoux 7750 z 1974 roku. Projekt Edmonda Capta nie jest idealny, bo spory i trochę toporny, ale za to bardzo solidny. Od kiedy wygasła ochrona patentowa, Kaliber ETA 7750, jego pochodne oraz wersje produkowane przez inne firmy (na przykład La Joux-Perret i Sellitę) do dziś można znaleźć w setkach modeli różnych firm.
Jak działa typowy mechaniczny chronograf? Jego konstrukcja jest skomplikowana, zwykle składa się z kilkuset części. Wszystkie muszą zmieścić się w małej kopercie zegarka. Są tam kółka zębate, sprzęgła i dźwignie rozdzielają moment obrotowy sprężyny (naciąganej wahnikiem i potem napędzającej zegarek) pomiędzy różne wskaźniki na tarczy. Chronografy najczęściej mają centralną wskazówkę sekundową, a minutowe i godzinowe są umieszczone na małych tarczkach (tzw. rejestrach). Zwykle w sklepach spotyka się modele z trzema (tri-compax) albo dwoma (bi-compax) rejestrami. Od tych reguł jest sporo wyjątków. Często pojawia się skala tachymetryczna na bezelu lub krawędzi tarczy służąca do pomiaru prędkości (pierwsza była w Heuerze Autavia), są też skale pulsometryczne do pomiaru pulsu przez lekarzy i telemetryczne, służące do pomiaru odległości.
Jak się używa chronografów? Przeważnie taki zegarek oprócz koronki ma dwa dodatkowe przyciski, na godzinie drugiej i czwartej. Górny służy do uruchamiania i zatrzymywania pomiaru czasu, dolny do jego zerowania. Są też chronografy z funkcją flyback, w których da się uruchomić nowy pomiar bez zatrzymywania poprzedniego, oraz rattrapante, które potrafią mierzyć dwa odcinki czasu jednocześnie oddzielnymi sekundowymi wskazówkami. Znacznie rzadziej, ale zdarzają się też chronografy z podwójnym, a nawet potrójnym (ang. triple split) mechanizmem rattrapante dla sekund, minut i godzin, który pozwala mierzyć i porównywać długie odcinki czasu. Bywają też zegarki prezentujące upływ czasu wskaźnikami w podłużnych okienkach będących wycinkami koła, zamiast na klasycznych tarczach. Takie dziwne chronografy zwykle są koszmarnie drogie.
Najsłynniejsze na świecie modele czasomierzy z chronografem da się policzyć na palcach jednej ręki i nie wszystkie zasłużyły na taką pozycję rynkową, bo wcale nie były pierwsze albo najbardziej innowacyjne. To Omega Speedmaster "Moonwatch" z ręcznym naciągiem i Rolex Oyster Perpetual Cosmograph Daytona. Speedmaster trafił na rynek w 1957 jako czasomierz dla kierowców wyścigowych, ale 1965 r. spełnił wymogi agencji lotów kosmicznych NASA. W 1969 r. na rękę założył go Buzz Aldrin w trakcie misji Apollo 11 i Speedmaster został pierwszym, a właściwie jedynym zegarkiem, który wylądował na Księżycu. Teraz każdy wie, że Omega Speedmaster to "Moonwatch".
Nie jestem pewien, czy Daytona jest najsłynniejszym chronografem świata, ale na pewno jest najdroższym. W 2017 roku egzemplarz modelu Daytona 6239 z lat 60. z kontrastowymi białymi rejestrami chronografu na czarnym tle (zegarkowe świry nazywają taką kombinację kolorystyczną "panda", a odwrotną "reverse panda") został sprzedany na aukcji za niebotyczną sumę 17,8 miliona dolarów! Wcześniej należał do słynnego aktora i kierowcy wyścigowego Paula Newmana.
Rolex oferował ręcznie nakręcane chronografy od lat 50., a od 1988 do 2000 roku sprzedawał model z mechanizmem z automatycznym naciągiem, który kupował od Zenitha. Chodzi oczywiście o słynny El Primero po modyfikacjach Roleksa. Firma z Genewy wybrała właśnie ten werk, bo był najlepszy na rynku. Dopiero w XXI w. Rolex skonstruował własny (in-house) mechanizm automatycznego chronografu nazwany 4130, dzięki czemu stał się prawdziwą manufakturą, czyli firmą zegarkową samodzielnie wytwarzającą wszystkie podzespoły i części. Ostatnie miejsce na podium słynnych chronografów należy się ex aequo trójce modeli firmy Heuer (od 1985 r. TAG Heuer): Carrera, Autavia i Monaco. Zegarki TAG Heuer były i są tak lubiane przez kierowców, bo firma zaczynała od produkcji urządzeń służących do pomiaru czasu w autach rajdowych i samolotach. Robiła je od 1910 roku.
Trochę na siłę, bo są znacznie mniej popularne, można wymienić jeszcze pionierów: Zenitha Chronomaster z El Primero, serie: Navitimer oraz Top Time Breitlinga, a także zegarek Porsche Design Chronograph 1. Jeden z pierwszych modeli wyposażonych w mechanizm Valjoux 7750 zadebiutował w 1972 r. Był wyjątkowym chronografem z kopertą, która miała czarną powłokę naniesioną w procesie naparowania próżniowego PVD (ang. Physical Vapour Deposition). Pomysł "Butziego" Porsche'a, twórcy m.in. Porsche 911, był tak ciekawy, że inne firmy natychmiast zaczęły go kopiować. Tak narodziła się nowa moda. Pozostali producenci chronografów grają trzecie i czwarte skrzypce albo wręcz popadli w zapomnienie, mimo że niemal każda szanująca się marka ma takie modele w swojej ofercie. Seiko dopiero ostatnio sobie przypomniało, że praktycznie wymyśliło pierwszy automatyczny chronograf, i zaczęło ożywiać historyczną serię Speedtimer. Do niedawna produkowali tylko proste i anonimowe, aczkolwiek dokładne i niezawodne kwarcowe chronografy.
Poza największymi koneserami nikt dzisiaj nie pamięta pozostałych firm uczestniczących w wyjątkowym "Projekcie 99", chociaż tak naprawdę to one są prawdziwymi gwiazdami w świecie chronografów. Los zadecydował, że ich historia potoczyła się inaczej i producenci tacy jak Zenith, Hamilton, Longines, a nawet Breitling pozostają w cieniu innych marek, które miały lepszą strategię sprzedaży albo sprawniejszych speców od marketingu. W tej dziedzinie najlepszy jest Rolex. Tak zawsze było, jest i będzie.