31 500 złotych to kwota, która stanowi średnią transakcyjną na rynku wtórnym. Pośród nowych, wartość auta jest pięciokrotnie większa. To oznacza, że Polacy wydają na auta coraz więcej, choć średni wiek importowanych egzemplarzy wciąż utrzymuje się na poziomie 13 lat. Maszyny zdrożały, ale z technologicznego punktu widzenia, park samochodowy powoli się odmładza. Przygotowaliśmy kolejną listę bestsellerów. Oto, co możemy kupić, dysponując gotówką nieznacznie przekraczającą 30 tysięcy zł.
Passata nie trzeba nikomu przedstawiać. Jest niekwestionowanym bestsellerem od dekad. W wersji B7 nie miał łatwego początku (2010-2014), bowiem musiał zetrzeć plamę na honorze powstałą przez niechlubne B6, w którym awarie piętrzyły się lawinowo. Do tego dochodziły wyraźne problemy z korozją i jakościowymi wpadkami w przedziale pasażerskim. Niemcy wyciągnęli lekcję i wprowadzili dobre zmiany. 14 lat temu VW wreszcie wróciło na właściwe tory. Popracowano nad zabezpieczeniem antykorozyjnym, a w katalogu umieszczono sedana, kombi oraz Alltracka z prześwitem zwiększonym o 3 cm i ochronnymi nakładkami na karoserii. Ceniący bardziej wyszukaną formę designu, mogli postawić na specyfikację CC z drzwiami pozbawionymi ramek.
Projekt nadwozia nie przykuwa szczególnie uwagi. Auto ginie w tłumie innych generacji Passata, ale w odmianie z przyciemnionymi szybami i z 18-calowymi obręczami ze stopów lekkich, może się podobać. Użytkownicy nieźle też oceniają wydajność biksenonowych reflektorów. Stawiając na sedana, mamy do czynienia z samochodem o długości 477 cm, szerokości 182 i 147 wysokości. Rozstaw osi wynosi 271 cm. Kabina z powodzeniem mieści cztery rosłe osoby i 565 litrów bagażu. Jeśli zdecydujemy się na kombi, kufer pochłonie od 603 do 1731 l.
Pod maską ulokowano benzynowe motory TSI o pojemności 1.4 122-160 KM, 1.8 160 KM i 2.0 211 KM. Szczyt gamy zarezerwowano dla wolnossącego 3.6 V6 o mocy 300 KM. O ile największa jednostka ma problem z apetytem na paliwo, o tyle mniejsze wciąż zmagają się ze zwiększonymi potrzebami konsumpcji oleju. W 1.8 TSI wciąż mamy do czynienia z nietrwałym układem łańcucha rozrządu, a także stanowczo zbyt dużym zapotrzebowaniem na olej. Nieco lepiej sytuacja przedstawia się w 2.0, ale tutaj też należy regularnie sprawdzać stan poziomu cieczy smarnej.
Najbardziej problematyczny jest jednak 1.4 TSI Twincharger. Mimo poprawienia tłoków, musimy być gotowi na częste odwiedziny w warsztacie. Najwięcej usterek powstawało w latach 2010-2012. Im młodszy egzemplarz, tym ryzyko kosztownej usterki maleje. Relatywnie bezproblemowy jest flagowy, wolnossący silnik 3.6 V6 FSI o mocy 300 KM. Warto też postawić na 1.4 TSI (EA211) z paskiem rozrządu. Ten zmodernizowany motor wprowadzono do oferty w 2012.
Pożądaną przez rzesze kierowców alternatywą są silniki diesla. Do wyboru mamy czterocylindrowe 1.6 i 2.0 TDI o mocy 105 KM i 140, 170 i 177 KM. W przeciwieństwie do starszych jednostek koncernu VAG, obydwie konstrukcje korzystają z bezpośredniego wtrysku paliwa common-rail, który po latach zastąpił pompowtryskiwacze. VW nareszcie dogonił innych producentów z Europy pod względem jakości. Tym razem autorskie motory borykają się z problemami typowymi dla nowoczesnych ropniaków.
Jeśli Passat B7 to najlepiej z dieslem. 30 tysięcy złotych wystarczy na egzemplarze z pierwszych dwóch lat produkcji z przebiegiem rzędu 180-250 tysięcy kilometrów.
Niemiecki przedstawiciel klasy B ma sporo wyrazu (2014-2019). W tym modelu projektanci dostali zielone światło na więcej odważnych przetłoczeń, dzięki czemu Corsa wciąż wygląda świeżo i atrakcyjnie. Choć względem poprzednika nie zastosowano rewolucyjnych rozwiązań, auto z ciekawym, jaskrawym lakierem, dodatkowo osadzone na 17-calowych obręczach i wyposażone w reflektory z LED-ami do jazdy dziennej, po prostu cieszy oko. Ponadto, dostępny był trzy i pięciodrzwiowy hatchback. Jakość zabezpieczenia antykorozyjnego prezentuje wysoki poziom. Tylko powypadkowe egzemplarze borykają się z rdzawym problemem. Niemieckie auto ma 404 centymetrów długości, 174 szerokości i 148 wysokości. Rozstaw osi wynosi 251 cm.
Godne polecenia są wszystkie wolnossące silniki benzynowe z rodziny EcoTec. Bazowy, trzycylindrowy 1.0 generuje 70 KM i sprawdza się wyłącznie w ruchu miejskim. Znacznie lepiej spisują się czterocylindrowe jednostki 1.4 o mocy 90 KM. Ta wersja opuszczała salony również z zasilaniem LPG i wzmocnionymi gniazdami zaworowymi. Turbodoładowane motory 1.4 i 1.6 dysponują mocą 100-150 i 207 KM. Zapewniają bardzo dobre osiągi przy rozsądnym obchodzeniu się z paliwem. Ofertę uzupełniły stosunkowo świeże motory o pojemności jednego litra. Z doładowaniem i bezpośrednim wtryskiem paliwa. Ich moc to 90 lub 115 KM. Rynkowe realia pokazały, że z powodzeniem przejeżdżają 200-250 tysięcy kilometrów.
Miłośnicy diesli (2014-2018) mają do wyboru pochodzącą od Fiata konstrukcję 1.3 CDTI 75-95 KM. Każdy wariant dysponuje bezpośrednim wtryskiem paliwa common-rail i turbodoładowaniem. Zdaniem mechaników, wystarczą tutaj regularne wymiany środka smarnego co 10 tysięcy kilometrów i napędu rozrządu. Koszt regeneracji turbosprężarek i wtryskiwaczy to około 1500-1800 i 600 złotych za sztukę. Zależnie od wersji silnikowej, mamy do dyspozycji przekładnie pięcio lub sześciostopniowe, 6-biegowy klasyczny automat oraz nieudaną przekładnię półautomatyczną Easytronic. Ta ostatnia pojawiła się w bazowym ropniaku i wolnossącym, benzynowym 1.4.
Naszym zdaniem, do Corsy najlepiej pasuje doładowana jednostka 1.4 o mocy 100 KM. Z powodzeniem sprawdza się w mieście, a na autostradzie okaże się dość żwawym autem. Dysponując kwotą 31 tysięcy złotych, możemy kupić egzemplarze z lat 2014-2016.
Wszystkie generacje małego Forda cieszą się uznaniem. Siódme wcielenie Fiesty było modelem globalnym, dostępnym i produkowanym niemal na całym świecie. W Europie model oferowany był od 2008 do 2017. W cenniku znalazł się trzy i pięciodrzwiowy hatchback. Na innych rynkach serwowano także niezbyt urodziwego sedana. Ogromną zaletą Fiesty VII jest skuteczne zabezpieczenie przed korozją, która była główną bolączką poprzednich wcieleń. Agresywna stylistyka przyciągała do salonów Forda klientów indywidualnych jak i firmy. Auto było bardzo popularne wśród flot, co tłumaczy ogromną podaż egzemplarzy z korporacyjną historią. W kwestii rozmiarów, niemiecki model jest niemal tożsamy z koreańskim. Mierzy 395 cm długości, 172 szerokości i 148 wysokości. Krótszy jest natomiast rozstaw osi – 249 cm.
Paleta silnikowa łączy sprawdzone i nowoczesne jednostki. Wśród benzynowych do wyboru mamy wolnossące 1.25 60-82 KM, 1.0 65-80 KM, 1.4 96 KM i 1.6 110-134 KM. Wyposażono je w pośredni wtrysk paliwa i rozrząd napędzany paskiem. Mechanicy jednak odradzają montaż instalacji gazowych. Bywa uciążliwa i dość kosztowna w serwisie. Zwłaszcza w motorach sprzed liftingu w 2012. Pozostałe jednostki wyposażono w turbosprężarkę i bezpośredni wtrysk paliwa. Do dyspozycji mamy trzycylindrowy 1.0 EcoBoost o mocy 100-140 KM i topowy 1.6 EcoBoost generujący 182-200 KM. Wszystkie gwarantują dobre osiągi, przy wciąż akceptowalnym zużyciu paliwa. Zdarzają się awarie cewek zapłonowych i podwyższone zapotrzebowanie na olej.
Amatorzy silników diesla mogą wybierać między sprawdzonymi konstrukcjami koncernu PSA 1.4 i 1.6 TDCi o mocy 68 i 90-95 KM. W alternatywie pozostaje nowsze 1.5 TDCI 75 KM. Każdy ropniak korzysta z bezpośredniego wtrysku paliwa common-rail i turbosprężarki. W nowszych odmianach możemy znaleźć już filtr cząstek stałych. Przy około 200-250 tysiącach kilometrów zaczynają się kosztowne problemy z osprzętem. To jednak typowe w tej klasie pojemnościowej.
Mając w kieszeni nieco ponad 30 tysięcy złotych, znajdziemy Fiestę z lat 2013-2016. Do żwawego połykania kilometrów, w zupełności wystarczy 1.0 EcoBoost o mocy 100 KM.
Trzecia generacja Audi A6 produkowana była od 2004 do 2011. W ofercie znajdziemy dystyngowanego sedana i funkcjonalne kombi. Jak przystało na produkt z Ingolstadt, obłe nadwozie nie zna problemu korozji, bez względu na wiek. Oczywiście nie dotyczy to egzemplarzy z powypadkową przeszłością, które zostały naprawione w garażowych warunkach. Plastikowymi osłonami zderzaków, dolnych części drzwi i nadkoli, wyróżnia się uterenowiona odmiana Allroad - wyposażona w pneumatyczne zawieszenie. Na tle konkurencji z klasy wyższej, Audi może pochwalić się imponującymi gabarytami. Karoseria mierzy 493 cm długości, 186 szerokości i 146 wysokości. Rozstaw osi wynosi 285 cm. Bagażnik sedana ma 555 litrów, zaś kombi o 10 więcej. W rodzinnej wersji maksymalna pojemność kufra wynosi 1660 l.
Paleta silników benzynowych jest bardzo obszerna. Niestety, tylko niektóre z nich uchodzą za bezproblemowe. Do dyspozycji mamy 2.0 TFSI 170 KM, 2.4 V6 170 KM, 2.8 FSI 210-220 KM, 3.2 FSI 255 KM, 3.0 TFSI 290 KM i flagowy 4.2 V8 335 KM lub 4.2 V8 FSI 350 KM. Mechanicy polecają tylko jednostki starszej daty, wyposażone w pośredni wtrysk paliwa: 2.4 i 4.2. Gwarantują najniższe koszty serwisowe. Dodatkowo, doskonale współpracują z instalacjami gazowymi. Jednostki TFSI i FSI wyposażono w bezpośredni wtrysk paliwa oraz nietrwały łańcuch rozrządu. Obok wadliwego rozrządu, ich sztandarową bolączką jest wysokie zużycie oleju silnikowego wynikające z zastosowania wadliwych pierścieni. Znane są przypadki, gdy konsumpcja środka smarnego dochodzi do litra na 1000 kilometrów.
Miłośnicy silników diesla mają do wyboru nieudanego i zbyt słabego do A6 czterocylindrowego diesla 2.0 TDI o mocy 136-170 KM. Jednostka wyposażona w pompowtryskiwacze to najgorsza seria, pełna wad technicznych i materiałowych. Boryka się z nietrwałym rozrządem, pękającymi głowicami, wypalaniem tłoków i szeregiem innych wad. Niemniej, im młodszy okaz, tym ryzyko kosztownej awarii maleje. W 2008 wprowadzono ropniaki z listwą common-rail. Na te już warto postawić.
Dość trwałe okazują się jednostki 2.7 i 3.0 V6 - w zamian wymagają droższej obsługi serwisowej. Generują odpowiednio 180-190 KM i 225-240 KM. Wyposażone w bezpośredni wtrysk paliwa typu common-rail i turbodoładowanie, oferują bardzo dobre osiągi przy rozsądnym spalaniu, nawet z kompletem pasażerów na pokładzie.
A6 C6 polecamy z benzyniakiem 2.4 lub dieslem z wtryskiem typu common-rail. Za 30 tysięcy złotych powinniśmy znaleźć egzemplarze z lat 2008-2010. Niestety, większość z nich ma spory przebieg, nierzadko przekraczający 300 tysięcy kilometrów.
Z uwagi na cenę, Polo ustępowało miejsca w Polsce Fabii, ale w Zachodniej Europie, to prawdziwy bestseller ze sprzedażą na poziomie 200-300 tysięcy egzemplarzy rocznie przez wiele lat. Dziś to wspomnienie, ale miejski Volkswagen wciąż ma szereg zalet, obok których trudno przejść obojętnie. Piąta generacja obecna była na rynku od 2009 do 2017. Kawał czasu. O jego dobrej renomie świadczy wartość rezydualna. Za około 30 tysięcy złotych kupimy egzemplarze z lat 2013-2015. Dominują warianty benzynowe, choć diesle też się zdarzają i nie warto ich bagatelizować.
Z bogatej palety jednostek napędowych wartych uwagi jest tylko kilka propozycji. Spokój na lata i niskie koszty eksploatacji gwarantują wolnossące silniki 1.0, 1.2 i 1.4 o mocy 60-75, 60-70 i 86 KM, bez kłopotów współpracujące z instalacjami gazowymi. Regularna wymiana rozrządu to koszt około 800 złotych. Wyposażone w manualne skrzynie biegów nie sprawiają większych trudności, choć w 1.2 dość często rozciąga się łańcuch rozrządu. Lepiej postawić na większą pojemność. Ich konstrukcje pamiętają lat 90., co przekłada się na wysoką trwałość. 300-400 tysięcy kilometrów to nie problem.
Pośród doładowanych znajdziemy 1.0 TSI 95-110 KM, 1.2 TSI 90-110 KM, 1.4 TSI 140-180 KM oraz 1.8 TSI 192 i 2.0 TSI 220 KM. Najgorszy w tym zestawieniu jest 1.4 i nie warto zaprzątać sobie nim głowy. Jeśli postawimy na TSI po 2012 z usprawnionym rozrządem opartym na pasku, będziemy spać względnie spokojnie.
Amatorzy silników wysokoprężnych śmiało mogą kupować jednostki 1.4 TDI o mocy 75, 90 i 105 KM. Tę polecamy do przebiegu 200 tysięcy kilometrów. Później mogą pojawić się problemy z nadmiernym luzem na wale korbowym. 1.2 TDI 75 KM jest najtańszym Polo w specyfikacji wysokoprężnej i jednocześnie najbardziej kłopotliwym. Nie przekonuje ani trwałością, ani osiągami. Zadowala jedynie dość niskim zapotrzebowaniem na paliwo. Najlepsze noty zbiera względnie trwały 1.6 TDI o mocy 75, 90 lub 105 KM.
Pierwsza generacja Nissana Qashqaia produkowana była od 2006 do 2013 – między innymi w brytyjskiej fabryce koncernu z przeznaczeniem na europejskie rynki. W 2008 paletę nadwoziową uniwersalnego Nissana wzbogaciła przedłużona wersja +2 wyposażona w rozkładane dwa siedziska w bagażniku. Auto zastąpiło kompaktową Almerę i średniej klasy Primerę, które nie były w stanie sprostać niemieckiej i japońskiej konkurencji. To były czasy, gdy moda na crossovery dopiero się zaczynała. Japończycy mieli nosa, bowiem ich model okazał się strzałem w dziesiątkę.
Obłe nadwozie po latach wciąż wygląda atrakcyjnie. Ma 431,5 centymetra długości, a rozstaw osi wynosi 263 cm. W bogatszych wersjach występuje ksenonowe oświetlenie, przyciemnione szyby boczne oraz 18-calowe obręcze ze stopów lekkich. Bagażnik ma od 410 do 1513 litrów. Jeśli postawimy na 7-osobowego Qashqaia +2, kufer pochłonie 130, 450 lub 1520 l.
Paleta jednostek benzynowych składa się z dwóch pozycji. Benzynowe silniki 1.6 114-117 KM i 2.0 140 KM bez zarzutu współpracują z instalacjami gazowymi (wielopunktowy wtrysk paliwa). Bezawaryjną eksploatację gwarantuje regularna wymiana oleju co 10-15 tysięcy kilometrów. Jedynie okazjonalnie pojawiają się problemy z zacinającym się zaworem EGR – sytuację rozwiązuje czyszczenie zaworu.
Kierowcy preferujący diesle mają do wyboru 1.5 i 2.0 dCi o mocy 106-110 i 150 KM. Niestety, mechanicy zgodnie odradzają zakup słabszego silnika ze względu na mnogość problemów z nim związanych. Warto zwrócić uwagę jedynie na egzemplarze z niewielkim przebiegiem i pełną dokumentacją serwisową. To silnik Renault z poprawionym układem wtryskowym firmy Denso. Zdarzają się jednak awarie obrócenia panewek. Remont motoru pochłonie kilka tysięcy złotych.
2.0 dCi przekonuje elastycznością, niezłymi osiągami, niskim zużyciem paliwa i brakiem typowych usterek. To jeden z lepszych francuskich silników ostatnich lat. Oczywiście, musimy liczyć się z kosztownymi wymianami dwumasowego koła zamachowego, wtryskiwaczy, czy turbosprężarki.
Na którą wersję japońskiego SUV-a postawić? W mieście bez zarzutu sprawdzają się benzyniaki. Jeśli często zapuszczamy się w trasy, 2.0 dCi okaże się dobrym kompanem. Mając w kieszeni 30 tysięcy złotych, zapolujemy na egzemplarze z lat 2008-2011.