W takim przypadku musimy przede wszystkim pamiętać o częściach poszycia karoserii. Modele rzadko występujące w przyrodzie mają z tym problem. Warto zatem wnikliwie obejrzeć dany egzemplarz pod kątem rdzy. Reszta podzespołów mechanicznych pochodzi zazwyczaj z innych, bardziej popularnych modeli. Dysponując budżetem sięgającym 40 tysięcy złotych, mamy w czym wybierać. Oto nasze pewniaki. Więcej porad dla kierowców znajdziesz na stronie głównej gazeta.pl.
To jedna z najciekawszych włoskich marek. Zasłynęła sukcesami w wyścigach, a bogate doświadczenia zbierane przez dekady przeniosła na drogi publiczne. Jednym z owoców jest Fiat Grande Punto. O ile zwykłe warianty nie uchodzą za trwałe i tanie w eksploatacji pojazdy, o tyle specyfikacja Abarth potrafi podnieść ciśnienie. Sportowa wersja ze skorpionem na masce dostępna była od 2007 do 2018, wyłącznie jako trzydrzwiowy hatchback. Na pierwszy rzut oka, Punto wyróżnia się wydatnymi zderzakami, niższym prześwitem, znacząco utwardzonym zawieszeniem i kilkoma aspektami w kabinie. Do dyspozycji dostajemy skutecznie wyprofilowane i efektowne, sportowe fotele, a także pewnie leżącą w dłoniach, wielofunkcyjną kierownicę. W kwestii wyposażenia dodatkowego, Abarth oferuje zdecydowanie więcej. Znajdziemy w nim automatyczną klimatyzację, fabryczne radio, prosty tempomat czy panoramiczne okno dachowe.
Najważniejszy jest jednak czterocylindrowy silnik 1.4 T-JET generujący 155, 165 lub 180 KM i współpracujący z sześciostopniową przekładnią ręczną. To jedna z najlepszych konstrukcji w tej klasie pojemnościowej. Auto przyspiesza do setki w 7,5 sekundy i rozpędza się do 215 km/h. Za 35-40 tysięcy powinniśmy znaleźć egzemplarz z lat 2011-2014 utrzymany w bardzo dobrym stanie. To też samochód, który staje się pożądany, zatem jego wartość jest stabilna, a w dłuższe perspektywie, to materiał na fajnego youngtimera.
Zostajemy we Włoszech, by przedstawić nieco zapomniany samochód. Mito wraz z Giuliettą miały wprowadzić markę na nowe tory. Niestety, słupki sprzedaży nie wystrzeliły, a najmniejsza Alfa bez echa zniknęła z cenników po 10 latach od debiutu w 2008. Dziś wciąż wygląda atrakcyjnie i może pochwalić się niezłą relacją ceny do jakości. Alfa nie ma problemów z korozją i w większości przypadków występuje z bogatym wyposażeniem. To między innymi skórzana tapicerka, zestaw głośnomówiący, prosty tempomat czy radio z archaiczną nawigacją. Kabina zmieści dwie osoby dorosłe i dwoje dzieci. Bagażnik jest przyzwoity – od 270 do 950 litrów.
W Alfie pojawiło się wiele udanych konstrukcji. Pośród wysokoprężnych mamy 1.3 MultiJet (84 lub 95 KM) oraz 1.6 JTD o mocy 120 KM i 280 Nm. Nie brakuje też sprawdzonych wariantów benzynowych. To dwucylindrowy 0.9 TwinAir (105 KM), 1.4 16 V 95 KM i 1.4 Turbo 120 KM. Szczyt gamy zarezerwowano dla 1.4 MultiAir. Słabszy rozwija 140 KM (8,1 s do 100 km/h), zaś topowy zadowalające 170 KM (7,3 s do setki). Do najmocniejszego wariantu przypisano symbol QV. Zielona koniczyna oznacza sportowego ducha i lepsze prowadzenie. Nasz budżet wystarczy na dobre auto z ostatnich lat produkcji.
To propozycja dla wymagających. Wyznaczony budżet pozwoli nam na kupno drugiej generacji Nissana Murano. Japoński SUV produkowany był od 2008 do 2014 w Japonii oraz w USA – skąd pochodzi wiele importowanych egzemplarzy. Szukając używanego Japończyka musimy pamiętać, że bazowe wersje za oceanem dysponują tylko przednim napędem. Ciekawa sylwetka skrywa przestronne wnętrze mieszczące w komfortowych warunkach cztery osoby. Lista dodatków może obejmować skórzaną tapicerkę, archaiczne multimedia, szereg systemów bezpieczeństwa i imitacje drewna na desce rozdzielczej.
Dostępne były dwie jednostki napędowe. To wolnossący, benzynowy 3.5 V6 o mocy 260-265 KM oraz oszczędny diesel 2.5 dCi o mocy 190 KM – znany między innymi z Navary. Murano to rasowy krążownik szos. Zapewnia wysoki komfort jazdy i wbrew pozorom, akceptowalne koszty bieżącej eksploatacji. Wariant V6 pali sporo, ale można go zagazować. Diesel jest wersją podwyższonego ryzyka. 40 tysięcy zł wystarczy na nieźle utrzymany egzemplarz z początku produkcji.
Renault od kilkudziesięciu lat nie miało szczęścia do swoich flagowych modeli. O ile kariera rynkowa Laguny zaliczana jest do względnie udanych, o tyle wspomniany Latitude zniknął bez echa. Produkcja trwała od 2010 do 2015 w Korei – w Europie pojawił się w 2011. Wbrew pozorom, nie jest to dzieło francuskich inżynierów. Latitude to Samsung SM5 trzeciej odsłony sygnowany przez francuską markę. Z innych modeli Renault zaczerpnięto szereg elementów wnętrza i jednostki napędowe. Nadwozie doskonale zabezpieczono przed korozją.
Do napędu Latituda oddelegowano znane jednostki o ugruntowanej renomie. Benzynowy czterocylindrowiec 2.0 o mocy 140 KM bez trudu współgra z instalacjami gazowymi. To za słaby silnik do 1,5-tonowej limuzyny, choć uchodzi za najtańszy w eksploatacji. Znacznie łatwiej znaleźć odmiany wysokoprężne 2.0 dCi występujące w dwóch wariantach mocy - 150 i 175 KM. Na szczycie gamy plasuje się sześciocylindrowy diesel 3.0 V6 dCi o imponującej mocy 240 KM. Tutaj musimy przygotować się jednak na znacząco wyższe koszty serwisowe – sama wymiana rozrządu to wydatek około 2000 złotych. W przypadku tego modelu, świetnie zachowany egzemplarz kosztuje 30-35 tysięcy zł.
Obok niebanalnej prezencji, przez kilka dekad znakiem rozpoznawczym Citroena było hydroaktywne zawieszenie. Do 2012 wszystkie flagowe modele marki wyposażone były w ten rodzaj układu jezdnego. Od 2005 do 2012 Francuzi produkowali ostatni flagowy samochód z hydropneumatycznym zawieszeniem – C6. Oparty na płycie podłogowej znanej z Peugeota 607, otrzymał układ hydroactive 3+, który w czasie rzeczywistym dopasowywał sztywność swojej pracy do aktualnych warunków drogowych. Oczywiście, kierowca ma możliwość regulowania prześwitu w kilku zakresach. Awangardowa karoseria otrzymała drzwi pozbawione ramek. Wnętrze prezentuje się równie okazale. Obszerna kabina w komfortowych warunkach mieści cztery dorosłe osoby, oferując im prosty tempomat, dwustrefową klimatyzację, wydajny zestaw audio, nawigację i szereg systemów bezpieczeństwa.
Do napędu C6 oddelegowano diesle 2.2 170 KM, 2.7 i 3.0 V6 o mocy 204 i 240 KM. Jedynym dostępnym benzyniakiem był wolnossący 3.0 V6 211 KM. Do ciężkiego auta najbardziej pasują 6-cylindrowe jednostki. Benzynowy silnik z powodzeniem można zagazować i taki też jest wyceniany najwyżej. Citroen ma też wszelkie zadatki, by za chwilę stać się cenionym youngtimerem. Wyprodukowano zaledwie 23 tysiące egzemplarzy. Jego ceny się ustabilizowały i zapewne zaraz zaczną rosnąć. 35-40 tysięcy zł to szansa na model z flagowym benzyniakiem z przebiegiem rzędu 100 tysięcy kilometrów.
W 2008 do oferty Lancii wrócił kompaktowy model Delta. Produkowany był do 2014 wyłącznie z pięciodrzwiowym nadwoziem i z wykorzystaniem technologii Fiata Bravo. Niepowtarzalny projekt nadwozia nawet po latach wygląda świeżo i elegancko. Co istotne, nie uświadczymy problemów z korozją. Wnętrze oferuje pokaźną przestrzeń dla czterech osób. Wykorzystane materiały aspirują do klasy premium – tworzywa są wyszukane, przyzwoicie spasowane. Większość egzemplarzy serwuje bogate wyposażenie. Bez trudu znajdziemy auta ze skórzaną tapicerką, szyberdachem, automatyczną klimatyzacją czy rozbudowanym nagłośnieniem.
Mechanicy zgodnie polecają silniki 1.4 T-Jet 120-140 KM, 1.75 TBI 200 KM i diesle 1.6 MultiJet 105-120 KM oraz 2.0 MultiJet 160 i 190 KM. Każda z opcji jest warta grzechu, choć najmocniejszy ropniak ma podwójne doładowanie, które po 200 tysiącach kilometrów będzie wymagać dość drogiego serwisu. Pozostałe wersje uchodzą za trwałe i rozsądne w kosztach bieżącej eksploatacji. Ponadto, włoska awangarda ma przystępne ceny. Nieco ponad 30 tysięcy złotych pozwoli na pięknie utrzymany wóz z końca produkcji i z topowym wyposażeniem.
Propozycją dla wymagających kierowców jest Mazda CX-7. Produkowany w Japonii wóz dostępny był od 2006 do 2012. Obłe nadwozie wyraźnie nawiązuje do cenionego w Europie modelu 6. Niestety, jak wszystkie Mazdy zmaga się z postępującą korozją nadwozia, a cykliczne zabiegi konserwacyjne tylko spowalniają ten proces. Niemniej, da się znaleźć zadbane sztuki bez tego problemu. Wnętrze zapewnia wystarczającą przestrzeń dla czterech osób. Do ich dyspozycji oddaje pełną elektrykę, przestarzałą nawigację, dopracowane nagłośnienie, skórzaną tapicerkę czy napęd na wszystkie koła.
Paleta silnikowa w Europie składała się z diesla 2.2 MZR-CD o mocy 173 KM, który nie uchodzi za przesadnie trwały. Po latach może skutecznie wydrenować kieszeń. Znacznie lepszym wyborem pozostaje benzynowy 2.3 Turbo generujący 260 KM. Druga z możliwości znacznie lepiej pasuje do dopracowanego układu jezdnego. To auto polubią kierowcy z żyłką sportowca, a za 35 tysięcy zł znajdziemy ładny wóz z końca produkcji.