Citroën XM - opinie Moto.pl

Citroëna XM można kupić za naprawdę niewielkie pieniądze. Egzemplarze z pierwszych lat produkcji (1989) czekają na nowych właścicieli miesiącami, prawie jeżdżący model XM można kupić za 5000-6000 zł.

Citroën uparcie produkował swój flagowy pojazd aż do 2000 roku, jednak przez ostatnie pięć lat auto sprzedawało się gorzej niż źle (w Polsce roczną sprzedaż można było policzyć na palcach jednej ręki); dlatego na rynku aut używanych są one właściwie nieosiągalne. A wszystko przez Niemców...

METRYCZKA

Jak na luksusowy pojazd przystało, producent oferował kilka naprawdę niezłych silników benzynowych i całkiem udanego Diesla. Najczęściej spotykane to 2.0 16V o mocy 132 KM, 3.0 V6 z głowicą 12-zaworową (ok. 170 KM) i 3.0 V6 24V (ok. 190 KM). Diesel o pojemności 2.1 litra to wspólna z Peugeotem (podobnie zresztą jak 3.0 V6) konstrukcja - o ciekawej budowie (3 zawory na cylinder, turbina z intercoolerem) i przez właścicieli do tej pory nazywana "najlepszą częścią auta". Średnie przebiegi Diesla to ok. 500 000 km (w Peugeocie), najmniejsza benzyna zrobi 250 000-300 000 km, a V6 nawet ponad 400 000 - oczywiście w Peugeocie, Citroën zbyt często stał popsuty.

Co zaskakujące, każdy, myśląc o Citroënie, najbardziej boi się pneumatycznego zawieszenia - całkiem niesłusznie. Odpowiednio serwisowane, na dobrym płynie LHM (olej do maszyn budowlanych, dokładnie koparek, tylko pozornie jest w stanie go zastąpić, podobnie płyn wynoszony z jednostek wojskowych przeznaczony do helikopterów) nie sprawia większych kłopotów, nie nadwerężając jednocześnie zbytnio kieszeni właściciela - koszty eksploatacji spokojnie można porównać do aut z tradycyjnym amortyzatorem.

Również rdza nie jest w stanie do dziś dnia strawić XM-a dzięki doskonałej jakości warstwie cynku. To mogło być fantastyczne auto, mogło, gdyby nie Niemcy...

UROK

Spokojnie można powiedzieć, że Citroën XM to jedno z najwygodniejszych, najprzyjemniej współpracujących z kierowcą aut na świecie. Doskonale wyprofilowane skórzane bądź welurowe siedzenia zapewniały kierowcy do 25 godzin jazdy non stop bez problemów z kręgosłupem. Pneumatyczne zawieszenie doskonale radziło sobie zarówno z koleinami, jak i wszystkimi dziurami i nierównościami. Tylko Citroënem można przejechać przez próg zwalniający z prędkością 60 km/h i nie odkształcić głową dachu. Gwarantowana radość z każdego przejechanego kilometra. No, chyba że auto się popsuje, ale to już wina Niemców...

BOLĄCZKI

Złączkologia - wiązki przewodów elektrycznych do Citroëna XM dostarczała... tak, tak, niemiecka firma Bosch. I to właśnie te kabelki, a ściślej słabe i nieszczelne zapięcia powodowały najczęściej awarie wszelkiej maści systemów elektronicznych w aucie. Złączki i połączenia pinowe śniedziały, nie przewodziły prądu, komputery głupiały, paliły się, auto nie jechało. A żeby było weselej, unieruchomionego Citroëna nie można holować - trzeba zabrać go na lawetę. Zarówno układy kierowniczy, zawieszenia, jak i hamulcowy korzystają z tego samego płynu i tej samej pompy. Instalacje elektryczną poprawiono w roku 1993.

Przełączniki - subtelne mikrostyki odpowiedzialne np. za elektryczne otwieranie okien potrafią, w zależności od humoru, raz działać, a raz nie. Niejeden właściciel Citroëna XM dojechał do domu w przemoczonym ubraniu, jeśli auto doszło do wniosku, że dzisiaj wietrzymy.

Fotele mogą zmieniać swoje ustawienie wbrew woli kierowcy.

Automatyczne skrzynie biegów - podobno jeśli przejechały 60 000 km, będą działać. Tylko nikt nie wie, jak długo, lepiej unikać.

NASZE TYPY...

Kombi z 1995 lub 1996 roku, najchętniej z silnikiem 3.0 V6 24V z instalacją gazową i manualną skrzynią biegów. Co się miało popsuć, już się pewnie popsuło. My będziemy się cieszyć autem o fantastycznych osiągach, a rodzina przestanie jęczeć (kiedy dojedziemy?).

Od razu zapiszemy się do klubu cytrynki (www.citroen.triger.com.pl) i razem będziemy narzekać, że model C5 to już nie jest to samo, że kiedyś to były samochody... Ech, gdyby nie te niemieckie wiązki...

Jacek Balkan

Ceny modelu sprawdzisz tutaj .

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.