Opinie Moto.pl: Mini Countryman. Nowy, duży, gadżeciarski i wciąż oryginalny

To już nie jest skromny, miejski crossover, choć tak naprawdę, nigdy nim nie był. Podobnie jak Clubman, tak i Countryman wyróżniał się gabarytami i mógł uchodzić za całkiem rodzinne, uniwersalne auto z opcjonalnym napędem na obie osie. Teraz jeszcze urósł i w kategorii technicznych, sporo czerpie z najnowszej generacji BMW X2. Jak spisuje się na cywilnych drogach?

To już trzecie wcielenie Countrymana. Trudno w nim rozpoznać ducha poprzedników, przynajmniej z zewnątrz. Szata wizualna zmieniła się nie do poznania. Nie oznacza to spiłowania pazurków. Wręcz przeciwnie. Wciąż mamy dziesiątki konfiguracji kolorystycznych i wiele wydatnych przetłoczeń wskazujących na DNA marki. To pełnoprawne Mini, choć dalekie od pierwotnych, brytyjskich założeń.

Zobacz wideo Goodwood Festival of Speed - wizyta na jednej z najlepszych imprez motoryzacyjnych na świecie [AUTOPROMOCJA]

Mini pod skrzydłami Bawarczyków rośnie w siłę od lat i nie zamierza choć pomyśleć o zadyszce. Do tego rośnie z każdą generacją. Niemieckie drożdże sprawiły, że Countryman ma obecnie 443,5 cm długości, 184,5 szerokości i 165,5 wysokości. Rozstaw osi Bawarczyka to 269 cm, a prześwit wynosi akceptowalne 165,5 cm.

Pośród dodatków, nie sposób nie wspomnieć o reflektorach LED. Są adaptacyjne i nie mamy zastrzeżeń do ich wydajności na kiepsko oświetlonych drogach. Ciekawostkę stanowi możliwość zmiany sygnatury świateł dziennych. Do wyboru mamy trzy opcje, a także powitalny i pożegnalny spektakl. Nieźle to sobie Niemcy wymyślili.

Mini Countryman - silniki. Półtora litra i niezłe osiągi

Dobrze pamiętamy drugie wcielenie Mini. Miało sporo jednostek do wyboru, ale bazowa oferowała tylko 136 KM. Teraz w podstawowej specyfikacji otrzymujemy silnik o pojemności 1.5 litra i 170 KM. Ma trzy cylindry, ale nie przenosi do kabiny zbyt wielu wibracji. Został odpowiednio wyważony. Dopiero, gdy mocniej dociskamy gaz, usłyszymy charakterystyczny warkot dla tego typu konstrukcji. Istotne, że do dyspozycji dostajemy też elektryczne wsparcie rzędu 20,5 konia mechanicznego. To miękka hybryda, zatem wspiera na postoju i podczas przyspieszania. Pozwala oszczędzić kilka dziesiątych litra na każde sto kilometrów.

Mini nie należy do kategorii piórkowej, bowiem waży około 1600 kilogramów. JCW to dodatkowe 150 kg. Ponadto, w Countrymanie próżno szukać manualnej przekładni. Miłośnicy ręcznej zmiany biegów docenią zatem łopatki oferowane przez dwusprzęgłową przekładnię automatyczną z możliwością sekwencyjnego zawiadywania kolejnymi przełożeniami.

Mini Countryman
Mini Countryman fot. Piotr Mokwiński

Auto rozpędza się do setki w 8,3 sekundy, a wskazówka prędkościomierza kończy bieg na 212 km/h. To wystarcza, by na co dzień Bawarczyk był dynamiczny i jednocześnie stosunkowo oszczędny. Nie brakuje mu tchu aż do 160-170 km/h. W połączeniu z adaptacyjnym zawieszeniem z kilkoma trybami jazdy do wyboru. W sportowym module, auto się nieco usztywnia, a układ kierowniczy traci na sile wspomagania. Lepsza jest też reakcja na operowanie gazem. W zakrętach samochód zachowuje się przewidywalnie i posłusznie jedzie w kierunku, który obrał kierowca. Istotne, że każda zmiana ilustrowana jest inną grafiką i przyjemnym dla ucha zestawem dźwięków. Dzieciaki będą zachwycone!

Zawieszenie Mini osadzone na opcjonalnych, 18-calowych kołach (3600 zł dopłaty) skutecznie radzi sobie z nierównościami. Harmonijnie tłumi ubytki w asfalcie i gwarantuje pewność nie tylko na prostej, lecz również w nieco szybciej pokonywanych łukach. Problem ma natomiast z poprzecznymi przeszkodami, gdzie staje się lekko nerwowy. Nadwozie nie wykazuje natomiast tendencji do przesadnego wychylania, a samochód na granicy przyczepności zachowuje się neutralnie. Nieco więcej precyzji mógłby mieć natomiast układ kierowniczy.

A jak przedstawia się zużycie paliwa? W spokojnej trasie da się zejść do 5 litrów z niewielkim ogonem. W mieście komputer pokładowy wskaże 7-8,5 l, podobnie na autostradzie. Istotne, że w Mini nie brakuje mocy nawet z 2-3 osobami na pokładzie. Przydałby się trochę mocniejszy „dół", ale 1.5 R3 sprawdza się tutaj nad wyraz dobrze.

Mini Countryman
Mini Countryman fot. Piotr Mokwiński

Mini Countryman - większe silniki i wersje e. Diesel, JCW i dwa elektryki

Konserwatywnie usposobieni klienci lub też osoby o zamiłowaniach autostradowych, mogą postawić na diesla. Ten ma 163 KM, dwa litry pojemności, cztery cylindry i wsparcie miękkiej hybrydy 48 V. Do setki przyspiesza w 8,5 sekundy i według producenta, zużywa w cyklu mieszanym od 4,6 do 4,8 litra. Może nie w średnim rozrachunku, ale w trasie takie wyniki są do zrealizowania.

Gamę uzupełniają dwa benzyniaki. Obok 1.5, mamy dwa czterocylindrowce o pojemności dwóch litrów. Słabszy rozwija 218 KM i rozpędza się do setki w 7,1 sekundy. Napęd na obie osie pomoże na śliskiej nawierzchni. Jeszcze więcej oferuje JCW. Tutaj otrzymujemy 300 KM i 400 Nm. W połączeniu z dość sztywnym zawieszeniem, całkiem przyjemnie brzmiącym wydechem i zestawem dodatków stylizacyjnych, Mini szybko zaaklimatyzuje się pośród miłośników usportowionych, wielkomiejskich SUV-ów. Pierwsza setka pojawia się na liczniku po 5,4 sekundy. Podczas naszych testów, średnie zużycie paliwa to około 11,5 litra. W normie, biorąc pod uwagę masę, opory powietrza, wielkość samochodu i osiągi.

Kategoria elektryczna ma dwóch reprezentantów. Wejście w świat bezemisyjnego Countrymana to zwykła literka E. Pod nią kryje się motor o mocy 218 KM, napęd na przednią oś i akumulator trakcyjny o pojemności 64,4 kWh netto. W teorii, powinien wystarczyć na przejechanie ponad 460 kilometrów. Sprint do setki trwa w tym przypadku 8,6 sekundy, a prędkość maksymalną ograniczono elektronicznie do 170 km/h.

Więcej ikry ma SE. To 313-konny elektryk przyspieszający do setki w 5,6 sekundy. Moment obrotowy przekazuje na koła obu osi i może uchodzić za ekologicznego sprintera. Obie wersje możemy ładować nawet z prędkością 130 kW. Wówczas, na napełnienie zbiornika od 10 do 80 procent wystarczy 29 minut. Pokładowa ładowarka oferuje 11 kW.

Mini Coutryman - wnętrze. Pojemne wnętrze i wyświetlacz OLED

Obcowanie z Countrymanem należy do przyjemnych doświadczeń. Zwłaszcza, jeśli spędzimy sporo czasu w jego wnętrzu. Od tej strony należy zacząć przełamywanie barier. Mini trzeciej generacji zapewnia wyraźnie więcej miejsca w kabinie od poprzednika. Z tyłu z powodzeniem zmieszczą się rosłe osoby (kanapa jest przesuwna w zakresie 13 cm), a bagażnik pochłonie od 450 do 1530 litrów. Ma regularne kształty, ale dość wysoko poprowadzoną linię załadunku.

Ciekawie za to przedstawiają się materiały wykończeniowe. Zgodnie z obecną narracją ekologiczną, część z nich to przetworzone materiały z odzysku. Całość wygląda świeżo, ciekawie i może się podobać. Atmosferę podgrzewa oświetlenie ambientowe niektórych paneli i możliwość wykorzystania centralnego wyświetlacza jako nośnika gier. Stanie się również konsolą DJ-a, bowiem skreczując manualnie płytę na ekranie, dźwięki będą tożsame z tymi, które usłyszymy na weekendowej imprezie w klubie.

Pokład Mini jest minimalistyczny. Wyświetlacz przezierny informuje o podstawowych parametrach jazdy. Najważniejszy jest ten centralny, który zawiaduje większością funkcji. Ma 24 cale, świetne nasycenie kolorów, ale dość skomplikowaną obsługę. To wynika z faktu, że poszczególne zakładki są wyjątkowo rozbudowane. Cieszy natomiast, że konstruktorom udało się wygospodarować panel z klasycznymi przełącznikami nawiązującymi do profesjonalnego, segmentowego zestawu audio z początku lat 90. Wygląda naprawdę dobrze.

Mini Coutryman
Mini Coutryman fot. Mini
Mini Coutryman
Mini Coutryman fot. Mini

Mini Coutryman - ceny. Ile trzeba zapłacić za Mini Countrymana?

Mini powstaje w zakładach koncernu w Lipsku. To jedna z najnowocześniejszych fabryk Bawarczyków. Nie dziwi zatem dbałość o detale i oddech jakości premium. Countryman sprawdzi się jako wielozadaniowy, wszechstronny wóz. Ma szerokie spektrum napędów i przyjemnie zestrojony układ jezdny. Do tego nowoczesne multimedia i nietuzinkowy design.

Jego ceny zaczynają się od 148 800 zł za specyfikację Essential. Pierwsze sztuki niemieckiego SUV-a już przyjechały do polskich dilerów. Na bogatszą specyfikację warto jednak zarezerwować około 200 tysięcy zł. Materiał powstał podczas wyjazdu sfinansowanego przez BMW Group Polska. Nikt nie miał wglądu w treść artykułu przed jego publikacją.

Więcej o: