Cóż Skoda Fabia nie jest już taka mała jak mogłoby się wydawać. Pod względem wymiarów można ją porównywać z autem, które od lat uchodzi za symbol klasy kompaktów — Volkswagenem Golfem. Fabia jest tylko o niespełna o 4 cm krótsza od Golfa IV. Jest za to od niego szersza (4,5 cm) i wyższa (2 cm). Pokonuje Golfa także w kwestii rozstawu osi (odpowiednio 251,2 cm i 256,4 cm). Czy zatem Fabia to jeszcze maluch segmentu B, B+ czy też mniejszy kompakt? Przyznaję, że przez lata Skoda dbała o to, by toczyć spory o segmentową klasyfikację swoich samochodów.
Nie tylko nadwozie jest spore. Spora jest również kabina. W porównaniu z innymi maluchami z segmentu B Fabia oferuje mnóstwo miejsca. I to na tyle dużo, że nawet dorosłe osoby zmieszczą się na tylnej kanapie i spędzą dość komfortowo także dłuższą podróż. Równie obszerny jest bagażnik. 380 l to niemało, ale są jeszcze lepsi. Dobrym przykładem jest Renault Clio, w którym wygospodarowano ponad 390 l.
Francuski maluch jest także dobrym punktem odniesienia dla Fabii jeszcze w jednej kategorii. Renault udowodniło, że nawet w segmencie maluchów można stworzyć kabinę wykończoną materiałami wysokiej jakości i przyjemnymi w dotyku. W tej mierze Skoda ustępuje Clio. Wprawdzie tworzywa nie są tandetne, ale brakuje miękkich elementów, których nie skąpili Francuzi. Szkoda.
Kabinę Skody można jednak chwalić. Szczególnie polubiłem Fabię, za jedno. Miejsce kierowcy. Nawet wyższa osoba bez trudu znajdzie wygodną pozycję za kierownicą. A to wbrew pozorom nie jest wcale takie oczywiste we współczesnych samochodach. Ergonomia jest na wysokim poziomie, więc łatwo opanować obsługę podstawowych elementów. To kolejny plus. Ale i tak jest się do czego przyczepić. Ucieszyłem się, gdy zobaczyłem tradycyjny panel do sterowania klimatyzacją. Rozczarowanie pojawiło się, gdy kliknąłem menu, aby uzyskać pełny dostęp do sterowania wszystkimi funkcjami układu wentylacji i klimatyzacji. Okazało się, że menu sterowania pojawia się na ekranie zestawu multimedialnego ze sporym opóźnieniem. Równie wolne reakcje miały miejsce przy próbach włączenia Android Auto czy Apple CarPlay. Na pocieszenie pozostało przyzwoite nagłośnienie i wyciszenie jak na klasę auta.
O ile nagłośnienie czy izolacja od szumów wiatru okazały się zadziwiająco porządne to już brzmienie benzynowego silnika pozostawiało sporo do życzenia. Jeszcze więcej powodów do narzekania dostarczyła zaś kultura pracy małego motoru. Pod maską testowej Fabii zmieszczono trzycylindrowe 1.0 TSI EVO o mocy 110 KM. To udany silnik z Grupy Volkswagena. Udany nie znaczy najlepszy. Nie jest tajemnicą, że są na rynku rywale, którzy wyróżniają się wyższą kulturą pracy. A na tę w Skodzie można nieco ponarzekać szczególnie przy niższych prędkościach. Wibracje są spore, a motor trzęsie się jak piesek nieprzyzwyczajony do jakiegokolwiek mrozu. Stąd znacznie przyjemniejszym źródłem napędu jest czterocylindrowe 1.5 TSI. Szkoda jednak, że ze względu na obecną politykę cenową (dostępny tylko w najbogatszej wersji wyposażenia i ze skrzynią DSG) jest tak trudno dostępny. Biorąc pod uwagę ten sam poziom wyposażenia różnica sięga ponad 13 tys. zł. Sporo!
Na osłodę pozostają osiągi. 110-konna Fabia sprawia wrażenie bardzo żwawego samochodu. I to na tyle żwawego, że łatwo o skojarzenia z małym hot hatchem czy maluchem GTI. Zadziwiająco chętnie wyrywała do przodu (przyjemna praca dźwigni zmiany biegów) i oszczędzała zbędnej zwłoki, gdy wciskałem mocniej pedał gazu (powyżej 4 tys. obrotów nie ma sensu jej męczyć). Pod tym względem spodobała się wielu osobom, które ze mną podróżowały. Sprint od 0 do 100 km/h to 9,9 s, a prędkość maksymalna ponad 200 km/h. Bardzo dobrze jak na malucha o masie niemal 1,2 t (masa razem z kierowcą).
Oczywiście mały i wysilony trzycylindrowy silnik wykazywał apetyt na paliwo mocno uzależniony od stylu jazdy kierowcy. Oszczędni na lokalnych drogach bez trudu zejdą poniżej 5 l i zbliżą się do granicy 4 l. Górny limit to średnia w pobliżu 8 l. W praktyce to wartości porównywalne z czterocylindrowym motorem 1.5 TSI o mocy 150 KM.
Komfortowe zawieszenie? Na pewno nie na miarę tego, do czego przyzwyczaili nas francuscy producenci. Było sztywniej niż u niejednego rywala. Ale nie tak jędrnie jak w przypadku niezapomnianego Forda Fiesta. Stąd Skoda sprawnie radziła sobie z wieloma nierównościami, ale już na dłuższym odcinku zaniedbanej drogi pojawiła się pewna nerwowość. A to nie wszystko.
Zadziwiające przy tym, że mimo usztywnienia Fabię trzeba było wyraźnie pilnować przy podmuchach bocznego wiatru czy mijanych dużych ciężarówkach. Stąd, jeśli chcesz zostać mistrzem długich prostych i lewego pasa to musisz mocniej trzymać kierownicę i wzmóc uwagę, gdy wyjeżdżasz np. zza ściany lasu na otwartą przestrzeń. Oczywiście można liczyć na wsparcie układu utrzymania w pasie ruchu, ale w przypadku jazdy z tempomatem szybko przekonałem się, że inżynierowie Skody mają nad czym jeszcze popracować (sam układ asystentów przy gorszej pogodzie często był niedostępny). Sam tempomat dość zdecydowanie reagował na inne pojazdy, by utrzymać odpowiedni dystans. Nie był tak subtelny i delikatny jak niejeden rywal. Szkoda. Można zatem z niego zrezygnować, gdyż to opcjonalny dodatek (ponad tys. zł w pakiecie Travel Assist).
Oczywiście opcjonalnych dodatków nie zabrakło w Skodzie. Lista wyposażenia jest długa nawet w przypadku już dość dobrze wyposażonej wersji Style. Zabawa w konfiguratorze może zatem skończyć się na dość sporej kwocie. W przypadku testowego egzemplarza przekroczono próg 20 tys. zł. Przez to cenę samochodu wywindowano aż do kwoty powyżej 100 tys. zł. Jak na malucha segmentu B z trzycylindrowym silnikiem 1.0 to już dość przerażająca kwota. Jak na testowe auto w parku prasowym już niekoniecznie (normalną praktyką jest maksymalne doposażanie aut, by poznać jak najwięcej dostępnych dodatków).
Cena wyjściowa Skody Fabii 1.0 TSI 110 Style to 87.9 tys. zł (cennik dla rocznika 2023). Auto objęte jest 3-letnią gwarancją o ciekawych zasadach. Pierwsze dwa lata gwarancji obowiązują bez limitu przebiegu. Trzeci rok ochrony dotyczy tylko pojazdów, które nie przekroczyły 60 tys. km przebiegu. W ramach pakietów serwisowych ochrona na wybrane podzespoły obowiązuje maksymalnie do 4 lat (po zakończeniu gwarancji) i 160 tys. km.
Nie ma się co zastanawiać. Fabia czwartej generacji to przestronne i bardzo atrakcyjne auto (i to nie tylko dla tych, którzy jeżdżą Fabiami starszych generacji). Choć silnik 1.0 TSI ma wystarczająco dużo mocy, to ze względu na kulturę pracy zdecydowanie bardziej wolę czterocylindrowe 1.5 TSI. Niestety cennik studzi entuzjazm. Stąd lepiej rozważnie konfigurować auto, by później się nie zdziwić.
Samochód do testu użyczyła Skoda. Firma nie miała wpływu i wglądu w treść publikacji.