To ciekawy manewr japońskiej marki. Wchodzi do segmentu, w którym... już prawie nikogo nie ma. Jeśli spojrzymy na małe crossovery premium, to Lexus LBX będzie miał tak naprawdę jednego konkurenta - Audi Q2. Jest jeszcze DS 3, ale to w Polsce wyjątkowo niszowy model. MINI z nową generacją Coutrymana przeskoczyło o rozmiar wyżej, Mercedes takiego auta nie ma, Volvo też nie. Bo LBX jest wyjątkowy z jeszcze jednego powodu. Nie jest elektryczny. To oczywiście hybryda, w której pierwsze skrzypce gra spalinowy silnik 1.5. Mieliśmy okazję nim pojeździć. Zeszło embargo i chciałem wam przekazać kilka pierwszych spostrzeżeń.
Forma Toyoty i Lexusa na polskim rynku nie przestaje zadziwiać. Tak naprawdę w Polsce jeszcze mało kto miał okazję się z nim zapoznać. Dopiero co dziennikarze wrócili z pierwszych jazd, a po polskich salonach jeździł jeden wczesny egzemplarz LBX-a, a my już nie musimy się zastanawiać, czy mały Lexus odniesie sukces. Japońska marka zebrała nad Wisłą 800 zamówień. 60 proc. LBX-ów to auta w najwyższej specyfikacji, a wszystkie 300 egzemplarzy limitowanej wersji Original Edition zostały już zarezerwowane.
Szaleństwo. Do dzisiaj obowiązywało mnie embargo na wrażenia z jazdy, dlatego na Moto.pl mogliście przeczytać suchą prezentację modelu i razem z nami rozłożyć na czynniki pierwsze cennik. Teraz czas na szybką opinię po kilku godzinach za kierownicą.
I tak, i nie. Złośliwi na pewno będą LBX-owi wytykać bliskie pokrewieństwo z mniej szlachetną siostrą ze znaczkiem Toyota. Oba auta dzielą wiele elementów i oparto je na platformie GA-B. Lexus LBX jest więc małym SUV-ikiem. Crossover mierzy 4190 mm długości, 1825 mm szerokości i 1545 mm wysokości, a rozstaw osi wynosi 2580 mm. Bagażnik pomieści 332 litry, a po złożeniu oparć tylnej kanapy - 994 l. Jeśli ktoś zdecyduje się na wersję AWD, to bagażnik zmniejszy się do 255 litrów.
Oczywiście oba autka są do siebie podobne, a wprawne oko od razu dostrzeże te podobieństwa, ale już podczas jazdy Lexus LBX przekonał mnie, że takie nazywanie go Yarisem Cross jest bardzo niesprawiedliwe. Dlaczego?
Akurat trafił mi się do jazd dość nudny kolor. Biała perła na żywo wygląda bardzo fajnie, ponieważ lakier mieni się w słońcu i cały czas zmienia swój odcień, ale to jednak biały. Na odważniejszych kierowców w konfiguratorze czekają bardziej szalone barwy. Moim faworytem jest śliczny żółty, a sam Lexus chyba najbardziej lubi miedziany. W sumie dostępnych jest aż 17 wariantów kolorystycznych – dziewięć lakierów oraz osiem dwukolorowych malowań nadwozia z czarnym, kontrastującym dachem.
Bardzo podoba mi się, że Lexus daje możliwość szerokiej personalizacji także w środku. Nie ma mowy o nudzie i czarno-szarej kolorystyce. Taka jest tylko w bazowej wersji. Konfigurator pozwala na naprawdę dużo - pole do popisu jest i w kwestii kolorów, i materiałów. Te trzeba również pochwalić. To klasa premium pełną gębą, a doposażony LBX może zawstydzić nie jedno większe auto z prestiżowym znaczkiem. Bogata jest również lista pokładowych systemów i dostępnego wyposażenia.
Lexus LBX w regularnym cenniku kosztuje wyjściowo 149 900 zł. Sięgając po bazową wersję nie musicie się obawiać, że robicie to kosztem napędu. Lexus LBX dostępny jest z nową generacją napędu hybrydowego w jednej wersji, której sercem jest benzynowy, trzycylindrowy silnik 1.5. Przekładnia i jednostka sterująca, zostały przeprojektowane, by zwiększyć wydajność, ograniczyć straty energii, a także zmniejszyć masę i wymiary. W porównaniu z Yarisem Crossem układ ma wydajniejszą baterię, a silnik pracuje kulturalniej. Łączna moc układu wynosi 136 KM i 185 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Silnik elektryczny czerpie energię z baterii niklowo-wodorkowej. W Lexusie LBX można mieć napęd 4x4 (E-Four), ale to wiąże się z wybraniem jednej z wyższych wersji wyposażenia. Wtedy dopłata do E-Four wynosi 10 000 złotych. W wersji bazowej LBX ma napęd na przednie koła.
Osiągi? W granicach przyzwoitości jak na klasę premium. Lexus LBX przyspiesza od 0 do 100 km/h w 9,2 sekundy, a na niemieckiej autostradzie pomknie 170 km/h. Na papierze liczby szału nie robią, ale podczas jazdy nie brakowało mi mocy. To w końcu mały i modny crossover, który nawet nie udaje, że ma sportowe ambicje. Dlatego 136-konny napęd hybrydowy powinien być wystarczający.
Ewentualne braki w osiągach LBX nadrobi zużyciem paliwa. Producent deklaruje średnie spalanie między 4,3 a 4,7 l/100 km. Z podawaniem realnego wstrzymam się do czasu aż autko trafi do nas na klasyczny test, ale już wiem, że będzie... znakomicie. Bez problemu podczas pierwszych jazd mieliśmy zużycie z czwórką z przodu, bez żadnej ekojazdy. Niektórzy schodzili poniżej.
Poniżej wklejam materiał, w którym dokładnie przejrzeliśmy cennik nowego Lexusa. Otwiera go 149 900 zł za wersję wyposażenia LBX. Taki bazowy Lexus ma już dwustrefową automatyczną klimatyzację, aktywny tempomat, kamerę cofania system multimedialny Lexus Link Connect z 9,8-calowym wyświetlaczem, nawigacją w chmurze, łącznością ze smartfonami przy pomocy Apple CarPlay (bezprzewodowo) i Android Auto (przewodowo), reflektory przednie Full LED oraz cały pakiet systemów bezpieczeństwa.
Lexus jednak kusi polskich kierowców wyższą wersją i trzeba przyznać, że na premierę modelu polski oddział wysmażył naprawdę ciekawą propozycję. Katalogowo Lexus LBX Elegant z pakietem Tech kosztuje 179 000 złotych. Na premierę cenę obniżono o 16 000 zł do 163 900 zł. Tak skonfigurowany Lexus LBX ma m.in.:
Debiut na rynku Lexus LBX już zaliczył spektakularny i, znając skuteczność Toyoty i Lexusa na polskiej ziemi, w 2024 r. na drogach zaroi się od małych i kolorowych Lexusów. Najwyraźniej na rynku brakowało propozycji premium w tym szalenie popularnym segmencie. W markach popularnych crossovery i SUV-iki segmentu B biją rekordy popularności. Ogromne zainteresowanie LBX-em pokazuje, że jest na rynku także miejsce dla takiego auta z wyższej półki.
Pierwsze wrażenie Lexus LBX zrobił naprawdę bardzo dobre, a za kierownicą od razu poczułem, że wcale nie siedzę w Yarisie Cross z pozmienianymi znaczkami. Japończycy w umiejętny sposób podkręcili swojego malucha i mają ciekawą propozycję dla kierowców. Ich ogromnym atutem jest hybrydowy, a nie czysto elektryczny napęd, który w Polsce stanowiłbym dużą barierę. Materiał powstał na wyjeździe sfinansowanym przez Toyota Central Europe. Nikt nie miał wglądu w treść artykułu przed publikacją.