Avenger to bardzo groźna nazwa dla tak sympatycznego i małego SUV-a. Od razu kojarzy się z Avengersami Marvela, których w końcu nadrobiłem, kiedy siostra zrobiła mi profil na swoim Disney+. Jeździłem wszystkimi Jeepami dostępnymi w Polsce i obejrzałem wszystkie filmy z serii aż do Końca Gry. Wydaje mi się, że Avenger do Avengersów by zaproszenia nie dostał... Do ekipy pasowałby bardziej Jeep Grand Cherokee Trackhawk, ale to nie znaczy, że Mściciel nie ma czym zainteresować kierowców. Ba. Uważam, że to samochód elektryczny, jakich brakuje! Mały, oszczędny i poręczny. To zupełna nowość na rynku, dlatego postanowiliśmy go wypunktować i zebrać najważniejsze informacje.
Tak. To oczywiście samochód międzynarodowego koncernu Stellantis, a najwięcej klocków w nim znajdziemy z francuskiej strony supergrupy, ale tak. Jeep Avenger jest produkowany w Polsce w zakładzie koncernu Stellantis w Tychach. To ze Śląska ruszy zdobywać świat.
Avengera oparto o o zmodernizowaną platformę e-CMP. Dla europejskich kierowców to żadna nowość. Znamy ją doskonale z mniejszym modeli Peugeota, Citroena oraz niedawna Opla. Teraz dołącza do nich Jeep w rozmiarze XS. Avenger jest mniejszy od modelu Renagade. Mierzy 4,08 metra długości. To tyle co Corsa. Zaskoczyć może tylna kanapa. Mam 180 cm wzrostu i mogłem wygodnie usiąść sam za sobą. Rozstaw osi ma 2562 mm.
Bagażnik Jeepa Avengera również nie powinien nikogo rozczarować. W wersji elektrycznej ma 355 litrów, a z silnikiem 1.2 o mocy 100 KM - 380 l. Przemyślane półki, schowki i skrytki do przechowywania podręcznych rozmaitości łącznie oferują pojemność 34 l. Schowek w środkowym tunelu można personalizować, po wyjęciu przegródek przestrzeń będzie na tyle duża, że upchniecie tam torebkę lub mały plecak.
Jeep Avenger zgarnął tytuł Samochodu Roku w najbardziej prestiżowym europejskim konkursie Car of the Year w edycji 2023. W jury zasiadało 59 członków pochodzących z 22 krajów. Przyznali punkty samochodom, które według nich zasługują na tę nagrodę. Jeep zebrał ich 328, zostawiając w pokonanym polu VW ID.Buzza, Toyotę bZ4X, Renault Australa, Puegeota 408, Kię Niro oraz Nissana Ariya. Co ciekawe, to nie pierwszy "polski" samochód z tym tytułem. Wcześniej zdobyły je Fiaty Panda oraz 500.
Polska fabryka i francuskie podzespoły... Amerykańskie DNA na pewno widać w stylistyce i w terenowym charakterze. Oczywiście piszemy to z przymrużeniem oka. Avengerowi daleko do Wranglera, ale i tak jest najlepszy w klasie pod kątem umiejętności terenowych. Nieduże wymiary w połączeniu z doskonałymi wartościami kątów natarcia, zejścia i rampowego (odpowiednio 20°, 32° i 20°) oraz prześwitu (200 mm w najniższym punkcie) wnoszą do segmentu niewielkich SUV-ów imponujący poziom możliwości jezdnych. Podwozie osłonięto specjalnymi płytami.
Co tu trzeba zapisać na minus? Brak napędu 4x4. Aktualnie Avenger dostępny jest tylko z napędem na przód. Wersja 4x4 ma dołączyć do oferty w przyszłości. W terenie kierowcę wspierają systemy zarządzania trakcją oraz kontroli zjazdu. Nieźle, jak na samochód, którym większość będzie jeździć głównie w mieście.
Redaktor Tomasz na tylnej kanapie. Jeep Avenger potrafi zaskoczyć przestrzenią:
Jako redakcyjny fan miejskich samochodów musiał pojeździć Jeepem Avengerem. Od razu zaznaczam i nigdy tego nie ukrywam, że lubię nowe Peugeoty (208 to moje ulubione małe auto), dlatego może tak dobrze się tu odnalazłem. Znajomych klocków jest dużo, ale Jeep tchnął w ten projekt swoje DNA. Avenger ma swój własny charakter. Nie zabrakło też poukrywanych mrugnięć okiem. Na szybie widać np. kogoś kto ogląda gwiazdy, na felgach umieszczono grill Willysa, a na tylnej szybie przy wycieraczce widok gór. Jeep jest mistrzem motoryzacyjnych easter eggów. Świetne wrażenie robi na mnie też żółty kolor wykorzystany w kabinie. Sprawia, że w środku panuje przyjemne atmosfera, którą można podkręcić oświetleniem nastrojowym.
Elektryczny napęd świetnie pasuje do miejskiego auta. Jeep korzysta z tego samego sprytnego patentu co Francuzi. W trybach przewidzianych do niespiesznej jazdy moc jest zdławiona - w "Normal" wynosi 109 KM i 220 Nm, a w "Eco" 82 KM i 180 Nm. Przez większość czasu jeździłem w trybie Normal i w ogóle nie brakowało mi mocy. Jak to w elektryku, reakcja na gaz jest błyskawiczna, co w ruchu miejskim jest nieocenione.
W mieście docenimy też niewielkie gabaryty Mściciela. Jazda tak małym samochodem to czysta przyjemność. Avenger daje oddech od olbrzymich i napompowanych elektrycznych SUV-ów, którymi zalewają nas teraz producenci. Fajnie, że Stellantis decyduje się także na mniejsze modele. Oczywiście Avengerowi niczego nie brakuje, jeśli chodzi o wyposażenie. Samochód jest naszpikowany nowymi technologiami i systemami, ale do tego auta na e-CMP przyzwyczaiły.
Jeep Avenger bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Bez problemu udało mi się osiągnąć wynik niższy od deklarowanego przez producenta. Jeep podaje średnie zużycie na poziomie 15,8 kWh/100 km. Zrobiłem sobie trasę testową z Dolnego Mokotowa do Warki i z powrotem. W stronę Warki przez Konstancin i Górę Kalwarię, a więc w bardzo sprzyjających warunkach. Pod wielkim browarem komputer pokazał 11,7 kWh/100 km. Powrót zaplanowałem jednak przez Grójec, S7 oraz obwodnicę, żeby było sprawiedliwie. Zużycie skoczyło, ale zamknęło się w znakomitych 13,9 kWh/100 km. Na S7 malutki Jeep zaskoczył mnie tym, jak pewnie prowadzi się przy 120 km/h. Niczym auto o rozmiar lub dwa większe.
Potem jeździłem głównie po Warszawie, testując tryb Sport, wpadając w korki i użytkując Jeepa tak jakbym to robił normalnie. Samochód na parking oddawałem z zużyciem... 13,8 kWh/100 km. Właściciele elektryków ładują je oczywiście w swoich domach, ale dla testu podpiąłem Avengera do gniazdka w garażu w redakcji. Takiego najzwyklejszego ze zwykłych. Avenger ładował osiem kilometrów zasięgu na godzinę. Niby mało, ale w osiem godzin pracy miałem o 64 km zasięgu więcej, a raczej rzadko kto dojeżdża aż tyle do pracy i robi to elektrykiem.
Dlaczego producenci tak nieśmiało wprowadzają na rynek małe elektryki? Właśnie z powodu ceny. W dużym SUV-ie dużo łatwiej wytłumaczyć wysoką cenę, ponieważ w zestawieniu z równie mocną spalinówką nagle okazuje się, że przejście na elektryka wcale nie jest takie drogie. W maluchach ta różnica jest znacznie bardziej dotkliwa. To w Polsce może być dla polskiego Jeepa największa przeszkoda do pokonania. Właśnie dlatego producent oferuje u nas także wersję 1.2 PureTech 100.
Cennik stukonnego Jeepa Avengera 1.2 otwiera 99 900 złotych. Testowana przez nas 156-konna wersja elektryczna? Od 185 700 złotych. No właśnie. Gdyby nie to, to byłbym pewien, że Jeep z Tychów skazany jest w Polsce na sukces. Tak, to może być mu trudno się przebić. Zwłaszcza, że Volvo modelem EX30 i ceną wyjściową na poziomie 169 900 zł nieźle namieszało w elektrycznym segmencie B.
Cena. To największy problem elektrycznego malucha Jeepa. Abstrahując od niej, na rynku pojawił się właśnie jeden z najciekawszych maluchów na rynku. Avenger jest dopracowany pod każdym względem, korzysta z wieloletniego doświadczenia Francuzów (a kto zna się od nich lepiej na miejskich autach) i dorzuca do tego umiejętności terenowe oraz tonę jeepowego charakteru oraz uroku. Wciąż najbardziej w segmencie B lubię Peugeota 208 (także w wersji e), ale jeśli miałbym wybrać SUV-ika... wybór padłby na żółtego Avengera. Samochód do testu użyczył nam Stellantis Polska.